Ich samochód zderzył się z ciężarówką, na miejscu zginęły trzy osoby. Po kilkunastu dniach w szpitalu zmarła czwarta osoba, pasażer. Kierowca był pijany i najprawdopodobniej pod wpływem narkotyków. Na autostradę A1 wjechał pod prąd. Dlaczego? To wciąż pozostaje zagadką, bo 27-latka, która przeżyła tragedię niewiele pamięta.
To był wypad z okazji Halloween. W dyskotece pod Piotrkowem Trybunalskim bawiło się sześcioro znajomych. Pili alkohol i prawdopodobnie brali narkotyki - łącznie z kierowcą.
Nad ranem wszyscy wsiedli do samochodu. Obok kierowcy, jego partnerka i matka ich pięcioletniej córeczki. Z tyłu dwie kobiety i dwóch mężczyzn. Z całej tej grupy żyje dziś tylko 22-latek i 27-letnia kobieta. Pozostali zginęli po tym, jak pod Piotrkowem Trybunalskim ich samochód uderzył czołowo w ciężarówkę na autostradzie. Troje na miejscu, czwarty pasażer po kilkunastu dniach w szpitalu w Bełchatowie.
Lekarze ze szpitala w Piotrkowie Trybunalskim zgodzili się, żeby śledczy przesłuchali 27-letnią Aleksandrę (w wypadku straciła 20-letnią siostrę). Jej zeznania miały być przełomowe. Prokuratorzy chcieli dowiedzieć się, czy jazda pod prąd była tragicznym błędem pijanego kierowcy, czy też bezmyślną brawurą.
- Wracaliśmy po prostu z imprezy. Potem obudziłam się w szpitalu. Żadnego uderzenia nie pamiętam - zeznała kobieta śledczym.
Narkotyki i alkohol
Prokuratorzy dysponują wynikami trzeźwości pięciorga uczestników wypadku (wciąż nieznane są wyniki mężczyzny, który zmarł w bełchatowskim szpitalu).
- Ci, których przebadaliśmy byli nietrzeźwi. Kierowca miał 1,46 promila alkoholu w organizmie, pozostali uczestnicy jeszcze więcej - tłumaczy Sławomir Mamrot z piotrkowskiej prokuratury.
Do śledczych dotarły też wstępne wyniki badań na obecność substancji psychoaktywnych.
- To wyniki próbek pobranych od trzech osób, które zginęły na miejscu. W każdej z próbek wstępnie potwierdziliśmy obecność narkotyków - dodaje nasz rozmówca.
Koszmar zamiast zabawy
W rozbitym o tira samochodzie zabezpieczono puszkę piwa i "ćwiartkę" nalewki. Żadna z osób podróżujących w hondzie nie miała przy sobie dokumentów. W identyfikacji tożsamości osób jadących w rozbitej hondzie pozwolił jedyny dokument, który został znaleziony we wnętrzu samochodu. Była to umowa kupna pojazdu z początku października.
W wypadku pod Piotrkowem zginęła para, która osierociła 5-letnią dziewczynkę. Dziecko trafiło pod opiekę rodziny.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź