Do dwóch lat więzienia grozi 44-letniemu Ukraińcowi, który kompletnie pijany jechał samochodem dostawczym. Jadący zygzakiem samochód zauważył inny kierowca. Zatrzymał go i wezwał policję.
Samochód jadący przez Rzgów (woj. łódzkie) całą szerokością jezdni zwrócił uwagę 37-letniego łodzianina. Od razu uznał, że siedzącego za kierownicą człowieka jak najszybciej trzeba zatrzymać.
- Wyprzedził pojazd i dojechał do skrzyżowania. Zatrzymał się na czerwonym świetle i chciał zatrzymać kierującego transitem - opowiada mł. insp. Joanna Kącka z łódzkiej policji.
Zanim łodzianin wyszedł z samochodu, usłyszał huk. Okazało się, że kierowca samochodu dostawczego uderzył w zaparkowanego na chodniku mercedesa.
- Sprawca próbował odjechać z miejsca zdarzenia. Na szczęście, interweniował wtedy łodzianin razem z właścicielem uszkodzonego mercedesa - mówi Kącka.
3,6 promila
Okazało się, że za kierownicą samochodu dostawczego siedział 44-letni Ukrainiec. W organizmie miał 3,6 promila alkoholu.
- Usłyszał już zarzut kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości - mówi Kącka. Oprócz utraty prawa jazdy, mężczyźnie grozi kara do 2 lat więzienia. Policja chwali i dziękuje 37-latkowi, dzięki któremu nie doszło do tragedii.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Łodzi