Owacje na stojąco – i to nie na zejście, ale na wejście głównego bohatera. W teatrze takie rzeczy się nie zdarzają. No chyba, że na scenie staje ktoś o autorytecie prof. Leszka Kołakowskiego, po to, by opowiedzieć między innymi o tym, dlaczego nie warto się zwierzać...
Pretekstem do spotkania Leszka Kołakowskiego ze słuchaczami w warszawskim Teatrze Dramatycznym była publikacja książki „Czas ciekawy, czas niespokojny” – wywiadu-rzeki, którego przeprowadzenia podjął się Zbigniew Mentzel.
Nie opowiadam o tym kto, z kim i dlaczego sypiał. A żyje już sporo, więc miałbym co opowiedzieć. Prof. Leszek Kołakowski
Profesor zdradził też, że nigdy nie chciał prowadzić dziennika, ani pamiętnika, bo „nie jest typem człowieka, który lubi się rozbierać”. – Ja się w tej książce nie negliżuję. Nie na tym polega moim zdaniem jej wartość. Wszyscy, którzy piszą dzienniki robią to, by je publikować. Podobnie jest z listami, które autor każe drukować jeszcze za swojego życia – to nie są prawdziwe dzienniki i to nie są prawdziwe listy. Ja nigdy czegoś takiego nie robiłem i nie żałuję. Nie lubię zwierzeń. Bo zwierzania są dobre dla pensjonarek – mówił profesor na spotkaniu z warszawiakami.
W rozmowie z Mentzlem Leszek Kołakowski przyznał, że w czasach głębokiego PRL-u, jeszcze przed emigracją do Anglii, miał reputację „profesora chuligana”. – Sporo ludzi miało do mnie pretensje o to, że podczas swoich kontrowersyjnych wykładów narażałem nie tyle siebie, ile uniwersytet. Ale, jeżeli mam być zupełnie szczery, mało mnie to wtedy obchodziło – przyznawał z rozbrajającą szczerością były kierownik katedry marksizmu-leninizmu na Uniwersytecie Warszawskim.
Główny „aktor” spotkania w Teatrze Dramatycznym, który przed kilkoma dniami obchodził swoje 80 urodziny, zapewniał też, że nigdy nie chciał być „modny”, czyli pisać tak, by czytelnicy widzieli w nim wiecznego młodzieniaszka. – Z drugiej strony nie chciałem też, żeby ludzie postrzegali mnie jako poczciwego staruszka, który swoją mądrością chce zarażać innych. Zawsze miałem bowiem świadomość ucznia. Dzisiaj też jestem gotów uczyć się od każdego, kogo spotykam, nawet od analfabety. I dzięki tej świadomości bycia „uczniem do końca życia” sporo w tym życiu wygrałem – podkreślał profesor Kołakowski.
Uczę się od każdego, kogo spotykam. Nawet od analfabety. Prof. Leszek Kołakowski
tekst: Łukasz Orłowski
Źródło: tvn24.pl, TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24