Karą finansową i naganą wpisaną do akt ukarany zostanie motorniczy, który rozjechał na torach psa. Miał być w szoku, dlatego nie zareagował. - Nie przyjmuję takiego wytłumaczenia - mówi właścicielka zwierzaka. O ile dla MPK sprawa jest zamknięta, to fundacja Viva! szuka świadków zdarzenia, by złożyć doniesienie na policję.
- Nasz pracownik popełnił błąd. Powinien po zdarzeniu zatrzymać się i powiadomić odpowiednie służby – przyznaje Sebastian Grochala, rzecznik łódzkiego MPK. Zapowiada, że oprócz nagany, motorniczy nie dostanie kilkuset złotych premii, którą pracownicy Przedsiębiorstwa otrzymują za prawidłowe wykonywanie obowiązków.
- Motorniczy, który potrącił psa, zostanie jej pozbawiony - podkreśla Grochala.
Był w szoku? "Słonia to by się przestraszył"
Jak relacjonuje rzecznik MPK, motorniczy miał tłumaczyć, że pies wbiegł w ostatniej chwili na tory i że wcześniej użył dzwonka, gdy jeszcze zwierzę znajdowało się w bezpiecznej odległości od tramwaju. Po zdarzeniu odjechał, bo - jak twierdzi - był w szoku.
- Nie przyjmuję takiego wytłumaczenia - mówi pani Joanna Łuszczyńska, właścicielka psa. I dodaje: Jeżeli widział psa blisko torów to powinien się zatrzymać. Złości nie kryje jej mąż: może jakby zobaczył słonia na torach, to by się przestraszył i zatrzymał - mówi Włodzimierz Łuszczyński.
Jak pies się znalazł na torach? - Wykorzystał chwilę nieuwagi i uciekł z domu - mówią właściciele.
- Jak wybiegłem z domu to już go nigdzie nie było - opowiada Łuszczyński. Rozwieszali plakaty o zaginięciu pupila. - Dowiedziałam się, że w okolicy potrącono psa. Zadzwoniłam do firmy sprzątającej i potwierdzili, że zginął mój pies. Rozpoznaliśmy go po obroży - mówi pani Joanna.
Świadek: Nie zwolnił, nie zatrzymał się, choć mógł
O tym, że na torach zginął pies, a motorniczy nie zatrzymał się ani nie powiadomił służb, napisała na profilu fundacji, działającej na rzecz zwierząt Viva!, kobieta, która była świadkiem zajścia. - Stałam w pierwszym wagonie. Nie było tłoku, bo do krańcówki zostało kilka przystanków. Miał możliwość zareagowania. Raz tylko ostrzegawczo zadzwonił. Nie zwolnił ani nie zatrzymał się, chociaż mógł to zrobić - relacjonowała pasażerka tramwaju. CZYTAJ WIĘCEJ
Jest wykroczenie, nie ma zgłoszenia
Viva! szuka świadków przejechania psa, zamierza powiadomić o sprawie policję.
- Po zdarzeniu mężczyzna powinien zatrzymać się i wezwać policję, straż miejską lub straż dla zwierząt - mówi mł. asp. Marzana Boratyńska, z wydziału drogowego łódzkiej policji.
- Jeżeli zgłoszą się świadkowie i opiszą zdarzenie lub fundacja Viva! złoży zawiadomienie, to dokładnie zbadamy sprawę - dodaje. Przypomina, że zgłoszenie można również skierować do prokuratury.
Według policji, motorniczy popełnił wykroczenie, za które grozi kara grzywny lub ograniczenie wolności.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Do potrącenia doszło przy ulicy Dąbrowskiego w Łodzi:
Autor: JZ/par / Źródło: Blisko Ludzi, TTV
Źródło zdjęcia głównego: Blisko Ludzi, TTV