- To, co prezydent (Donald) Trump uwielbia bardziej niż cokolwiek innego, to silni, zdolni, niezależni, suwerenni sojusznicy, którzy są w stanie zrobić, co trzeba. Polska jest modelowym przykładem nie tylko dla reszty Europy. Jest modelowym sojusznikiem, partnerem dla Ameryki - powiedział ambasador USA w Polsce Tom Rose w wywiadzie dla "Faktów po Faktach" w TVN24.
Jak wskazał, historia Polski "nie pozwala angażować się w jakiekolwiek złudzenia, bo musicie być mocno osadzeni w rzeczywistości". Ambasador zapewnił, że "wizerunek Polski w USA jest bardzo silny i wyłącznie się umacnia".
Ambasador o "głównym zagrożeniu dla Ameryki i świata"
Rose wskazywał też na konieczność zaangażowania Europy w swoje bezpieczeństwo. - Musimy dokonać zwrotu z naszym podstawowym środkiem ciężkości na konfrontację z głównym zagrożeniem dla Ameryki i świata, którym są Chiny, z punktu widzenia geostrategicznego - wyjaśnił.
- Bezpieczeństwo, przyszłość, siła NATO muszą polegać przede wszystkim na kolektywnym zaangażowaniu członków NATO, którzy powinni bronić samych siebie w swoich podstawowych obszarach interesów - ocenił.
Jak zauważył amerykański ambasador, Unia Europejska ma niemal tak dużą gospodarkę jak Stany Zjednoczone. - Zasoby są gotowe, Polska to zademonstrowała. Zaangażowanie, póki co, nie (jest gotowe - przyp. red.) ze strony wielu z waszych sąsiadów - mówił.
- To musi się zmienić, aby USA pozostały nieodłącznym partnerem w NATO - powiedział.
- Nie możemy być wszędzie i zawsze, nie możemy robić wszystkiego, nie jesteśmy w stanie wszystkiego uciągnąć. Polska nie tylko to rozumie, rozumieliście to przez 35 lat, wiecie to i dlatego właśnie jesteście wiodącą siłą w Europie, najbardziej wpływowym krajem w Europie w zakresie obronności i zaangażowania w nią - mówił Rose. Jak wskazał, "im silniejsza Polska, tym silniejsza Ameryka".
"Potrzebujemy, aby Europejczycy trzymali się przykładu Polski"
Ambasador USA skomentował także kwestię nowej Narodowej Strategii Bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych. Podkreślono w niej między innymi, że polityka USA w sprawie Europy powinna traktować jako priorytet m.in. powrót do stabilności strategicznej w relacjach z Rosją, umożliwienie Europie wzięcia odpowiedzialności za własną obronę i zapobieganie dalszemu rozszerzaniu NATO.
- Nasza strategia bezpieczeństwa to nic więcej niż odzwierciedlenie rzeczywistości. Nie możemy być wszędzie, cały czas - powiedział Rose. - Dzisiaj mamy Chiny, które mają większą armię niż my, większą flotę niż my, więcej samolotów niż my, więcej rakiet niż my. Ich zdolności budowy floty to jest 200 razy więcej niż to, co my jesteśmy w stanie wystawić - tłumaczył.
- Dlatego właśnie prezydent i nasza administracja tak mocno koncentrują się na sprostaniu prawdziwemu wyzwaniu, z którym musimy się borykać. Dlatego właśnie potrzebujemy, aby Europejczycy trzymali się przykładu Polski i zwiększali swoje zaangażowanie, aby stali się pierwszymi strażnikami bezpieczeństwa kontynentu - wyjaśniał. Jak zaznaczył, "Europa jest kluczowa dla interesów Ameryki".
O strategii bezpieczeństwa USA mówił też, że "tam nie ma żadnych iluzji, radosnych słów czy też takiego paplania, które słyszeliśmy tak długo". - To jest absolutnie kluczowe dla przetrwania bezpiecznej, niepodległej i wolnej Europy, aby strategia ta była potraktowana poważnie - podkreślił.
- Jeśli nie możemy sprostać naszym zobowiązaniom, aby skonfrontować się z naszym największym geostrategicznym wyzwaniem, to znaczy Chinami i naszym interesom w Indo-Pacyfiku, to nie będziemy w stanie pomóc nijak Europie - przekonywał Rose.
"Waszym głównym wyzwaniem tu, w Europie, oczywiście jest Rosja"
Jak wskazał, "Europa musi podążać za przykładem Polski". - Francuzi, Włosi, Brytyjczycy doskonale rozumieją, że aby chronić rolę Ameryki jako nieodłącznego partnera w NATO, każdy kraj w Europie musi podążyć za przykładem Polski - mówił.
- Musimy w tej chwili przekierować część naszej energii i uwagi na to, aby sprostać temu podstawowym wyzwaniu (Chinom - przyp. red.). A wtedy nasi sojusznicy muszą robić to, co zrobiła Polska, to znaczy uświadomić sobie, że waszym głównym wyzwaniem tu, w Europie, oczywiście jest Rosja. I to wy, Europejczycy, musicie zrobić to, co zrobiła Polska, zrozumieć, uświadomić to sobie, pogodzić się z tym i temu wyzwaniu sprostać. W ten sposób Europa może pozostać wolna, silna i cała - podkreślał.
- Prawdziwe wyzwanie, prawdziwy kryzys, którym musimy stawić czoło, to jest to, że nigdy nie mieliśmy konkurenta przez te 250 lat takiego jak Chiny - mówił. - Bardzo nas to niepokoi - dodał Rose.
Prowadzący rozmowę Piotr Kraśko zapytał także o stabilność art. 5 NATO i stacjonowanie sił amerykańskich w Polsce. - Prezydent (Donald Trump) bardzo otwarcie i wyraźnie mówił, nawet zresztą z panem (Karolem) Nawrockim w Białym Domu, z prezydentem Polski w trakcie ich spotkania dwustronnego wkrótce po wyborach w Polsce, że jeżeli cokolwiek miałoby się stać, to spodziewamy się i mamy nadzieję, że nasz ślad tutaj może wyłącznie wzrosnąć - odparł Rose.
- To jest w naszym interesie, żeby tu być - mówił. - Nasze zaangażowanie w bezpieczeństwo Polski jest tak solidne i trwałe, jak nasze zaangażowanie na rzecz Alabamy chociażby. Polska to dla nas rodzina - zapewnił.
Polska "to jest naprawdę cudowne miejsce"
Prowadzący rozmowę Piotr Kraśko zadał ambasadorowi też osobiste pytanie. Jak zauważył, założyciele wytwórni Warner Bros. emigrowali z Polski do USA pod koniec XIX wieku. - Zastanawiam się, czy może pana przodkowie byli na tym samym statku z braćmi Warner? - zapytał Kraśko.
- Przyznać muszę, że moi przodkowie nie odnieśli aż takiego sukcesu jak Jack Warner - odpowiedział ambasador USA.
- Wszyscy czworo dziadkowie pochodzą stąd, albo powinienem raczej bardziej precyzyjnie powiedzieć, z tego, co było II Rzeczpospolitą. (To) obszary dzisiaj prawdopodobnie na wschodzie, tereny Białorusi, być może Ukrainy - mówił Rose. Wskazał, że obie jego babcie też urodziły się w Polsce, a dziadkowie przybyli do USA jako bardzo małe dzieci polskich imigrantów.
Ambasador USA mówił o Polsce, że to "najcudowniejszy kraj". - Byłem tu wiele razy wcześniej i za każdym razem wraca się i to jest tak, jakby się odwiedzało zupełnie nowy kraj - ocenił.
- Jestem tu niecałe dwa miesiące i chyba widziałem trzy małe kawałki śmieci na ulicy przez dwa miesiące, malusieńkie - mówił Rose. - Można dosłownie jeść z ulicy, tak czysto - dodał.
- Ludzie są przyjaźni, mili, otwarci. Czuję się absolutnie, totalnie bezpieczny. To jest naprawdę cudowne miejsce, niesamowite - powiedział.
"Polacy rozumieją część żydowską tej historii lepiej, niż wielu Żydów rozumie tę polską"
Dyplomata był także pytany o wpis instytutu Jad Waszem z listopada, o tym, że "Polska była pierwszym krajem, gdzie Żydzi zostali zmuszeni do noszenia wyróżniającej ich odznaki". Wówczas w reakcji na wpis Rose mówił o "zatruwaniu" relacji między Żydami a Polakami.
- Uważam, że mamy ogromnie wielkie wyczulenie, ogromną wrażliwość i przywiązanie emocjonalne zarówno po stronie Polski, jak i świata żydowskiego do kwestii Holokaustu - powiedział ambasador. - To jest najbardziej przerażający, najbardziej emocjonalny rozdział, z którym może się zmierzyć dowolny Żyd. Doświadczenia wojny w Polsce są najbardziej emocjonującymi kwestiami, z jakimi może zmierzyć się jakikolwiek Polak - dodał.
Odnosząc się do sprawy wpisu Jad Waszem, Rose powiedział: - "Okupowana przez Niemcy", te trzy słowa rozwiązałyby problem.
- W kontekście żydowskim, mówię tutaj teraz jako osoba prywatna, każdy wie, że Polska była okupowana przez nazistów, to trzeba było powiedzieć. Ale chyba nikt, kto czytał tego posta - szczerze mówiąc, gdyby Polska nie rozbuchała tak tej sprawy, to nie wiem, czy wiele osób by to przeczytało - chyba nikt, kto to przeczytał, ani przez chwilę nie myślał, że implikuje się, iż to Polska narzuciła te drakońskie, potworne prawa nie tylko Żydom, ale de facto też Polakom - mówił.
- Żaden kraj na świecie nie zrobił więcej, aby uświęcić, upamiętnić Holokaust poza Izraelem i Polską - wskazał Rose. Jego zdaniem, te dwa państwa zrobiły "zdecydowanie więcej niż Niemcy, zdecydowanie więcej niż Rosja".
- Polska po prostu okazała się być niesamowitym, wyjątkowym sojusznikiem i przyjacielem i nie sądzę, znowu mówię tutaj jako Żyd, nie sądzę, aby to było odwzajemnione na tyle, na ile powinno być - ocenił. Zdaniem ambasadora, "Polacy rozumieją, jak sądzę, część żydowską tej historii lepiej, niż wielu Żydów rozumie tę polską".
Autorka/Autor: Kuba Koprzywa/akr
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24