- Byłam tam dzielnicową. Wiedziałam, że w tym budynku mieszkają ludzie. I za chwilę będą dusić się dymem - mówi łódzka policjantka, która z partnerką ze służby uratowała śpiących mieszkańców kamienicy.
W nocy z czwartku na piątek miały przeczesywać miejsca, gdzie najczęściej przed mrozem chronią się bezdomni. Było koło północy, kiedy zauważyły gęsty dym.
- Zobaczyłyśmy żywe płomienie buchające naprzeciwko w komórkach gospodarczych - mówi Aleksandra Hering, dzielnicowa z VIII komisariatu policji w Łodzi.
- Chmura gryzącego dymu wdzierała się do budynku mieszkalnego. Wiedziałam, że tam są ludzie, bo pracowałam w tym rejonie jako dzielnicowa - dodaje policjantka Ewelina Jachowicz.
Funkcjonariuszki wezwały wsparcie oraz staż pożarną. Potem wbiegły do budynku.
- Ci ludzie spali. Było ryzyko, że się zatrują - opowiada Hering.
- Było ciemno. Dobrze, że zapamiętałam, że na dole nikt nie mieszkał. Bez tracenia czasu zaczęliśmy budzić ludzi na parterze - mówi Jachowicz.
"Nigdzie nie idę"
- Nie mam plastikowych okien. Kiedy one zaczęły walić do moich drzwi, włączyłem światło. Zobaczyłem jakąś dziwną, śmierdzącą mgłę nad moim łóżkiem - wspomina jeden z lokatorów kamienicy przy Kruczej.
Sąsiadka z naprzeciwka na początku nie chciała uciekać.
- Powiedziałam tym policjantkom, że piętro wyżej jest moja schorowana matka i bez niej nigdzie się nie ruszam - mówi.
Funkcjonariuszki pobiegły na drugie piętro. Pomagały starszej kobiecie zejść po stromych schodach.
- Lokatorzy z drugiego piętra na początku nie kwapili się, żeby wychodzić. Było ciemno i zimno, a na ich piętro jeszcze nie dotarła chmura dymu. Kiedy jednak schodzili po schodach, widać było po nich przerażenie - opowiada Aleksandra Hering.
Ostatecznie policjantki ewakuowały sześć osób. Po akcji gaśniczej wszyscy wrócili do domów.
Po dogaszeniu pożaru okazało się, że w spalonej komórce są zwęglone zwłoki mężczyzny. Niewykluczone, że źródłem pożaru było zaprószenie ognia, kiedy próbował się dogrzewać.
- Gdyby nie te policjantki, mogłoby się skończyć większą tragedią - kończy Beata, mieszkanka kamienicy przy Kruczej.
Autor: bż//ec / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź