Dariusz D. brał udział w kradzieży 8 milionów złotych w Swarzędzu pod Poznaniem. Miał trafić za kratki po odczytaniu nieprawomocnego jeszcze wyroku, skazującego go na 6 lat więzienia. Nie trafił, bo zniknął. W piątek sąd zgodził się na wydanie za nim listu gończego, dziś poszukiwany sam zgłosił się na policję.
Dariusz D. został wynajęty do przerzucania gotówki ze skradzionego bankowozu w Swarzędzu (woj. wielkopolskie). Mężczyzna odpowiadał z wolnej stopy za udział w zorganizowanej grupie przestępczej i kradzież 8 milionów złotych.
14 lipca sąd okręgowy w Łodzi skazał go na 6 lat więzienia. To dużo surowszy wyrok, niż chciała prokuratura (która domagała się dla Dariusza D. kary w zawieszeniu). Mężczyzna nie stawił się jednak w sądzie na odczytaniu wyroku i tylko dlatego nie trafił za kratki. Sędzia bowiem nakazał tymczasowe aresztowanie dwóch oskarżonych, którzy dotąd nie byli za kratkami (oprócz Dariusza D. był to również Adam K. - obecnie ścigany listem gończym).
Jak się dowiedzieliśmy, Dariusz D. pojawił się w poniedziałek rano w gmachu komendy wojewódzkiej policji w Łodzi. Jeszcze dziś ma zostać przewieziony do aresztu śledczego.
Dwóch jeszcze nieuchwytnych
W piątek Sąd Okręgowy w Łodzi zgodził się na wydanie listu gończego za Dariuszem D. Mężczyzna przestał bowiem pojawiać się na komendzie policji, którą miał w ramach dozoru odwiedzać co tydzień. Ostatni raz pojawił się tam dwa tygodnie przed odczytaniem wyroku.
Wciąż na wolności są dwie osoby które - według prokuratury - były głównymi twórcami planu spektakularnego skoku. To byli policjanci - Grzegorz Łuczak (ślad po nim zaginął we wrześniu 2015 roku) oraz Adama K. (ostatni raz pojawił się na komendzie w ramach dozoru w tym samym tygodniu, w którym odczytany został wyrok).
List gończy za Łuczakiem został wydany w lutym 2016 roku, za Adamem K. w piątek - sąd pochylił się nad jego sprawą na tym samym posiedzeniu, co w sprawie Dariusza D.
Superskok
Fałszywy konwojent 10 lipca 2015 roku był kierowcą bankowozu, który rozwoził gotówkę do bankomatów. Kiedy dwaj jego koledzy z patrolu wyszli napełniać jedną z maszyn, przestępca włączył urządzenie zagłuszające sygnał GPS i pojechał do lasu. Tam czekał samochód, w który przepakowane zostały pieniądze.
Krzysztof W. został skazany na 8 lata i dwa miesiące więzienia. Wpadł - jak podkreśla prokuratura - dzięki zeznaniom nieuchwytnego dziś Adama K.
W drugą rocznicę kradzieży jedna z rozgłośni radiowych wyemitowała wywiad z człowiekiem, który podaje się za Grzegorza Łuczaka. Policja nieoficjalnie obiecuje, że mężczyzna ten zostanie zatrzymany w ciągu kilku następnych tygodni.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź