Było już po zmorku. Przez tory przy ul. Rzgowskiej w Łodzi przechodził pijany mężczyzna w ciemnej kurtce. Upadł na tory i nie mógł się podnieść. - Nadjeżdżał tramwaj, musiałem działać - opowiada nasz redakcyjny kolega, dzięki któremu nie doszło do tragedii.
Radosław, 35-letni operator TVN24 wracał w środę wieczorem z pracy. Przejeżdżając przez ul. Rzgowską w Łodzi, zauważył coś dziwnego na torach.
- To była jakaś ciemna plama. Myślałem, że ktoś położył tam jakąś płachtę - opowiada.
Kiedy wysiadł z samochodu zobaczył, że to nie żadna płachta, tylko człowiek.
- Zdążyłem zauważyć, że ktoś nieudolnie próbuje się podnieść. Po chwili pojawił się tramwaj. Musiałem działać - podkreśla nasz kolega redakcyjny.
W ostatniej chwili
Radosław przebiegł przez jezdnię na torowisko.
- Machałem rękoma, żeby tramwaj się zatrzymał. Tam, gdzie leżał ten facet, nie ma latarni, więc motorniczy nie zdążyłby zareagować. Ten człowiek miał ciemne ubrania, więc był bardzo słabo widoczny - tłumaczy.
Udało się - wagony zatrzymały się kilkanaście metrów przez leżącą na torach osobą.
- Kiedy leżącym zaczął opiekować się motorniczy, przeszedłem na drugą stronę ulicy. Chciałem upewnić się, że wszystko się dobrze skończy - wyjaśnia nasz rozmówca, który wyjął wtedy telefon komórkowy i nagrał, jak motorniczy przeprowadził słaniającego się na nogach mężczyznę w bezpieczne miejsce.
"Bezcenna czujność"
Asp. sztab. Radosław Gwis z policji wojewódzkiej w Łodzi chwali czujność 35-latka. I przy okazji apeluje, żeby zachowywać się podobnie.
- Dni są krótkie, widoczność często ograniczają zjawiska atmosferyczne. Żeby nie doszło do tragedii, trzeba bardzo czujnie reagować na wszystkie osoby, które znajdują się w niebezpiecznych, źle oświetlonych miejscach - zaznacza policjant.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź