Alicja K. usnęła w domu nieznajomego po libacji. Obudził ją gospodarz, chciał zmusić do seksu. Osiemnastolatka chwyciła za nóż i zabiła - teraz stanie przed sądem. Śledczy zrekonstruowali tragiczną noc krok po kroku, na tvn24.pl prezentujemy szczegóły ich ustaleń.
W tej tragicznej historii nie ma osoby, do której nie można by było mieć żadnych zastrzeżeń. W areszcie śledczym od marca tego roku przebywa Alicja K., osiemnastolatka z Sójek pod Kutnem. Niedługo stanie przed sądem za zabicie 32-latka, którego poznała w noc zabójstwa.
Ona - zabójczyni i on - ofiara. Poznali się przypadkiem. W czwartek, 27 marca Alicja K. odwiedziła matkę w Kutnie. Sama mieszkała razem z babcią i ojcem 6 km dalej - w Sójkach.
Wieczorem próbowała wrócić do domu. Kiedy stała na przystanku podszedł do niej nieznajomy mężczyzna - kierowca busa.
- Zaproponował podwiezienie do domu, Alicja K. się zgodziła - mówi Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.
Libacja zamiast powrotu do domu
Już po drodze nowi znajomi zmienili plany. Kierowca miał zaproponować Alicji K. wizytę u swojego znajomego, 32-letniego Łukasza O. Nastolatka się zgodziła.
Przez kilka lat przebywała w Młodzieżowym Ośrodku Socjoterapii. Trafiła tam za pobicia i nadużywanie alkoholu.
- Może dlatego dała się namówić? - mówiła smutno babcia nastolatki już po tragicznej nocy.
Łukasz O. od kilku miesięcy żył sam, bo uciekła od niego żona i trójka dzieci. Kiedy rodzina była jeszcze w komplecie, często przyjeżdżała tam policja. Rodzina miała założoną niebieską kartę.
W domu 32-latka libacja zaczęła się około godz. 18. Gospodarz zaczął pić wódkę i piwo, które kupili po drodze do niego goście.
Horror po pijanemu
Po kilku godzinach, około 21 kierowca busa pojechał do domu i zostawił pijącą parę samą.
Alicja K. niedługo potem usnęła. Obudził ją półnagi 32-latek.
- Chciał zmusić mnie do seksu, ja nie chciałam. Zaczął mnie szarpać, ciągnąc za włosy - mówiła potem osiemnastolatka prokuratorom.
Nastolatka tłumaczyła, że próbowała bronić się przed agresywnym 32-latkiem. Udało jej się wyrwać niedawnemu kompanowi od kieliszka. Zaczęła zadać ciosy. Uderzała z dużą siłą. Jedno z uderzeń zostawiło w ciele mężczyzny ranę głęboką na 10 centymetrów.
"To był atak"
Medyk sądowy powołany przez śledczych stwierdził później, że mechanizm powstania obrażeń u 32-latka nie wskazuje na to, że były one zadane przez osobę, która się broniła. Biegły podkreślał w swojej opinii, że całokształt materiału dowodowego wskazuje na atak ze strony 18-latki.
- Najpewniej oskarżona była już w bezpiecznej odległości od 32-latka i mogła uciekać, ale zamiast tego wzięła nóż i zadała śmiertelne ciosy - podkreśla Krzysztof Kopania, który dodaje, że w akcie oskarżenia uwzględniono fakt, że nastolatka "działała w stanie silnego wzburzenia".
Półnaga i zakrwawiona
Alicja K., bez spodni i bielizny, z zakrwawionymi rękami wybiegła z domu. Pobiegła do pobliskiego sklepu, chciała prosić o pomoc. Nikt jednak nie otwierał, więc wybiegła na drogę. Tam zobaczył ją przypadkowy kierowca.
- Nastolatka prosiła, żeby ten wezwał pomoc. Niedługo potem kobieta trafiła do szpitala, wtedy wyznała, że dźgnęła nożem nieznajomego mężczyznę - mówi tvn24.pl prokurator Kopania.
Alicja K. przyznała się do zabójstwa, ale podkreślała, że działała w obronie własnej.
- Wnikliwie sprawdziliśmy tę wersję. Ostatecznie uznaliśmy, że w tym przypadku nie może być mowy o obronie koniecznej - podsumowuje Kopania.
Nastolatka może trafić za kratki na 10 lat.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź