Śledczy od dwóch tygodni próbują odczytać zapis z monitoringu zainstalowanego w tramwaju, który śmiertelnie potrącił trzy osoby w centrum Łodzi. Okazuje się, że podobnych awarii w zeszłym roku było kilkadziesiąt.
Wciąż nie udało się sprawdzić, co nagrały kamery zainstalowane w tramwaju, który 6 stycznia w centrum Łodzi śmiertelnie potrącił trzy kobiety. Tramwajem kierował pijany łodzianin, który miał w organizmie 1,2 promila alkoholu.
- Nad odzyskaniem nagrania pracują specjaliści z laboratorium kryminalistycznego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi - mówi tvn24.pl prokurator Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Kopania dodaje, że jeżeli policyjnym ekspertom nie uda się odzyskać nagrania, śledczy poproszą o pomoc biegłych z firmy zewnętrznej.
Awaria kamer żadną nowością?
Okazuje się, że problemy z odczytaniem nagrań z kamer w łódzkich tramwajach to żadna nowość. W zeszłym roku MPK chciało skorzystać z nagrań z kamer ponad półtora tysiąca razy. W 50 przypadkach było to niemożliwe z powodu awarii.
We wszystkich pojazdach MPK zainstalowane są kamery. Połowa z nich (1200 kamer) jest sfinansowana ze środków europejskich. Za ich pracę odpowiada jedna firma. To właśnie w przypadku kamer zarządzanych przez nią mają - zdaniem MPK - pojawiać się problemy techniczne.
- Od roku prowadzimy korespondencję z firmą odpowiedzialną za działanie kamer. Raportujemy wszystkie przypadki - zapewnia Grochala, który dodaje, że mimo tych działań, problemy i tak występują.
MPK tłumaczy, że nie może zerwać kontraktu z firmą, bo wtedy trzeba by było oddać 3 mln złotych, które na monitoring wyłożyła Unia.
- Firma została wyłoniona w ramach przetargu. Przedstawiła najkorzystniejszą ofertę. Teraz jednak musimy borykać się z wieloma problemami - podkreśla rzecznik MPK.
MPK w maju ubiegłego roku nałożyła na firmę odpowiedzialną za kamery karę w wysokości prawie 300 tys. złotych.
Ważny dowód
Śledczy prowadzący sprawę tragicznego wypadku z udziałem pijanego motorniczego przyznają, że zapis z kamer bardzo pomógłby w śledztwie.
Do tragedii doszło 6 stycznia w centrum Łodzi, na krzyżówce ul. Piotrkowskiej i Brzeźnej. Rozpędzony tramwaj kierowany przez pijanego motorniczego nie zatrzymał się na przystanku, wjechał na skrzyżowaniu przy czerwonym świetle, śmiertelnie potrącił trzy kobiety i uderzył w samochód osobowy. Tramwaj zatrzymał się dopiero po kilkuset metrach.
Piotr M., pijany motorniczy, który 6 stycznia usiadł za sterami tramwaju może trafić na 12 lat za kratki. Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania śmiertelnego wypadku w stanie nietrzeźwości. Podejrzany przyznał się do winy, w czasie przesłuchań zeznał, że nie pamięta momentu wypadku. Piotr M. przyznał, że pił alkohol w czasie pracy - podczas postoju na zajezdniach. Decyzją sądu, został aresztowany na najbliższe trzy miesiące.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Do tragedii doszło w centrum Łodzi:
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź