- Jednym z efektów nowelizacji Karty Nauczyciela jest zaprzestanie wypłaty pieniędzy nauczycielom za tak zwane godziny ponadwymiarowe. W związku z tym szkoły wycofują się z organizacji wycieczek szkolnych.
- Resort nie wyklucza kolejnych zmian i zapewnia, że "analizuje zgłoszone uwagi". Jednocześnie nie wskazano, kiedy sytuacja mogłaby ulec poprawie.
- Nowy problem oświaty szeroko opisała Justyna Suchecka. Przeczytaj w TVN24+: "Czy godziny "basiowe" pogrążą ministrę Nowacką w oczach nauczycieli?".
- Akcja Uczniowska wystosowała apel do MEN. Domaga się między innymi pilnego spotkania z rodzicami, uczniami i nauczycielami w tej sprawie.
W lipcu 2025 roku parlamentarzyści przyjęli nowelizację Karty Nauczyciela, która miała ujednolicić wypłaty wynagrodzenia dla nauczycieli. Jednak przyniosła niespodziewany efekt - okazało się, że samorządy przestały naliczać pensje za tak zwane godziny ponadwymiarowe, jeśli te się nie odbyły, choć nie z winy nauczyciela. Przykładem jest sytuacja, w której klasa wychodzi na wycieczkę, a nauczyciel, który miał prowadzić z nią zajęcia, zostaje w szkole. Skutek? Nauczyciel nie dostaje pieniędzy, a szkoły rezygnują z organizacji wyjazdów.
Jak przekonuje Akcja Uczniowska, w środowisku oświatowym to teraz główny temat dyskusji i oburzenia.
"Na tym zamieszaniu tracą nie tylko nauczyciele, ale również my (uczniowie), zostając pozbawieni kluczowych elementów edukacji poza murami szkoły. Dla wielu z nas - zwłaszcza z mniejszych miejscowości, czy rodzin o niższych dochodach - takie wyjścia to jedyna okazja do kontaktu ze sztuką, historią czy przyrodą. Bez nich szkoła staje się jeszcze bardziej monotonna i tracimy motywację do nauki" - czytamy w apelu inicjatywy na rzecz dzieci i młodzieży.
"Chciano dobrze, ale wyszła kolejna bomba"
"Sytuacja jest alarmująca i skandaliczna. Otrzymujemy setki sygnałów od uczniów, rodziców i nauczycieli o odwoływaniu wycieczek. Doniesienia napływają zarówno z dużych miast: Warszawy, Lublina, Gdańska, jak i z mniejszych miejscowości. Jako uczniowie nie dziwimy się nauczycielom, ale trudno nam zrozumieć, jak państwo może traktować ich w tak okrutny sposób. Miał być zwiększony prestiż zawodu, a mamy ogólnopolski zawód nauczycieli i zbliżający się 'strajk włoski'" - relacjonuje Paweł Mrozek, założyciel Akcji Uczniowskiej.
"Chciano dobrze, przynajmniej w to wierzymy, ale wyszła z tego kolejna bomba, która uderza w całą polską szkołę, która jedzie na autopilocie ku przepaści. Ostatni dzwonek na zmianę kursu" - zauważa.
Ministerstwo Edukacji Narodowej przekazało, że rozważa kolejną zmianę przepisów i "analizuje zgłoszone uwagi". W ocenie maturzysty te regulacje "to nie przypadkowa pomyłka". "To świadomy chaos, który Ministerstwo Edukacji Narodowej funduje nauczycielom, zmuszając ich do wyboru między solidarnością a organizacją wyjazdów. Pedagodzy czują się ograni i upokorzeni, tracą nie tylko pieniądze, ale i satysfakcję z zawodu, bo muszą rezygnować z tego, co w edukacji najcenniejsze: żywego kontaktu z kulturą i światem poza klasą" - przekonuje Mrozek.
Jego zdaniem ośrodki kultury już alarmują o pierwszych skutkach zmian. "W Opolu nauczyciele piszą listy otwarte o całkowitym bojkocie, a teatry jak Andersena w Lublinie, czy Arlekin w Łodzi mówią o anulacjach połowy rezerwacji, tysiące dzieci tracą lekcje empatii i historii, zastąpione nudną rutyną" - komentuje założyciel Akcji Uczniowskiej. Tu zwraca uwagę na aspekt społeczny: "dla uczniów z rodzin o niższych dochodach to katastrofa, wycieczki to często jedyna szansa na obcowanie ze sztuką, czy przyrodą, a bez nich pogłębiają się nierówności społeczne".
Mrozek kieruje też apel do szefowej resortu edukacji Barbary Nowackiej: "Ministra Nowacka dostała już czerwoną kartkę od środowiska, w tym oczekiwanie dymisji od wielu NGO-sów, ale uparcie ignoruje te głosy, powtarzając błędy poprzedników, którzy zamiast reformować, demolowali system. To wkurzające i nieodpowiedzialne: MEN kompletnie nie interesuje się naszym zdaniem, udając, że wszystko jest pod kontrolą, podczas gdy edukacja tonie. Jeśli nie dojdzie do nowelizacji Karty Nauczyciela z rekompensatami za gotowość i jasnymi zasadami, to ciche oburzenie przerodzi się w strajk. Apelujemy o pilne spotkanie z udziałem uczniów, nauczycieli i rodziców, dość tej arogancji, Pani Ministro. Czas na realne działania, zanim polska szkoła stanie się ruiną, a prestiż zawodu nauczyciela pustym sloganem".
"Nauczyciele będą drżeć"
O tym, jak zmiana wpłynie na funkcjonowanie szkół, alarmują także ich dyrektorzy.
"Godziny ponadwymiarowe to tykająca bomba - skłócą nauczycieli z dyrektorem i między sobą. Stracą przez to kilkadziesiąt, czasem kilkaset złotych, przy pensjach nauczycieli to ogromna kwota. W dużych miastach, zamiast półtora etatu w jednej szkole, będą uciekać do kilku placówek, by mieć pewność wypłaty i nie drżeć, czy wyjście z klasą nie odbierze im podstawowych warunków życia" - przekonuje w apelu Akcji Uczniowskiej Jakub Bargieł, dyrektor I LO w Błoniu.
W jego ocenie "to absurd". "Najgorsze jest jednak co innego: zaplanuję zastępstwo z osobami, które nie jadą na wycieczkę - nauczyciel przyjdzie, będzie gotowy - ale jeśli uczniowie nie dotrą, nie zapłacę mu ani grosza, bo nie mogę płacić za gotowość. Musi nastąpić refleksja, bo o nauczycieli trzeba dbać, gdyż bez nich nie ma szkoły, a tym samym przyszłości naszego kraju" - wskazuje.
Z kolei liceum Śniadeckiego w Warszawie w mailu do Akcji Uczniowskiej pisze: "Jako Rada Pedagogiczna liczymy na Państwa zrozumienie i wsparcie. Sami Państwo wiecie, iż niejednokrotnie poświęcamy swój wolny czas dla naszych Uczniów. Nasza reakcja jest jednak wyrazem protestu wobec tego, jak jesteśmy traktowani przez władzę".
"Nauczyciele stają przed dylematem tragicznego wyboru"
"Jako dyrektorka szkoły z wieloletnim doświadczeniem muszę podkreślić, że kryzys związany z masowym odwoływaniem wycieczek szkolnych urósł do rangi najistotniejszego wyzwania, przed jakim stoi dziś środowisko nauczycielskie. Regulacje MEN wprowadzają nie tylko chaos organizacyjny oraz finansowy, lecz przede wszystkim podkopują zaufanie do zawodu, osłabiają motywację pedagogów i pozbawiają uczniów niepowtarzalnych doświadczeń edukacyjnych poza szkołą" - ocenia Danuta Kozakiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.
Jak dodaje, "cały bogaty świat dydaktyczny - instytucje kultury, muzea, parki narodowe - stają się niedostępne". "Nauczyciele stają przed dylematem godnym tragicznego wyboru: lojalność wobec solidarności zawodowej, czy rezygnacja z tego, co w edukacji najcenniejsze - autentycznego, żywego spotkania z kulturą, czy historią" - komentuje.
Zaznacza też, że bez niezwłocznej nowelizacji Karty Nauczyciela "ryzykujemy nie tylko eskalację strajku włoskiego, lecz trwałe zubożenie procesu nauczania i dalszą dewaluację prestiżu naszego zawodu". "Przeżyłam wiele dużych reform. Już nic mnie nie zaskoczy" - puentuje dyrektorka.
"Czyny mówią głośniej niż słowa. Minister Nowacka obiecywała prestiż zawodu nauczyciela, ale dziś go nie ma, ani w oczach społeczeństwa, ani w portfelach. Chaos z wycieczkami to tylko wierzchołek góry lodowej frustracji i rozczarowań. Życzę sobie i wszystkim nauczycielom, by wreszcie traktowano nas poważnie, z szacunkiem, na jaki zasługujemy po latach poświęcenia. Tylko realne zmiany przywrócą wiarę w ten zawód" - dodaje Judyta Rudnicka, nauczycielka języka angielskiego.
Dla uczniów to "urwanie mostu w połowie drogi"
W tej dyskusji ważny jest także głos uczniów. "Dla maturzysty - jak ja - te nowe zasady to jak urwanie mostu w połowie drogi. Nasza kilkudniowa wycieczka integracyjna - z lekcjami w terenie i szansą na zgranie klasy - została nagle odwołana. Nauczyciele bojkotują wyjazdy, bo jeśli jeden jedzie jako opiekun, reszcie grożą finansowe kary za godziny ponadwymiarowe. Efekt? Cała klasa będzie siedzieć cały rok w szkole i stracimy to, czego nie da się nauczyć z książek: współpracy, empatii, radzenia sobie w prawdziwym życiu" - krytykuje nowe przepisy Igor Grochal, maturzysta, członek Fundacji GrowSPACE.
"Pamiętajmy, że w liceum takie wyjazdy to ostatnia szansa na normalną integrację przed dorosłością. Bez nich szkoła staje się trochę bez sensu. Zmiany w Karcie Nauczyciela miały dodać prestiżu, a powtórzyły stare błędy, które trzeba naprawić" - komentuje.
Dla Karoliny Stanek, uczennicy trzeciej klasy liceum w Otwocku, ten kryzys to "pułapka, która zamyka uczniów w czterech ścianach klasy". "Nasza wycieczka do teatru, zaplanowana na ożywienie lektur przez żywą scenę, została odwołana. Nauczyciele, w geście solidarności, rezygnują z wyjść, bo nowe zasady rozliczania godzin ponadwymiarowych zmuszają ich do wyboru: albo ryzykują straty finansowe dla kolegów i koleżanek w gotowości, albo chronią zespół kosztem naszej edukacji" - tłumaczy.
"To jak zabranie kolorów z obrazu - tracimy nie tylko integrację z rówieśnikami, ale i lekcje empatii, otwartości na różnorodność, które wycieczki do muzeów, czy centrów kultury budują w sposób nie do podrobienia przez ekrany. Dla wielu z nas, zwłaszcza z mniejszych środowisk, to jedyna szansa na dotknięcie świata poza podręcznikami. Bez wycieczek tracimy nie tylko wiedzę, ale i marzenia o lepszym jutrze, a lubimy marzyć. Czas na dialog, zanim ten chaos pochłonie resztki pasji w naszych szkołach" - apeluje członkini Akcji Uczniowskiej.
Autorka/Autor: Aleksandra Sapeta
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Marcin Obara/PAP