38-latek spod Warty (łódzkie) nie miał eboli, chociaż jeszcze w poniedziałek było takie podejrzenie. Do łódzkiego szpitala został przewieziony karetką ze specjalnym izolatorem transportowym. - Zanim po raz kolejny będziemy mogli go użyć, musimy wymienić filtry urządzenia. A to może potrwać kilka tygodni - informuje tvn24.pl łódzkie pogotowie. Krajowy konsultant ds. ratownictwa uspokaja: pacjenci nie będą z tego powodu zagrożeni.
W poniedziałek cała Polska żyła historią pacjenta, który został przewieziony do łódzkiego szpitala z podejrzeniem zarażenia wirusem ebola. Na szczęście już we wtorek okazało się, że pacjent nie cierpi na tę chorobę i nie ma ryzyka epidemii.
Zanim jednak było to wiadomo, użyto wszystkich środków ostrożności, żeby nie doszło do rozprzestrzenienia się wirusa.
- Mężczyzna z miejsca zamieszkania do szpitala zakaźnego został przewieziony w kombinezonie. Oprócz tego był przewożony w specjalnym izolatorze transportowym - informuje Bogusław Tyka, dyrektor łódzkiego pogotowia.
Karetka została już odkażona i dzisiaj przewoziła już innych pacjentów. Trzy użyte w czasie akcji kombinezony (każdy wart od 300 do 500 zł) zostały zutylizowane. Trzeba będzie poczekać, zanim izolator transportowy będzie mógł znowu zostać użyty.
- Dysponujemy izolatorem wielokrotnego użytku. Po każdym transporcie należy wymienić system filtrów. Wystąpiliśmy już do dystrybutora o dostawę. Usłyszeliśmy jednak, że na filtry będziemy musieli poczekać nawet kilka tygodni - informuje dyrektor Tyka.
Skąd tak długi czas oczekiwania? Elementów tego typu obecnie brakuje, bo w całej Europie jest duże na nie zapotrzebowanie.
Bez zagrożenia?
W wojewódzkiej stacji ratownictwa medycznego w Łodzi słyszymy, że bez nowych filtrów izolator będzie wyłączony z użytkowania.
- Oczywiście postaramy się jak najszybciej zorganizować niezbędne elementy do jego dalszej pracy - zapewnia Bogusław Tyka z pogotowia w Łodzi.
Dyrektor podkreśla, że brak możliwości korzystania z izolatora nie wpłynie negatywnie na bezpieczeństwo mieszkańców.
- Są też inne metody izolowania pacjenta, u którego występuje podejrzenie chorób zakaźnych. Można na przykład użyć jednorazowych izolatorów - podkreśla.
Z jego słowami zgadza się prof. Jerzy Robert Ładny, krajowy konsultant ds. medycyny ratunkowej. - W sytuacji kryzysowej poszczególne ośrodki mogą pomagać sobie i przekazywać niezbędny do bezpiecznego i skutecznego działania sprzęt - mówi prof. Ładny. I dodaje, że do tej pory nie miał żadnych niepokojących sygnałów związanych z brakiem możliwości skutecznego izolowania pacjentów.
"Kosztowny, ale potrzebny sprawdzian"
Bogusław Tyka, dyrektor łódzkiego pogotowia, szacuje, że nowy zestaw filtrów do łódzkiego izolatora może kosztować nawet dwa tysiące złotych.
- Czy to dużo? Z pewnością w pogotowiu każda złotówka się liczy, ale w tym wypadku udało nam się przetestować wszystkie procedury, które będą niezbędne w obliczu prawdziwego zagrożenia - mówi dyrektor.
I dodaje, że akcja podjęta w związku z podejrzeniem eboli u 38-latka spod Warty została przeprowadzona "wzorowo".
Autor: bż/gp