"Podpalił człowieka, bo pokłócił się z partnerką". Początek procesu

Oskarżonemu grozi dożywocie
Oskarżonemu grozi dożywocie
Źródło: TVN24 Łódź

Dożywocie grozi 35-latkowi oskarżonemu o zabicie bezdomnego. - Oblał go benzyną i podpalił - informuje prokuratura. Proces rozpoczął się w łódzkim sądzie okręgowym.

Do zabójstwa doszło w nocy z 26 na 27 czerwca ubiegłego roku w centrum Łodzi. Z akt śledztwa wynika, że około godziny 1:00 35-letni łodzianin pokłócił się z partnerką i wyszedł na ulicę.

Mężczyzna - jak ustalili prokuratorzy - poszedł w kierunku placu budowy przy ul. Tuwima. Tam był kontener, gdzie planował spędzić noc.

- Wcześniej przychodził do niego wielokrotnie i przynosił tam różne swoje przedmioty - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Tragicznej nocy w pobliżu "swojego" kontenera 35-latek miał zauważyć bezdomnego, który leżał na chodniku.

- Mężczyzna zabrał znaleziony w kontenerze kanister z benzyną i polał nią pokrzywdzonego. Potem podpalił - mówi Kopania.

"Płomień sięgał metra"

Płomienie zobaczył mieszkający w pobliżu policjant. Wyskoczył na ulicę i zobaczył, że pali się człowiek.

- Zaczął go gasić za pomocą koca. Niestety, na pomoc było już za późno - mówi Kopania. Łukasz Górczyński ze straży pożarnej w Łodzi informuje, że niedługo potem na miejscu byli już strażacy.

- Kiedy przyjechali, zwłoki były już ugaszone. Funkcjonariusze byli poruszeni stopniem zwęglenia zwłok i relacjami świadków, którzy opowiadali, że płomień sięgał jednego metra - opowiada strażak.

Sekcja zwłok wykazała, że bezdomny spłonął żywcem.

- Oparzenia IV stopnia obejmowały około 85 procent jego ciała - informuje Kopania.

Ze szczególnym okrucieństwem

Śledczy informują, że oskarżonego obciążają zapisy z kamer zainstalowanych w pobliżu miejsca tragedii.

- Prokurator przedstawił mu zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem - mówi Krzysztof Kopania.

Oskarżony w czasie śledztwa nie przyznał się do winy. Twierdził, że feralnej nocy chciał podpalić papierowe ręczniki, które znalazł w kontenerze.

- Wyjaśnił, że następnie rzucił je na leżące na chodniku szmaty - kończy rzecznik łódzkiej prokuratury. 35-latkowi grozi dożywocie.

Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: