Bocian Kuba, który przez trzy miesiące spacerował po polach i łąkach w Szczawinie pod Zgierzem (woj. łódzkie), został odłowiony. Rannego ptaka, który nie odleciał na zimowisko, dokarmiała grupa fotografów. Prosili o pomoc w złapaniu bociana wiele instytucji, bezskutecznie. Sprawa ruszyła dopiero po publikacji tvn24.pl.
Historia bociana Kuby - jak opisywaliśmy na tvn24.pl - zaczęła się jeszcze w wakacje. Ptak pojawił się na polach w Szczawinie pod Zgierzem. Widziano go w towarzystwie innych bocianów białych, a później spacerował również z bocianami czarnymi. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jego "koledzy" w połowie sierpnia odlecieli na zimowiska, a on został sam.
Bocian nie latał, tylko biegał
Pani Aleksandra, która mieszka 30 kilometrów od Szczawina, wspólnie z kilkoma znajomymi robi tam zdjęcia różnym gatunkom zwierząt z ustawionej czatowni. Bociany w okolicach widziała wielokrotnie - te białe i czarne. Wśród nich był Kuba. - Już wtedy zachowanie bociana odbiegało od normy. Zobaczyliśmy, że on biega, a nie lata. Zgłosiliśmy tę sprawę do wielu instytucji, ale zapewniano nas, że trzeba poczekać - relacjonowała. Codziennie grupa fotografów zawoziła Kubie jedzenie. Ptak przychodził w specjalnie wyznaczone miejsce regularnie około godziny 7, żeby się pożywić.
W złapaniu ptaka miał pomóc Artur Paul ze Stowarzyszenie "Pomagam Bocianom" z miejscowości Pasieka pod Kutnem. Bocian miał być odłowiony w czwartek (26 października) po południu, jednak stało się coś nieoczekiwanego. Po artykule na tvn24.pl tego samego dnia, do Szczawina przyjechała firma, która ma podpisaną umowę z gminą Zgierz i ptaka złapała.
"Tego samego dnia, w którym ukazał się artykuł w tvn24.pl, nagle odezwali się ci, którym przez ostatnie tygodnie los tego bociana był obojętny" - napisała w mediach społecznościowych pani Aleksandra, doglądająca Kubę.
Udało nam się skontaktować z panem Krystianem, który złapał bociana. Jak mówi, próbował to zrobić już wcześniej. - Byliśmy na miejscu dwukrotnie. Za drugim razem udało się zabezpieczyć zwierzę i bezpiecznie dostarczyć do ośrodka pod Kutnem - przekazał mężczyzna.
I dodał: - Naprawdę mi również zależy na dobru zwierzaków, współpracuje z ogrodami zoologicznymi i ośrodkami na terenie całej Europy i cieszę się, że udało się uratować tego bociana.
Kuba dochodzi do zdrowia
Kuba ostatecznie trafił do ośrodka rehabilitacji pod Kutno, gdzie przeszedł badania. Okazuje się, że jego kontuzja nie jest poważna. - Ten ptak będzie prawdopodobnie latał. Nie ma wielkiego urazu, kwestia prawego barku - bocian prawdopodobnie w coś uderzył, złamania tam nie ma - przekazał Artur Paul, ze stowarzyszenia "Pomagam Bocianom". - Natomiast ptak ma bardzo niską wagę, mimo że był dokarmiany. Podaliśmy mu leki przeciwzapalne, więc myślę, że ten staw wróci do normy i ptak wróci na wolność wiosną - dodał społecznik.
Pierwszy taki ośrodek w województwie
Od ubiegłego roku w Pasiece pod Żychlinem działa pierwszy w województwie łódzkim ośrodek rehabilitacji bociana białego i czarnego. Przebywa w nim obecnie 27 bocianów, które zostały ranne i nie dałyby sobie rady na wolności. - Jeden z ptaków, który przyjechał do nas z Warszawy i miał poważny uraz - złamany dziób - odleciał z naszego ośrodka. Było to dość późno, bo 8 października. Ale ma zamontowany nadajnik i sygnał wskazuje, że jest już na terenie Węgier, przeleciał na tę chwilę ponad 600 kilometrów. Jedna z tamtejszych społeczniczek zrobiła mu nawet zdjęcia, jak żeruje na łące. To, co robimy dla tych ptaków ma po prostu sens - podsumował Artur Paul.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pan Krystian