To reakcja na wywiad Tokarczuk udzielony Irene Soave z "Corriere della Sera" zatytułowany "Białoruś jak Polska: płaci za opieszałość Europy". Do Fundacji Olgi Tokarczuk przysłano 31 zniszczonych książek autorstwa noblistki. Trafią na aukcję, z której dochód przekazany zostanie organizacjom wspierającym społeczność osób nieheteronormatywnych w Polsce.
Fundacja Olgi Tokarczuk w środę opublikowała w mediach społecznościowych zdjęcia, na których widać zniszczone egzemplarze książek autorstwa noblistki.
To reakcja na wywiad Tokarczuk udzielony Irene Soave z "Corriere della Sera" zatytułowany "Białoruś jak Polska: płaci za opieszałość Europy".
Dziennikarka zwróciła uwagę, że po publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji protesty w Polsce nie ustawały.
"Ale zostały znacznie osłabione przez restrykcje związane z pandemią. Prawo jest barbarzyńskie. Ci, którzy protestowali pomimo zakazów, są prześladowani. Wirus pomógł rządowi i nadal to robi. Białoruś jest przykładem, że reżimy czują się bezpieczniej w nowej sytuacji pandemii: społeczeństwo, które się boi, łatwiej poddaje się rozkazom i zakazom. Lockdown usuwa z ulic protestujących i niszczy tkankę społeczną" - powiedziała Tokarczuk.
W mediach społecznościowych pojawiła się inicjatywa odsyłania Oldze Tokarczuk jej książki. Miało to być nawiązanie do akcji wymierzonej w innego laureata literackiego Nobla, Norwega Knuta Hamsuna. Gdy okazało się, że pisarz popiera Hitlera, Norwegowie masowo odsyłali jego publikacje.
Na akcję zareagowała fundacja prozaiczki. "W związku z licznymi pytaniami dotyczącymi akcji odsyłania książek, a także możliwości skorzystania z nich w zamian za wpłatę na rzecz Fundacji Olgi Tokarczuk, informujemy, iż wszystkie nadesłane do nas egzemplarze przekażemy w ramach wsparcia na aukcję charytatywną na rzecz organizacji walczących o prawa osób LGBT+" - brzmiało oświadczenie z 4 czerwca.
"Prowokacyjna akcja internetowych trolli"
W środę fundacja opublikowała zdjęcia niektórych z 31 zniszczonych egzemplarzy prozy Tokarczuk.
"Trudno jest zrozumieć nienawiść. Szczególnie tę, którą wykreowało kłamstwo i manipulacja. Szczególnie tę, której ofiarami padają niewinni. Przepraszamy za naiwność – wydawało nam się, że napompowana przez media akcja odsyłania książek Noblistce nie znajdzie żadnego odzewu. Ile można powtarzać, że Olga Tokarczuk nie porównała Polski do Białorusi w wywiadzie dla 'Corriere della Sera'? Przecież prostodusznie, ale szczerze, uważaliśmy, że żyjemy w kraju ludzi myślących. Owszem, nie jesteśmy aż tak naiwni, by nie widzieć dramatycznego podziału społecznego, pogłębiającego się na skutek diabolicznego przyzwolenia na agresję wobec drugiego człowieka, podziału dożywianego nieudolnie maskowaną obietnicą bezkarności. Widzimy i przeraża nas mało subtelna próba ekshumacji skompromitowanej idei Prawdziwego Polaka. Mimo to przypuszczaliśmy, że ufundowana na kłamstwie prowokacyjna akcja internetowych trolli nie znajdzie posłuchu" - czytamy.
"Tymczasem trzydziestu jeden Prawdziwych Polaków postanowiło odpowiedzieć na apel. Nie jest to liczba zatrważająca, jeśli porówna się ją do milionów sprzedanych w Polsce egzemplarzy książek Olgi Tokarczuk. Zatrważające jest coś innego. Nienawiść znalazła ujście w okrutnej przemocy wobec słów, myśli i wolności drugiego człowieka. W pogańskim rytuale unicestwienia książek – zbrukania idei, której ludzkość zawdzięcza tak wiele. Nieprzypadkowo jednym z najczarniejszych dni w historii początku państwowej polityki nazistowskiej był 10 maja 1933 roku, kiedy studenci największych niemieckich uczelni, inspirowani i wspierani przez wielu partyjnych notabli i profesorów palili na ogromnych stosach tysiące książek autorów znienawidzonych przez dyktaturę. Przerażający realizm symboliczny niszczenia pamięci zbiorowej i dewastacji podstawowych wartości wolnych społeczeństw, ten chory obrzęd nienawiści, był ostatnim krokiem przed masową eksterminacją milionów ludzi. Mamy dla was złą wiadomość – za takie czyny idzie się do piekła. Wstydźcie się" - napisano w oświadczeniu.
Fundacja przypomniała, że "mylą się ci, którzy myślą, że pozostaną anonimowi, jeśli nadesłali anonimowo książki". "Jeśli myślicie, że zniszczenie tych książek uniemożliwi przeprowadzenie aukcji charytatywnej – mylicie się jeszcze bardziej. Zgodnie z obietnicą: książki – przede wszystkim właśnie te okaleczone – trafią na licytację. Dochód z niej przeznaczymy dla organizacji wspierających społeczność LGBT+. Idea niesienia pomocy osobom prześladowanym przez ludzi do was podobnych (i system, którego jesteście podporą) poprzez sprzedaż symboli czystego zła doczeka się jeszcze szerszego omówienia na naszych stronach" - oświadczyli przedstawiciele wrocławskiej fundacji.
Na koniec podziękowano tym, którzy przychylnie odpowiedzieli na inicjatywę wsparcia organizacji walczących o równe prawa dla osób nieheteronormatywnych. "Dziękujemy – w imieniu swoim i naszej fundatorki – za wszystkie słowa wsparcia i Waszą dobrą energię. O działaniach, które podejmiemy, będziemy oczywiście informować. Prosimy jednak o cierpliwość, gdyż przygotowania potrwają dłuższą chwilę" - czytamy w komunikacie.
"Łatwo jest niszczyć książki"
Laureat Nagrody Literackiej Nike z 2019 roku Mariusz Szczygieł w komentarzu do publikacji napisał, że "z przyjemnością" weźmie udział w licytacji zniszczonych książek. "Wierzę, że w przyszłości Olga Tokarczuk będzie miała swoje muzeum. Jeśli uda mi się wygrać licytację, wtedy ja lub moi spadkobiercy przekażemy te dowody nienawiści i głupoty do tegoż muzeum" - zauważył pisarz.
Radek Rak, laureat Nike 2020, napisał: "Łatwo jest niszczyć książki. Nie bronią się, nie biją i nie kąsają. Ot taka odwaga bohaterów".
Źródło: Corriere della Sera, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook/FundacjaOlgiTokarczuk/