Teoretycznie to nie mogło się udać - ktoś wyprowadził tramwaj ze strzeżonej zajezdni w Łodzi, jeździł po centrum miasta (gdzie są kamery i patrole policji), a potem skład porzucił na pętli. Teoria jednak jest dość odległa od praktyki: złodziej tramwaju pozostaje bezkarny, a u łódzkiego przewoźnika - wbrew wcześniejszym deklaracjom - dalej pracuje ta sama firma ochroniarska.
Ukraść tramwaj na sobotnią przejażdżkę po mieście? W Łodzi to możliwe, co więcej - bez żadnych konsekwencji. Kiedy pierwszego kwietnia na tvn24.pl informowaliśmy o tym, że ktoś bez wiedzy ochrony wyprowadził tramwaj wielu czytelnikom musieliśmy zaznaczać, że nie jest to żart primaaprilisowy.
Fakt, że ważący kilkadziesiąt ton pojazd bez nadzoru kursował po mieście, nie śmieszył z pewnością Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego w Łodzi. W niedzielę rano skład się odnalazł. Nie był uszkodzony. Stał na jednej z pętli tramwajowych. "Porywacz" zabezpieczył nawet pojazd, zamykając go na klucz.
- Nic nie tłumaczy zachowania ochroniarzy, którzy nie są w stanie odpowiedzieć, w jakich okolicznościach zniknął skład - mówił wiosną na łamach tvn24.pl Sebastian Grochala, rzecznik MPK w Łodzi i zapowiadał, że miejski przewoźnik zmieni firmę odpowiedzialną za bezpieczeństwo.
Nic się nie zmieniło, nic się nie wyjaśniło
Od wydarzeń minęło prawie pół roku. Do dziś nie wiadomo, kto i w jaki sposób "uprowadził" tramwaj. Śledztwo w tej sprawie zostało umorzone już w maju.
- Pomimo niewykrycia sprawcy nadal prowadzimy czynności pozaprocesowe, które mają doprowadzić do wykrycia, kto wyjechał tramwajem z zajezdni - mówi tvn24.pl kom. Adam Kolasa z łódzkiej policji.
Śledczym udało się ustalić, że tramwaj kursował po mieście przez co najmniej godzinę. W tym czasie przejeżdżał przez ścisłe centrum Łodzi - w pobliżu Placu Wolności. Co ciekawe - pojazd został nagrany przez monitoring miejski. Filmy przekazano prokuratorom jako materiał dowodowy.
- Niestety, jakość nagrań nie pozwoliła na identyfikację, kto siedział za sterami - przyznaje Krzysztof Kopania z prokuratury w Łodzi.
"Nowe procedury"
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom MPK nie zmieniło firmy, która odpowiada za bezpieczeństwo na zajezdni przy ul. Telefonicznej.
- Odbyliśmy rozmowę z przedstawicielami prywatnej firmy i wdrożone zostały dodatkowe środki ostrożności, które mają uniemożliwić, żeby dochodziło do kradzieży składów - mówi nam dziś Sebastian Grochala.
Jakie to środki? Przewoźnik nie chce zdradzać, ale ustaliliśmy, że jednym z nowych zabezpieczeń jest ustawienie tramwaju - bramy, który w nocy broni wyjazdu z zajezdni. Stoi na torach, blokując drogę "na miasto".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź