W tym szczególnym dniu przypominamy koleżanki i kolegów, którzy przez lata współtworzyli naszą telewizję. Wspominamy zmarłych pracowników i współpracowników TVN24.
Witali państwa na antenie TVN24, angażowali się w pracę, bez której nasza telewizja nie mogłaby istnieć. Dziennikarze i dziennikarki, producenci i producentki, wydawcy i wydawczynie, współtwórcy i współtwórczynie obu kanałów TVN24. Ale też koleżanki i koledzy, którzy swoją obecnością sprawili, że rzeczywistość była znośna. I choć od ich śmierci mijają kolejne miesiące i lata, to my wciąż tęsknimy i pamiętamy, że bez nich telewizja byłaby zupełnie inna.
Marcin Pawłowski (1971-2004)
20 listopada 2004 r. był smutnym dniem nie tylko dla redakcji "Faktów" TVN, ale również dla TVN24. Marcin Pawłowski, dziennikarz, prezenter i reporter, zmarł po długiej chorobie nowotworowej. Z redakcją "Faktów" związany był niemal od początku jej istnienia.
Marcin swoją dziennikarską karierę zaczął jeszcze jako nastolatek, pisząc do gazetki szkolnej w I Liceum Ogólnokształcącym w Kielcach. Jako 19-latek zadebiutował już na łamach kieleckiego "Echa Dnia". Po studiach pracował m.in. w Radiu Kolor.
W lipcu 1997 r. dołączył do powstającego zespołu "Faktów" TVN jako reporter i prowadzący. Zajmował się tematami politycznymi i społecznymi. W 2001 r., po powstaniu TVN24, zaczął prowadzić program "Magazyn 24 godziny".
Relacjonował najważniejsze wydarzenia w kraju i na świecie, m.in. pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, Ukrainy czy Izraela, atak terrorystyczny w Stanach Zjednoczonych w 2001 r., Igrzyska Olimpijskie w Salt Lake City w 2002 r. czy wojnę w Afganistanie. Był w studiu, gdy rozpoczęła się wojna w Iraku.
W 2002 r. zachorował na nowotwór. Do redakcji wrócił zmieniony fizycznie po półrocznej przerwie.
- Trudno nie zauważyć, że nieco się zmieniłem. To prawda, jestem chory, a ważną częścią walki z moją chorobą jest dla mnie praca, dlatego postanowiłem do niej wrócić. Rozumieją to moi lekarze, szefowie, koleżanki i koledzy. Mam nadzieję, że zrozumiecie także państwo - powitał widzów "Faktów" w pierwszym wydaniu, które poprowadził po przerwie.
Nawrót choroby nastąpił w styczniu 2004 r. I chociaż czuł się wtedy już bardzo źle, wrócił do pracy. Ostatni raz na antenie wystąpił 10 września 2004 r. W drugiej połowie listopada jego stan się pogorszył. Potrzebna była krew. Tomasz Sianecki w materiale wspomnieniowym poświęconym Marcinowi relacjonował, że w stacjach krwiodawstwa można było spotkać wiele osób z kartkami, informującymi, że chcą oddać krew na rzecz naszego redakcyjnego kolegi.
Pamiętamy go nie tylko jako znakomitego dziennikarza czy wspaniałego przyjaciela. Przede wszystkim jako silnego człowieka, który do końca walczył z chorobą. Podczas jednej z mszy, odprawionej po śmierci Marcina, odczytano list jego kolegów, w którym napisali m.in., że "Marcin był prawdziwym wojownikiem". Został pochowany na Powązkach 24 listopada 2004 r.
Pośmiertnie doceniony nagrodą Dziennikarz Roku 2004 w plebiscycie Grand Press. - Jako koszykarz był fanem teorii zespołu i tego, że sukces, szczególnie w newsach, osiąga się, grając razem - powiedziała jego żona Aleksandra, która w jego imieniu odebrała nagrodę.
Rafał Włoczewski (1963-2013)
"Włoczu" - lubił jak zwracano się do niego w ten sposób - był nie tylko znakomitym operatorem, ale przede wszystkim gitarzystą. Jako świetny muzyk dał się poznać w drugiej połowie lat 80., grając z T. Love.
Koledzy i koleżanki z redakcji wspominają "Włocza" jako osobę oczytaną, erudytę, trochę samotnika, konesera życia. Do TVN24 dołączył 1 marca 2002 r., później był współpracownikiem "Faktów" TVN.
Jeździł w rejony konfliktów zbrojnych: do Iraku i Afganistanu. Kręcił pomarańczową rewolucję na Ukrainie. Wielokrotnie pokazywał szczyty UE. Wychował wielu młodych operatorów, którzy mówią o nim: bardzo pomocny i chętnie udzielający rad.
- Kiedy byłam reporterką, jeździliśmy bardzo dużo na zdjęcia i to były zajęcia zawsze pełne żartów, śmiechu, różnych historii z życia wziętych, także z tego rockandrollowego życia, bo Rafał w swoim życiu miał muzykę. Muzyka wypełniała jego opowieści, jego historię, jego wolny czas. Miałam tę przyjemność i radość, że mogłam z nim tę pasję dzielić. Niewiele osób wie, że spotykaliśmy się kiedyś po godzinach po to, żeby sobie pośpiewać i ponagrywać. Ja śpiewałam, on robił aranżacje, grał na gitarze - wspominała go Anita Werner.
- Jest taka kategoria ludzi, o których myślimy, że są nieśmiertelni. Że takich gości nic nie złamie i nic nie pokona. I Włoczu do takich ludzi należał. Dlatego tak trudno pogodzić się z tym, że nie minę się z Nim na korytarzu, przy automacie z napojami, w sejmowych kuluarach, w delegacji, na koncercie, w garażu... Mógłbym wymieniać w nieskończoność. "Potykaliśmy się" o siebie wszędzie. Był pierwszym operatorem, z którym w TVN pracowałem. Sprzeczaliśmy się o muzykę. On słuchał Aerosmith, ja – Iron Maiden. On grał w T.Love, ja zawsze wolałem Dżem. Od lat umawialiśmy się na wspólne gitarowanie. Ja amator, on profesjonalista. Chciał mi pokazać swoje wzmacniacze. Nie mogliśmy się zgrać. Pozdrów Anioły, Stary. Bankowo mają tam gitarę dla leworęcznych - mówił Krzysztof Skórzyński.
Rafał "Włoczu" Włoczewski zmarł 2 grudnia 2013 r. w wieku 50 lat. Został pochowany na cmentarzu wolskim w Warszawie.
Jarosław Winiecki (1964-2014)
Jarosław Winiecki był operatorem w gdańskim ośrodku TVN, prywatnie zajmował się muzyką, którą próbował zarazić innych. Koledzy i koleżanki z Gdańska pamiętają go jako osobę spokojną, opanowaną, gotową do działania. I bardzo pomocną. - Wielu rzeczy mnie nauczył. Jak słuchać, rozmawiać, w kadr się nie wp...ć – wspominała Jarka Karina Rudzińska, producentka TVN24.
Winiecki nawet po godzinach nie umiał zapomnieć, że jest operatorem. - Byliśmy w Berlinie. Jarek zrobił tam przepiękne zdjęcia pozostałych fragmentów słynnego muru. Po pracy poszliśmy do klubu, z którego późnym wieczorem do hotelu wracaliśmy U-Bahnem (berlińskie metro – red.). Jarek wyjął aparat i robił zdjęcia bezdomnym śpiącym w pociągu. Nawet w takim momencie nie potrafił obojętnie przejść obok dobrego kadru - opowiadał Jan Błaszkowski, reporter "Faktów" i ówczesny szef gdańskiego oddziału TVN24.
Jarek był muzykiem i do końca marzył, by osiągnąć w tym sukces. Grał na trąbce, instrumentach klawiszowych, był dj-em. Przez lata występował na alternatywnych scenach Trójmiasta z zespołem Call System.
Zmarł 30 stycznia 2014 r. w wieku 50 lat.
Dariusz Kmiecik (1980-2014)
22 października 2014 r. widzowie "Faktów" widzieli jeszcze Dariusza Kmiecika w materiale przygotowanym dla "Faktów" TVN. W nocy z 23 na 24 października otrzymaliśmy informację, że Darek zginął w wyniku wybuchu gazu w katowickiej kamienicy, w której mieszkał z rodziną.
Powtarzał, że dziennikarstwo jest nie tylko jego pracą, ale też pasją, jednak początkowo marzył o zawodzie informatyka. Dopiero pod koniec liceum zmienił zdanie i postanowił zdawać na socjologię na Uniwersytecie Śląskim. W 2001 r. - jeszcze w trakcie studiów – odbył praktyki TVP Katowice. W tym, co robił, był tak dobry, że został reporterem, a później wydawcą.
W "Faktach" TVN zaczął pracować w listopadzie 2006 r. Był ekspertem od Śląska, autorem licznych materiałów poświęconych górnictwu, górnikom i ich problemom.
Ale równie mocno pasjonował się himalaizmem czy piłką nożną. Z pieczołowitością relacjonował jedną z najważniejszych i najtragiczniejszych zarazem wypraw polskich himalaistów na Broad Peak. Później przygotował o tym reportaż "Broad Peak, zdobywcy historii". Za reportaż "Artur Hajzer. Subiektywnie" o himalaiście, który zginął na stoku Gaszerbrum I, otrzymał II nagrodę oraz nagrodę publiczności na 11. Krakowskim Festiwalu Filmów Górskich.
W ciągu ośmiu lat pracy w "Faktach" stał się jednym z najlepszych reporterów telewizyjnych w kraju. Dla nas był przede wszystkim kolegą, przyjacielem. Miał 33 lata. W wyniku wybuchu gazu kamienicy zginęła również jego o rok młodsza żona Brygida Frosztęga-Kmiecik - ceniona i nagradzana dziennikarka - a także ich dwuletni synek - Remigiusz.
Grzegorz Miecugow (1955-2017)
Dla jednych był panem ze "Szkła kontaktowego", dla innych prowadzącym "Fakty" TVN, bądź panem z radiowej "Trójki". W TVN24 pozostawał mistrzem, mentorem, kolegą i przyjacielem.
Grzegorz Miecugow chociaż przez lata nie wiedział, kim chce zostać, gdy dorośnie, był pewien jednego: nie chce być dziennikarzem. W mediach rozpoczął pracę w 1980 r., trochę przez przypadek. I tak już zostało przez kolejne 37 lat, z kilkoma przerwami.
Zaczął pracę w Polskim Radiu, a następnie w Warszawskim Ośrodku Radiowo-Telewizyjnym. Od 1987 r. pracował w Trójce. Został zwolniony po tym, jak sprzeciwił się prezesowi Polskiego Radia w kwestii wynagrodzenia swoich zastępców. Ostatni program w Trójce prowadził w lutym 2001 r., gdy był już pracownikiem TVN24.
Na stałe z telewizją związał się w 1992 r. Rok później zrobił jeden z najgłośniejszych materiałów informacyjnych - o głosowaniu na dwie ręce.
W lutym 1997 r. znalazł zatrudnienie w nowej telewizji - TVN - współtworzonej przez Mariusza Waltera. Dwa lata później odszedł ze stacji. Współpracował wtedy z marszałkiem Sejmu Maciejem Płażyńskim. Jesienią 2000 r. zadzwonił do niego Maciej Sojka, któremu Walter zaproponował stanowisko prezesa TVN24. Sojka zaoferował Miecugowowi powrót do TVN-u, tym razem miał zostać zastępcą Adama Pieczyńskiego, któremu powierzono szefowanie pierwszemu polskiemu kanałowi informacyjnemu.
Później wielokrotnie wspominał powstanie pierwszej w Europie Środkowo-Wschodniej telewizji informacyjnej. - Zostaliśmy skonstruowani z myślą o tym, że co pewien czas świat staje dęba, wariuje i te wariacje trzeba pokazać na żywo - mówił w 15. urodziny stacji.
- Najważniejszą wartością TVN24 jest takie prawdziwe, realne wpłynięcie na rzeczywistość, na świat. Zmienienie tego świata. Uważam, że na lepsze, ktoś inny może uważać, że nie. Ale ta zmiana - czyli poczucie, że było się i jest się w czymś, co lepi świat, jest tą wartością - zaznaczył w jednej z rozmów.
W 2004 r. wspólnie z Tomaszem Sianeckim stworzyli "Szkło kontaktowe" - program, którego pomysłodawcą był Adam Pieczyński. Grzegorz mówił, że jest "to pierwszy program, który odwracał relacje: 'my nadajemy, wy odbieracie'". Tu widzowie stali się ważnym elementem programu.
Jednak jego współpracownicy i on sam zwracał uwagę, że to program "Inny punkt widzenia" był tym, który lubił prowadzić najbardziej. Była to dla niego możliwość spotkania, porozmawiania i posłuchania – jak mówił - kogoś mądrego. Program przyciągał widownię liczącą 150 tysięcy osób. To był imponujący wynik. Do swojej śmierci Grzegorz nagrał ponad 400 rozmów.
26 sierpnia 2017 r. Anita Werner rozpoczęła główne wydanie "Faktów": - Dobry wieczór, choć dla nas to wieczór smutny, bo trudno jest żegnać kogoś, z kim przed chwilą rozmawiało się na korytarzu. Nie wierzę, że to powiem, ale powiedzieć muszę i lepiej, żebym dała radę, bo inaczej by mu się nie spodobało. Nie żyje Grzegorz Miecugow.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "GRZEGORZ MIECUGOW. WSPOMNIENIE" >>>
Pamela Bem-Niedziałek (1978-2017)
- Pamela była jedną z tych osób, dla których dziennikarstwo to coś więcej niż zawód. Uczyła nas rzetelności i odpowiedzialności za słowo - wspominał Pamelę Bem-Niedziałek Łukasz Niewola, ówczesny szef zespołu redaktorów TVN24 BiS.
Pamela współtworzyła TVN24, a następnie TVN CNBC i TVN24 BiS. Była wydawczynią, reporterką i prezenterką. Z pasją opowiadała o zawiłościach świata gospodarki i ekonomii.
"Niesamowicie pracowita, bardzo inteligentna, dokładna, weryfikująca każdą informację i zadająca właściwe pytania - zawsze zastanawiałem się, czy Pamela naprawdę wie, jaka jest fantastyczna. Miała ten rodzaj przekornego humoru, dystansu i zaraźliwego śmiechu, który sprawiał, że czułeś się dobrze, wiedząc, że spędzisz z nią dzień" - napisał we wspomnieniu zastępca redaktora naczelnego "Dziennika Gazety Prawnej" Marek Tejchman, komentator TVN24 BiS.
Łukasz Kijek, były prezenter TVN24 BiS, wspominał Pamelę jako "stuprocentową profesjonalistkę". Jakub Żukowski z TVN24 napisał o niej, że była "nauczycielką i przyjaciółką". - Pierwsza przychodziła do pracy i ostatnia ją opuszczała - dodał.
W pracy Pamela robiła wszystko, aby informacje gospodarcze i biznesowe były zrozumiałe dla każdego widza. W wolnych chwilach słuchała The Beatles i planowała kolejne podróże. Zmarła 30 września 2017 r. , do końca dzielnie walcząc z chorobą nowotworową.
Sebastian Podkościelny (1972-2019)
12 marca 2019 r. zmarł Sebastian Podkościelny, który był związany z TVN24 od początku istnienia stacji. Był absolwentem Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów MBA University of Illinois.
Przez 18 lat współpracy z TVN24 Podkościelny odpowiadał za wiele programów, produkcji i projektów. Na początku był wydawcą programów informacyjnych i publicystycznych. Następnie, w 2004 r., został szefem zespołu wydawców. W 2007 r. został zastępcą redaktora naczelnego TVN24.
Gdy 1 stycznia 2014 r. wystartował drugi kanał informacyjny grupy TVN - TVN24 BiS, został jego redaktorem naczelnym. Tę funkcję pełnił do końca. Zmarł po ciężkiej chorobie w wieku 47 lat.
- Przez 18 lat szedłeś z nami ramię w ramię. Byłeś z nami sercem, duchem, umysłem i uśmiechem. Byłeś fantastycznym dziennikarzem, wydawcą, szefem kanału. Zawsze spokojny, perfekcyjnie zorganizowany. Wygląda na to, że uczyniłeś tu na ziemi wiele dobra, to niesprawiedliwe, że już nie będziesz mógł nam go dawać - mówił ówczesny redaktor naczelny TVN24 Adam Pieczyński podczas nabożeństwa w Kościele Środowisk Twórczych na placu Teatralnym w Warszawie.
Wiktor Bater (1966-2020)
Wiktor Bater był jednym z najsłynniejszych korespondentów polskich mediów w Moskwie. Z TVN i TVN24 współpracował w latach 1999-2007. Relacjonował m.in. atak na szkołę w Biesłanie z 1 września 2004 r. W trakcie pracy został ranny.
Następnie od 2007 r. do stycznia 2009 r. był korespondentem TVP w Rosji.
W 2008 r. wydał książkę "Nikt nie spodziewa się rzezi. Notatki korespondenta wojennego". Opowiedział w niej o wyprawach w rejony konfliktów na Bałkanach, Kaukazie oraz Bliskim Wschodzie.
We wrześniu 2009 r. został korespondentem "Wydarzeń" i stacji Polsat News w Moskwie. Funkcję tę pełnił do października 2011 r. 10 kwietnia 2010 r. Wiktor Bater jako pierwszy przekazał informację o katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku. Za tę korespondencję otrzymał nagrodę Grand Press 2010 w kategorii News.
W 2012 r. został stałym korespondentem tygodnika "Wprost". Był także redaktorem naczelnym kanału Pomorska.tv oraz współpracownikiem Radia Zet, a w latach 2015-2019 – szefem newsroomu w Superstacji. W 2019 r. podjął współpracę z Halo.Radio.
Zmarł 7 kwietnia 2020 r. w wieku 53 lat.
Mariusz "Kiciuś" Łapiński (1963-2020)
Mariusz Łapiński zmarł 13 sierpnia 2020 roku w wieku 57 lat. Był dziennikarzem śledczym, reporterem telewizyjnym, autorem specjalistycznych tekstów o polskim uzbrojeniu. Był również wieloletnim harcerzem szczepu 413 Warszawskich Drużyn Harcerskich i Zuchowych.
W czasie stanu wojennego współpracował z prasą podziemną Solidarności, gdzie nie tylko pisał, ale również zajmował się drukiem oraz kolportażem. W 1991 rozpoczął pracę w TVP jako reporter "Telexpressu", gdzie skupiał się między innymi na materiałach historycznych, dotyczących bohaterstwa żołnierzy Armii Krajowej. Dbał o pamięć o Żegocie - Radzie Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu RP na Kraj - oraz o bohaterstwie powstańców warszawskiego getta. W 1994 był współautorem materiału ujawniającego istnienie Jednostki Specjalnej GROM.
W 1997 roku współtworzył telewizję RTL7 (obecnie TVN7), gdzie był autorem pierwszego telewizyjnego magazynu śledczego "Zoom" oraz "Zoom - Misja specjalna", w którym po raz pierwszy w polskiej telewizji do celów reporterskich użyto ukrytych kamer. W swojej pracy ujawnił między innymi korupcję wśród pograniczników na wschodniej granicy.
Współtworzył również dział reportażu TVN24, tworząc "Raport TVN24". Łapiński, nie tylko przez przyjaciół, był nazywany "Kiciusiem", gdyż pod tym pseudonimem kryła się rzetelność dziennikarska oraz reporterski pazur. Większość reportaży i filmów o tej jednostce, jakie się ukazały w TVP, RTL7 i TVN24 do 2012 roku, była jego autorstwa lub jego współtwórca.
Był współtwórcą tak zwanej "tajnej kasety" - 12 minutowego filmu, który pokazywał między innymi współpracę żołnierzy Grom z amerykańskimi komandosami, zanim jeszcze Polska dołączyła do NATO. Materiał zatytułowany "Poland a partner for NATO" został przekazany pocztą dyplomatyczną senatorom amerykańskim, którzy decydowali o przyjęciu Polski do struktur Paktu Północnoatlantyckiego.
Piotr "Pitul" Ryckowski (1966-2020)
Piotr "Pitul" Ryckowski był muzykiem. Przez wiele lat pracował w teatrze. Był artystą, lubił ludzi i Gdańsk, z którego pochodził.
Z TVN24 był związany od początku istnienia stacji, a przez prawie 20 lat – z redakcją "Faktów" TVN. Był realizatorem wizji. Bez niego ani "Fakty" TVN, ani "Fakty po Faktach" TVN24, ani wieczory wyborcze czy wydania specjalne programów TVN24 nie byłyby takie, jakie można było oglądać na naszej antenie.
"Jak wchodziłeś do reżyserki, biło od Ciebie ciepło i spokój. Do tego pełen profesjonalizm i niezwykłe opanowanie, błyskotliwy żart dla rozładowania emocji. Zawsze czuło się Twoje wsparcie i wiadome było, że z Tobą za sterami nie może się nie udać. Byłeś Mistrzem o ludzkiej twarzy, wszystkich traktowałeś z szacunkiem, zawsze gotowy po pomocy" - napisała we wspomnieniu jedna z jego redakcyjnych koleżanek.
Zmarł nagle 23 grudnia 2020 w wieku 54 lat.
Ryszard Pułaski (1954-2021)
Ryszard Pułaski, dla nas po prostu Rysio, związany z TVN24 od 2007 r. Był między innymi szefem Sekcji Dokumentacji i Analiz. Przez ostatnie lata był wydawcą w portalu tvnmeteo.pl.
W swojej pracy najbardziej lubił pracę z młodymi ludźmi. Znajdował z nimi wspólny język i czerpał z tego energię.
"Jak sobie wyobrażam, że mógłby istnieć człowiek-słońce, to Rysiu byłby człowiekiem-słońcem. Rozjaśniał swoją energią dzień" - wspominała go jedna z redakcyjnych koleżanek.
"Od samego początku budził mój szacunek i podziw: zawsze uśmiechnięty, w pełni zaangażowany w temat, który pod jego okiem powstawał. Stanowił rzadki przykład człowieka, którego choroba nie pozbawiła nigdy radości życia, wigoru i poczucia humoru. Zjednywał sobie tych, z którymi nie zgadzał się w istotnych kwestiach" - czytamy w innym wspomnieniu.
- Ryszard potrafił stworzyć wokół siebie niesamowitą aurę życzliwości. Potrafił rozmawiać z ludźmi, nie tylko mówił, ale i słuchał. Wręcz wsłuchiwał się w to, co mają do powiedzenia, w nich samych. Do drugiego człowieka odnosił się z bardzo dużym szacunkiem. Nie stawiał barier związanych z różnicą wieku czy stanowiska. Jednocześnie był po prostu bardzo mądrym i dobrym człowiekiem. Znaliśmy się kilkanaście lat. Dla mnie zawsze będzie serdecznym przyjacielem - mówił tvn24.pl Paweł Sierpiński, wieloletni współpracownik i przyjaciel Rysia.
Ryszard był równie aktywny poza pracą. Należał do wspólnoty neokatechumenalnej, był wolontariuszem Fundacji Kapucyńskiej im. bł. Aniceta Koplińskiego. Po wybuchu pandemii COVID-19, mimo że był w tzw. grupie wysokiego ryzyka, nie przestawał pomagać bezdomnym i ubogim - rozdawał im posiłki, pracował w kuchni.
Ciągle próbował nowych rzeczy. Z radością opowiadał, że śpiewa w chórze, gra na pianinie, morsuje. W ostatnich miesiącach życia interesował się pszczelarstwem, a nawet zaczął uczyć się jeździć na kombajnie. Dlatego denerwował się, gdy choroba postępowała i odbierała mu sprawność fizyczną.
Ryszard odszedł 22 stycznia 2021 r. nad ranem. Jego przyjaciółka ze wspólnoty neokatechumenalnej Katarzyna powiedziała, że wcześnie rano zazwyczaj budził się do życia. Tamtego dnia obudził się do nowego życia.
Norbert Skalski (1967-2021)
Norbert Skalski - w redakcji znany jako "Norbi" - był montażystą związanym z TVN24 przez 20 lat.
"Nigdy nie widzieliśmy go zmartwionego ani zdenerwowanego. Był chodzącą dobrą duszą, patrzył na świat przez różowe okulary. Pracę miał niełatwą. Niezwykle stresującą. Wszystko na ostatnią chwilę i wieczne zmiany. Pomimo tego zawsze był oazą spokoju na wzburzonych falach newsów” – wspominali go redakcyjni koledzy.
"Norbi, odszedłeś za wcześnie. Jeszcze wiele materiałów miałeś do zmontowania. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach" – napisano we wspomnieniu.
Rafał Poniatowski (1972-2021)
Rafał Poniatowski z wykształcenia był muzykiem, ukończył studia na Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi. Ale jeszcze w trakcie studiów zaczął pracę w mediach. Najpierw w radiu RMF FM, później w Telewizji Puls. Do zespołu TVN24 dołączył, gdy powstawała stacja.
Od 2001 r. relacje reporterskie i materiały tworzone przez Rafała dla wielu redakcji TVN24 oraz "Faktów" TVN towarzyszyły widzom polskiej telewizji niemal codziennie. Zawsze profesjonalny i opanowany, dawał gwarancję wiarygodności przekazywanych informacji. Z pracą nie rozstawał się do ostatnich dni.
Kilka lat temu zdiagnozowano u niego czerniaka. - Choć pierwsze rokowania były złe, chorobę udało się na pewien czas zatrzymać. - Lekarze onkolodzy twierdzą, że jestem przykładem na to, że medycyna nie zna odpowiedzi na wiele pytań. Po ostatniej kontroli usłyszałem, że mój stan zdrowia jest nadzwyczajny – mówił w "Dzień Dobry TVN".
Mówił, że choroba nowotworowa jest kojarzona "z czymś ostatecznym", więc "pacjent nie wie, jak się w tym odnaleźć". - Jest ciężko. Pierwszy okres jest bardzo ciężki – przyznawał Poniatowski. Podkreślał, że właśnie z tych powodów tak ważne jest wsparcie bliskich osób.
W lutym ubiegłego roku - pisząc o śmierci muzyka Romualda Lipki z Budki Suflera - tłumaczył, że nie znosi "sztampowego" stwierdzenia "przegrał walkę z nowotworem". "Jest w tym zdaniu coś fałszywego" – zaznaczał. "Z własnego doświadczenia wiem, że dla chorego onkologicznie każdy dzień jest zwycięstwem, uśmiechem Niebios, kolejną szansą na coś dobrego. Jeżeli te dni się wyczerpią – odejdziemy. Ale to nie świadczy o przegranej. W końcu każdego z nas to prędzej czy później czeka – czy to oznacza, że przegrywamy walkę z życiem? No przecież nie...".
Rafał Poniatowski zmarł 15 maja 2021 r.
Aneta Łuczka (1972-2022)
W lipcu 2022 roku opuściła nas Aneta Łuczka, nasza niezrównana prawniczka, wspaniała przyjaciółka i koleżanka. Wielu z nas pracowało z nią codziennie, wszyscy korzystaliśmy z jej prawniczej wiedzy i doświadczenia. Aneta była związana ze stacją od ponad 20 lat.
"Rozumiała nas i nasz dziennikarski, telewizyjny świat. Dzięki jej pracy czuliśmy się pewni, zabezpieczeni i zaopiekowani. Przeszliśmy razem przez wiele kryzysów. Broniła nas i naszych dziennikarskich racji przed sądem, reprezentowała nas w wielu trudnych sprawach i sporach. Walczyła i wygrywała dla nas te sprawy. Jej profesjonalizm, pracowitość, spokój i życzliwość towarzyszyły nam przez ponad 20 lat. "Fakty" TVN, TVN24 i TVN24.pl straciły wyjątkową prawniczkę, najlepszego sojusznika i naprawdę bardzo bliską osobę" - pisał o zmarłej Michał Samul, naczelny stacji.
"Wierzyła w nas, rozumiała nasze dziennikarstwo. Może też dlatego razem wygrywaliśmy najtrudniejsze sprawy. Dziękuję Ci za Twoją mądrość i spokój. I za to, że byliśmy dla Ciebie ważni. Pisałaś, że chciałabyś jak najszybciej do nas wrócić. My też bardzo tego chcieliśmy. I bardzo czekaliśmy. Do zobaczenia" - dodawała Brygida Grysiak, zastępczyni redaktora naczelnego TVN24.
Przemek Janowski (1980-2023)
Pracował z nami od niemal dwudziestu lat. Początkowo był redaktorem, świetnie operującym słowem, później wydawcą Dnia na Żywo, wreszcie współtwórcą i przez lata wydawcą anteny pasma porannego. Zaangażowany był też w najważniejsze projekty w czasie pandemii oraz programy specjalne po ataku Rosji na Ukrainę. Odpowiedzialny był również za całodzienną relację z finałów Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na antenie TVN24.
Gdy włączaliście Państwo telewizory, widzieliście na ekranach newsy, mnóstwo newsów, i twarze poranków: prowadzące i prowadzących, gościnie i gości. Nie widzieliście Przemka. A on za tym wszystkim stał. Najpierw wymyślił, poukładał, potem realizował. Był w studiu, w uchu prezenterki czy prezentera. Wszędzie, gdzie być powinien. Perfekcyjnie przygotowany, spokojny, precyzyjny. Nie mówił za wiele. Jak już, to w punkt.
- To jest praca pod presją. Czasem w dużym napięciu. A ja nigdy nie widziałam, żeby Przemo stracił spokój. Był siłą. Miał kontrolę nad wszystkim. Dawał ogromne poczucie bezpieczeństwa. Ale i tak nie to zapamiętam najbardziej. Przed oczami mam przede wszystkim jego uśmiech. Taki, który widać w oczach. I ogrom ciepła i empatii. Oraz zawsze muzyczny rytm wybijany w tle. Niczego nie zapomnę. Do wszystkiego będę bardzo tęsknić... - wspomina Agata Wolna.
- Zbudował swój autorytet spokojem, życzliwą komunikacją i tym czujnym, uważnym spojrzeniem. Pozostanie dla nas wzorem odpowiedzialnego wydawcy newsowego, był powściągliwy i oszczędny w słowach, ale jak już się zapalił do tematu czy projektu, to z błyskiem w oku i entuzjazmem, konsekwentnie go realizował - wspominał Michał Samul, redaktor naczelny TVN24. - Przez te niemal 20 lat wszyscy mogliśmy zaznać jego otwartości i uważności, a niektórzy od wielu lat także jego przyjaźni. Wspólnie tworzyliśmy pasma i programy, wzajemnie od siebie uczyliśmy się telewizyjnego fachu. Przemo był życzliwym, ciepłym, otoczonym muzyką człowiekiem, doświadczonym, pełnym pasji dziennikarzem, wyjątkowym profesjonalistą w codziennej pracy. Był, jest i pozostanie kolorowym ptakiem w naszym wiecznie rozgorączkowanym newsroomie.
Tomasz Remiszewski (1967-2023)
Tomek Remiszewski, wieloletni operator TVN24, zmarł tuż po świętach Bożego Narodzenia 2023. Pracował w stacji niemal od początku. Zawodowiec, po łódzkiej filmówce, to pewnie dlatego widział więcej. Bez jego niezawodnego oka, pewnej ręki, wejścia reporterskie docierające do Państwa nie byłyby tak doskonałe.
Tomek wspaniale potrafił uchwycić moment, złapać ujęcie, sprawić, że do Was, naszych widzów, trafiał nie tylko perfekcyjny obraz, ale i emocja.
- Ostoja spokoju. Chodząca kultura. Dobry, poczciwy Człowiek. Na Niego nie dało się wkurzyć. Nie dało się Go nie lubić. Zawsze można było na Niego liczyć. Nie do zastąpienia. Wyjątkowy, wspaniały Gość. Trochę niedzisiejszy. Cierpliwości miał za wszystkie sejmowe stoliki. Prawie nigdy nie narzekał. I ten spokój na twarzy... tak potrzebny i pomocny w codziennym szaleństwie. I jeszcze miłość do jazzu, klasyki i nie zawsze dla wszystkich zrozumiałej muzyki. Pustka, której nie da się wypełnić - wspominała reporterka TVN24 Maja Wójcikowska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, Archiwum prywatne, Grzegorz Michałowski/PAP