- Nie mam wątpliwości, że dokonała zabójstwa - tak prokurator Grzegorz Marganiec mówi o Agnieszce K., która śmiertelnie potrąciła swojego chłopaka w Bobrownikach pod Łowiczem. Kobieta utrzymuje, że to był wypadek, a jej obrońca podkreśla, że ona sama straciła bliską osobę, z którą wiązała plany na przyszłość. Sąd wskazał, kiedy ogłosi wyrok.
15 lat więzienia żąda prokurator dla Agnieszki K. oskarżonej o zabójstwo partnera poprzez najechanie na niego samochodem w Bobrownikach pod Łowiczem (Łódzkie) w lipcu ub. roku. Obrońca domaga się zmiany kwalifikacji czynu i trzech lat pozbawienia wolności. Wyrok zapadnie 2 września.
Przed Sądem Okręgowym w Łodzi zakończył się w sprawie wypadku w Bobrownikach pod Łowiczem. Miał on miejsce 15 lipca 2023 r. Wówczas pod kołami bmw zginął tam Bartłomiej M. Auto prowadziła jego dziewczyna Agnieszka K. Prokuratura jest przekonana, że 23-latka najechała na swojego partnera z zamiarem dokonania zabójstwa. Przed sądem Agnieszka K. zaprzeczała jednak, by śmierć chłopaka była następstwem jej celowego działania. Prokurator Grzegorz Marganiec z Prokuratury Rejonowej w Łowiczu zażądał dla oskarżonej kary 15 lat więzienia i nawiązki na rzecz matki i babci zmarłego Bartłomieja (odpowiednio 70 i 30 tys. zł) oraz zakazu prowadzenia pojazdów przez 10 lat.
Prokurator nie ma wątpliwości, że to było zabójstwo
- Nie mam wątpliwości, że dokonała zabójstwa. Świadczy o tym stosunek do pokrzywdzonego. Relacje między nimi były złe. W kwietniu 2019 roku rozstali się po zdradzie ze strony Agnieszki K. Pojawiały się plotki, że oskarżona chciała zabić pokrzywdzonego. Wszystko wskazuje na to, że chciała tego dokonać - powiedział w mowie oskarżycielskiej prokurator. Oskarżyciel opisał ostatnie chwile przed tragedią przypominając, że przejrzała samowolnie telefon Bartłomieja, po czym doszło do kłótni, a on wtedy opuścił dom dziewczyny. - Wsiadła w pojazd, prowadząc brawurowo zaczęła zajeżdżać drogę pokrzywdzonemu tak, że musiał unikać potrącenia. Następnie po rozpędzeniu auta do prędkości co najmniej 90 kilometrów na godzinę uderzyła w idącego drogą Bartłomieja M. - opisywał zdarzenie prokurator. Dodał, że prędkość auta ocenił biegły, ale ze śladów na miejscu wypadku wynika, że Agnieszka K. jechała tak, że jej działania były nakierowane na Bartłomieja. - Nic nie wskazuje na to, że oskarżona utraciła panowanie nad pojazdem, a zaraz po zdarzeniu zaczęła mataczyć, podając dwie różne wersje zdarzenia - powiedział prokurator.
"Cokolwiek by zrobił pokrzywdzony, zostałby potrącony"
- Obrona stara się wykazać, że to był wypadek drogowy na skutek brawurowej jazdy, a pokrzywdzony przyczynił się do niego idąc jezdnią, a nie poboczem. Dowody całkowicie temu przeczą. W mojej ocenie tam nie ma pobocza. Cokolwiek by zrobił pokrzywdzony, zostałby potrącony - powiedział mecenas Olszański.
Reprezentujący w procesie matkę ofiary mecenas Piotr Olszański - podkreślając, że Bartłomiej M. był silnie związany z matką i babcią - wnioskował o wyższe niż żądał prokurator nawiązki dla pokrzywdzonych w kwocie 100 tys. dla matki i 50 tys. zł dla babki zmarłego.
"Kto chce zabić, hamując samochodem na odcinku 20 metrów?"
Piotr Gładki, obrońca Agnieszki K., zarzucił prokuratorowi, że ten - stawiając zarzut zabójstwa - opiera się na plotkach, że oskarżona zamierzała pozbawić życia swojego partnera. - Biegły wskazuje, że podjęła manewr obronny w postaci hamowania. Kto, hamując chce zrobić krzywdę drugiej osobie? Kto chce zabić, hamując samochodem na odcinku 20 metrów? Wszystkie ślady hamowania były widoczne na jezdni - powiedział obrońca. Adwokat wskazał na to, że Agnieszka K. jest osobą młodą (obecnie ma 23 lata), niekaraną, studiuje, a na skutek wypadku będzie cierpieć do końca życia, bo straciła osobę dla siebie ważną, z którą wiązała plany na przyszłość. - Poniosła ogromną stratę. Kochała pokrzywdzonego. Była z nim związana, planowała przyszłość. Mieszkali z sobą przez kilka lat. Przyjmowanie tezy, że nagle chciała zabić, nie ma potwierdzenia w dowodach - powiedział adwokat. Obrońca Agnieszki K. złożył wniosek o zmianę kwalifikacji prawnej czynu na spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, a w związku z tym o karę trzech lat więzienia, zakazu prowadzenia pojazdów przez pięć lat i nawiązkę po 10 tys. zł dla matki i babki Bartłomieja M. Agnieszka K. w swoim ostatnim słowie przeprosiła za to, co zrobiła. W czwartek oświadczyła, że chce być obecna w sali rozpraw podczas wydawania wyroku.
Z uwagi na zawiły charakter sprawy, sąd odroczył publikację wyroku w tej sprawie do 2 września. Agnieszka K. od dnia wypadku przebywa w areszcie.
Minęła chłopaka, potem zawróciła
Agnieszka i Bartłomiej byli już wcześniej parą, po rozstaniu znów się spotykali. Do tragedii w Bobrownikach pod Łowiczem doszło 15 lipca 2023 r. Doszło między nimi do kłótni, po której Bartłomiej M. opuścił dom Agnieszki. Ta chciała nakłonić go do powrotu. Mimo wcześniej spożywanego alkoholu i przyjmowanych narkotyków wsiadła do samochodu BMW i pojechała za nim. Dziewczyna minęła autem chłopaka, zawróciła, a później uderzyła w idącego drogą mężczyznę. Po wypadku wezwała pomoc. Próbowała go też reanimować. Bartłomiej M. zmarł na skutek odniesionych obrażeń.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: OSP Bobrowniki