W czwartek było jak zawsze. On wszedł na stację ubrany na czarno, sterroryzował pracowników i uciekł z łupem. Scenariusz niemal identyczny, jak w przypadku 11 innych napadów w ostatnim czasie. Finał tym razem był jednak inny. - Zorganizowaliśmy blokady i mamy potencjalnego sprawcę - mówią policjanci.
Nagrania z dwóch napadów publikowaliśmy na naszym portalu.
W czwartek nad ranem zamaskowany napastnik zaatakował stację w miejscowości Różan (woj. mazowieckie). Sterroryzował kobietę, która była na dyżurze, zabrał łup i zniknął.
- Chwilę po rozboju na stacji w Różanie zarządzono blokady dróg w tym powiecie oraz ościennych - mówi sierż. szt. Aleksandra Calik z komendy wojewódzkiej policji w Radomiu.
Policyjna zasadzka zakończyła się się chwilę później w miejscowości Gogole Wielkie.
- Funkcjonariusze zatrzymali mężczyznę z powiatu płońskiego. W samochodzie znaleźli broń gazową, kominiarkę, łomy i pieniądze, które były poukrywane w różnych miejscach w pojeździe - mówi policjantka
Koniec bezradności?
Zatrzymany ma 35 lat. Zdaniem policji, może on odpowiadać za innych 11 napadów. Bo w niemal identyczny sposób obrabowano stacje w Sierpcu (dwukrotnie), Żurominie, Mławie, Ciechanowie, Gąbinie i Płocku. W woj. kujawsko-pomorskim do napadów dochodziło dwukrotnie w Zakrzewie i dwukrotnie pod Lipnem.
- Po drugim napadzie na naszą stację część pracowników poinformowała mnie, że boją się przychodzić na nocną zmianę - opowiada Artur Kandaria, prezes spółki Petrokan Polska, która jest właścicielem okradzionej stacji benzynowej.
Na zarządzanej przez niego stacji zatrudniona została firma ochroniarska.
- Miesięcznie płacimy 10 tysięcy złotych za to, żeby czuć się bezpiecznie. Myśleliśmy, że Polska to nie Dziki Zachód, ale bezradność policji wymusza działanie - mówi rozmówca tvn24.pl.
Kandarian oferował dziesięć tysięcy złotych nagrody dla osoby, która pomoże schwytać sprawcę napadów.
"Znajdę was i rozj***ę!"
Na udostępnionych nam nagraniach z monitoringu widać i słychać, że napady miały bardzo dynamiczny przebieg.
Na jednym z filmów udostępnionych nam przez właściciela okradzionej stacji słychać przeraźliwy krzyk kobiety.
Jej kolega z pracy ucieka przed przestępcą i próbuje przeskoczyć przez sklepową ladę. Zamaskowany sprawca też jest zdenerwowany. Na nagraniu widać, jak tuż po wejściu do budynku wypada mu coś na podłogę. Podnosi tę rzecz i podbiega do schowanych już za ladą pracowników.
- Pakuj to! Wszystko! - krzyczy.
- Już - odpowiada szybko pracownica.
Napastnik pyta, czy na stacji jest sejf. Pracownicy zaprzeczają. Przestępca zabiera więc torbę z łupem.
Zaczynają się groźby. Złodziej mówi, że "spisał numery samochodów".
- Jak zadzwonicie na psy, to pójdą z dymem. A was znajdę i was rozje**ę! - krzyczał sprawca.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokuratura.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: Policja w Radomiu, TVN24