65-letni kierowca jechał autostradą A2 pod prąd. W miejscowości Miedniewice (woj. mazowieckie) zderzył się czołowo z jadącym prawidłowo fordem. Obaj kierowcy zginęli. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że 65-latek wjechał na autostradę pod prąd, wyjeżdżając z MOP w Bolimowie (woj. łódzkie). Reporter TVN24 sprawdził, jak to możliwe, żeby kierowca wjechał tam pod prąd.
Do wypadku doszło w sobotę w pobliżu miejscowości Miedniewice (woj. mazowieckie), pomiędzy węzłami Wiskitki i Skierniewice na autostradzie A2. Jadący pod prąd kierowca toyoty zderzył się czołowo z jadącym prawidłowo fordem. 65-letni kierowca toyoty zginął na miejscu. Kobieta i mężczyzna z forda zostali zabrani do szpitala w stanie ciężkim. W niedzielę policja poinformowała, że 48-letni kierowca forda zmarł w szpitalu.
Ze wstępnych ustaleń służb pracujących na miejscu wynika, że do wypadku przyczynił się kierowca toyoty, który wjechał na autostradę pod prąd, wyjeżdżając z punktu MOP w Bolimowie w województwie łódzkim.
Materiał Faktów TVN: Kolejna tragedia na A2. Kobieta jechała autostradą pod prąd
Reporter TVN24 Piotr Borowski pojechał na miejsce, aby sprawdzić oznakowanie. Jak mówił na antenie TVN24, chociaż droga parkingu prowadzi w taki sposób, że naturalnie zbiega się z wjazdem na MOP i skręca - zgodnie z przepisami - w lewo, to nie ma żadnych znaków, które by nakazywały jazdę w tym kierunku.
GDDKiA: oznakowanie jest prawidłowe
Przy wyjeździe z punktu MOP Bolimów nie ma żadnego zakazu skrętu w prawo czy nakazu skrętu w lewo. Nie ma też charakterystycznych znaków "Stop, zły kierunek", których jest na polskich drogach ponad pół tysiąca.
Jak ustalił reporter "Faktów" TVN, ponad dwa lata temu w tym miejscu stał znak nakazu skrętu w lewo. Teraz go jednak nie ma.
Maciej Zalewski, rzecznik GDDKiA w Łodzi, przekonuje, że oznakowanie w tym miejscu jest prawidłowe. Dodaje jednak, że po każdym tragicznym wypadku jest zbierana komisja, która rozważa dodanie ewentualnie kolejnego oznakowania.
- Być może wcześniej na MOP-ie było oznakowanie C-4 oznaczające nakaz skrętu w lewo, ale jeśli zostało zdjęte, to policja też złożyła pod taką decyzją swój podpis. Patrząc na zachowanie tego kierowcy, który wjechał pod prąd, to jest to bardzo zastanawiające i nie wiem, jak to zinterpretować, gdzie kierowca widział sznur samochodów jadących z naprzeciwka, na ziemi poziome oznakowanie - tłumaczy Zalewski.
Policja ustala, co się stało
Wersję o jeździe kierowcy toyoty pod prąd potwierdzały relacje innych kierowców, którzy widzieli w sobotę wieczorem samochód poruszający się w kierunku odwrotnym do właściwego. Na Kontakt24 otrzymaliśmy nagrania, które go uchwyciły.
Odpowiedź na pytanie, dlaczego kierowca toyoty jechał pod prąd, jest przedmiotem szczegółowych ustaleń policjantów i prokuratury. W poniedziałek policja w Żyrardowie poinformowała o wstępnych wnioskach. - Najprawdopodobniej kierujący toyotą wjechał pod prąd na A2 z MOP Bolimów. Natomiast jesteśmy w trakcie zabezpieczania nagrań z monitoringów, które będziemy szczegółowo analizować, aby potwierdzić tę informację - zastrzegła młodszy aspirant Patrycja Sochacka z Komendy Powiatowej Policji w Żyrardowie. Jeśli te ustalenia zostaną ostatecznie potwierdzone, to oznacza, że kierowca toyoty mógł przejechać pod prąd ponad pięć kilometrów. Tyle dzieli miejsce, w którym doszło do wypadku, od punktu MOP w Bolimowie.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24