Wrocław - Europejska Stolica Kultury i miasto niegdyś zarządzane przez Bogdana Zdrojewskiego. - Nikt nie da sobie wmówić, że to było przypadkowe - mówił Aneta Szyłak z Instytutu Sztuki "Wyspa" z Gdańska. Jest jednym z kilkuset artystów, którzy żądają wyjaśnień, w jaki sposób kandydatom do tytułu przyznawano w ostatnim czasie pieniądze na projekty czekające na realizację.
- Cały czas trzymałam kciuki, żeby Wrocław został stolicą kultury europejskiej - mówiła jedna z uczestniczek fety, jakiej dawno nikt we Wrocławiu nie widział. Przegrani twierdzą jednak, że nie tylko to pomogło w zwycięstwie, bo jak wiadomo, minister kultury pochodzi właśnie z Wrocławia.
100 milionów dotacji
Wszystko zaczęło się tydzień temu, gdy z ministerstwa przyszła decyzja o przyznaniu Wrocławiowi dotacji w wysokości 100 milionów złotych. Zbiegło się to w czasie z przyjazdem na Dolny Śląsk komisji konkursowej, która przyglądała się kandydatom do ESK po raz ostatni.
Już wtedy zaprotestowało kilkuset artystów i samorządowców, którzy w piśmie do premiera i ministra kultury stwierdzili: "Zastanawia nas, czy jest to wyraźny sygnał ze strony ministra reprezentującego polski rząd, że to właśnie Wrocław zasługuje na zaszczytny tytuł".
W środę artyści kontynuowali swoją kampanię. - Grano bardzo mocno na wzmocnienie Wrocławia i nie dam sobie wmówić, i myślę, że nikt nie da sobie wmówić, że to było przypadkowe - mówiła wprost Aneta Szyłak z instytutu Sztuki "Wyspa" z Gdańska. Wiele osób podkreślało, że takie miasta jak Lublin czy Katowice potrzebowały tego tytułu bardziej.
"Nie mam żalu"
Minister Zdrojewski odpierał tymczasem zarzuty, mówiąc, że świadczą one po prostu o niewiedzy. - Nie jest wyróżnione jedno miasto, tylko wszystkie, które wcześniej uzyskały decyzje pozytywne. Wydaje mi się że to nieporozumienie, które się pojawiło na skutek niewiedzy, trochę szkoda, ale nie mam żalu - stwierdził.
Resort kultury wydał też oświadczenie, pisząc w nim, że "decyzja o przyznaniu środków na dwie inwestycje wrocławskie jest jedynie uruchomieniem procedury przeniesienia ich z listy oczekujących - na listę możliwych do realizacji. Z tej rezerwy miasta mają dostawać pieniądze od lat."
- Wiele wątpliwości rozwiałaby informacja, która by pokazała, ile pieniędzy poszczególne miasta, kandydaci do tytułu ESK dostały z ministerstwa - skomentował całą sprawę prezydent Katowic, Piotr Uszok.
Wszyscy finaliści projektu podkreślali jednak, że nikt wygranej Wrocławia nie krytykuje. Chodziło bardziej o styl, w jakim się to odbyło. Miasta nie żałują też, że o taki tytuł się ubiegały.
Źródło: Fakty TVN