Już dzisiaj w nocy 75. gala wręczenia Złotych Globów. Na liście nominowanych znalazła się między innymi niezwykła, pełnometrażowa animacja "Twój Vincent" w reżyserii Doroty Kobieli i Hugh Welchmana. Na ostatniej prostej próbujemy odpowiedzieć na pytania: kto wygra? Kto powinien wygrać?
Relacja na żywo z 75. gali wręczenia Złotych Globów w niedzielę od północy w portalu tvn24.pl.
W amerykańskiej branży filmowej i telewizyjnej Złote Globy, czyli nagrody Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej, określane są mianem „małych Oscarów”. Bardzo często nagradzane tu filmy dostają też Oscary.
Polska szansa
W tym roku ze szczególną uwagą przyglądać się będziemy ceremonii ze względu na polski akcent. W kategorii najlepszego filmu animowanego nominację ma "Twój Vincent" Doroty Kobieli i Hugh Welchmana.
Wykluczeni, nieobecni, pominięci
Choć w tym roku na liście nominowanych znalazło się wiele mocnych tytułów - zarówno filmowych jak i telewizyjnych to zdaniem krytyków wiele ważnych produkcji i twórców zabrakło. Największe kontrowersje wzbudza kategoria reżyserska, którą znowu tworzy "klub starych kolesi" jak mówią krytycy. Z tym trudno się nie zgodzić, biorąc pod uwagę chociażby to, że twórca "Trzech billboardów za Ebbing, Missouri" Martin McDonagh ma 47 lat. Tyle samo Christoper Nolan - twórca "Dunkierki". Na tegorocznej liście nominacji w tej kategorii nie ma kobiety, choć wiele reżyserek zasługiwało na jeśli nie na statuetkę, to na pewno na wyróżnienie. W tym gronie powinny były się znaleźć chociażby Greta Gerwig, Dee Rees czy Patty Jenkins.
Kto wygra? Kto powinien wygrać?
"Małe Oscary" zostaną wręczone w 25 kategoriach. My wskazujemy nasze przewidywania w tych najważniejszych na podstawie opinii czołowych międzynarodowych krytyków piszących m.in. dla "The Washington Post", "Variety", "The Hollywood Reporter" i własnej intuicji. Staramy się odpowiedzieć na pytania: kto wygra, a kto powinien wygrać?
"Kształt wody" jak "La La Land"?
W pierwszej trójce z największą liczbą nominacji są: "Kształt wody", "Czwarta władza" i "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri". Jednak mało prawdopodobne jest to, żeby to właśnie najnowsze dzieło Guillermo Del Toro powtórzyło sukces "La La Land", który zdobył wszystkie statuetki w kategoriach, w których był nominowany.
Najlepszy dramat fabularny
Kto wygra? Opinia krytyków jest podzielona. Na ostatniej prostej liczą się trzy tytuły "Kształt wody" Del Toro, "Czwarta władza" Spielberga i "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" McDonagha. Wszystko wskazuje na to, że zwycięskie okaże się to właśnie najnowsze dzieło Del Toro. Pięknemu i poruszającemu dramatowi meksykańskiego reżysera niczego zarzucić nie można.
Kto powinien wygrać? Bez wątpienia "Kształt wody", który zdobył Złotego Lwa zeszłorocznej edycji MFF w Wenecji jest ważnym filmem. Jednak to "Trzy billboardy ze Ebbing, Missouri" powinien zdobyć najważniejszą nagrodę. To gorzki dramat opowiadający o matce, która szuka sprawiedliwości po gwałcie i morderstwie jej córki. Jest jednym z najciekawszych i najbardziej oryginalnych filmów ostatnich lat. Żeby łatwiej uzmysłowić sobie wagę tego obrazu, można posłużyć się pewną analogią: to historia przypominająca kontrowersje wokół śledztwa w sprawie śmierci Igora Stachowiaka. A teraz proszę sobie wyobrazić co by było, gdyby tę historię na warsztat wzięli bracia Coen bądź Quentin Tarantino? Takie są właśnie "Trzy billboardy...".
Najlepsza komedia lub musical
Kto wygra? W tej kategorii nagroda trafi najprawdopodobniej do "Lady Bird" Grety Gerwig, chociaż wielu wskazuje na wygraną dla "Uciekaj!" Jordana Peele - świetnego horroru, który z niewiadomo dlaczego znalazł się w kategorii komediowo-musicalowej. Jednak „Lady Bird” ma znacznie większe szanse. To zabawna, momentami gorzka komedia o relacjach matki i córki, która przeżywa właśnie swoją pierwszą młodzieńczą miłość i staje przed koniecznością wyboru dalszej edukacji. Szanse filmu zwiększa fakt, że jest to film nakręcony przez kobietę, z dwiema silnymi kobiecymi postaciami w pierwszym planie. W dodatku świeży, porywający i mądry.
Kto powinien wygrać? Skoro wśród nominowanych zabrakło rewelacyjnej komedii - "I tak cię kocham" Michaela Showaltera, czy przezabawnej „Wojny płci” Jonathana Daytona i Valerie Faris, twórców słynnej "Małej miss", to z tej piątki Złoty Glob powinien trafić do "I, Tonya". Jest to historia jednej z najsłynniejszych amerykańskich łyżwiarek figurowych Tonyi Harding . To także smutna w pewnym momencie historia jednego z najgłośniejszych ludzkich upadków, pokazana z całym szaleństwem, jakim Harding była w swoim życiu otoczona.
Najlepsza rola żeńska w dramacie
Kto wygra? Pomimo tego, że Meryl Streep została nominowana po raz 31., to o nagrodę walczą tak naprawdę tylko Frances McDormand ("Trzy billbordy za Ebbing, Missouri") i Sally Hawkins ("Kształ wody"). Dwie zupełnie inne role, zupełnie różne postaci, zupełnie inne filmy. W końcu dwie genialne aktorki. Na korzyść McDormand działa fakt, że pomimo pięciu nominacji do nagrody, Złotego Globu na koncie jeszcze nie ma. Hawkins Złoty Glob otrzymała w 2009 roku za offową komedię "Happy-Go-Lucky, czyli co nas uszczęśliwia".
Kto powinien wygrać? Zdecydowanie Frances McDormand. W "Trzech billboardach..." pokazuje pełną paletę aktorskich możliwości: widzimy kobietę bezradną wobec bezczynności policji, matkę pogrążoną w bólu po stracie dziecka, porzuconą żonę, bojowniczkę, która wypowiada wojnę całej społeczności. Widzimy w końcu kobietę, która nie traci wiary w znalezienie prawdy o śmierci córki.
Najlepsza rola męska w dramacie
Kto wygra? Faworytów jest dwóch Timothee Chalamet za błyskotliwą rolę w "Tamte dni, tamte noce" i Gary Oldman za mistrzowską kreację w "Czasie mroku". Wszystko wskazuje na to, że to Oldman w końcu otrzyma nagrodę, na którą zasługuje przynajmniej od dwóch dekad. Jeden z najwybitniejszych aktorów światowego kina w roli jednego z najwybitniejszych brytyjskich polityków - to samo w sobie brzmi już jak oscarowy pewniak. Tym bardziej, że Oldman w roli Churchila dał mistrzowski popis aktorstwa. Ewentualnie - na co zwracają uwagę niektórzy krytycy - statuetka może trafić w ręce Daniela Day-Lewisa, który rolą w "Nici widmo" żegna się z aktorstwem. Nie zdziwiłaby więc nagroda na pożegnanie - nie ujmując oczywiście talentowi aktora.
Kto powinien wygrać? Podobnie jak w przypadku aktorek sprawa jest dość oczywista - Gary Oldman. Zasłużył jak mało który z piątki nominowanych.
Najlepsza rola żeńska w komedii lub musicalu
Kto wygra? O ile w przypadku aktorek dramatycznych sprawa wygranej jest łatwa do przewidzenia, tak w gronie pięciu nominowanych za role komediowe znalazło się pięć wybitnych talentów: Judi Dench, Helen Mirren, Margot Robbie, Saoirse Ronan i Emma Stone. Wydawać by się mogło, że z tej piątki najmniejsze szanse ma Stone, jednak Billie Jean King, w którą się wcieliła jest jedną z czołowych postaci walki o równe prawa dla kobiet i osób nieheteroseksualnych w USA. I ikoną żeńskiego tenisa. Z drugiej strony mamy absolutnie rewelacyjną kreację Robbie, która również wcieliła się w żyjącą legendę sportu - Tonyę Harding. Czołowi krytycy wskazują jednak, że to nominowana po raz trzeci Saoirse Ronan wróci do domu ze statuetką.
Kto powinien wygrać? Trudno wyobrazić sobie remis, jednak zarówno Ronan, Robbie i Stone zasługują na wszystkie nagrody świata. Jednak wielu krytyków słusznie zauważa, że w tym roku to Stone, która w zeszłym roku tryumfowała rolą w "La La Land" również powinna sięgnąć po Złoty Glob.
Najlepsza rola męska w komedii lub musicalu
Kto wygra? Krytycy zgodnie wskazują Jamesa Franco za rolę w "Disaster Artist". Franco z historii powstania jednego z najgorszych filmów, jakie kiedykolwiek powstały, uczynił prawdziwe dzieło. "The Disaster Artist" skupia się na kulisach kręcenia "The Room" w reżyserii Tommy’ego Wiseau. Według krytyków film Wiseau był jednym z najgorszych, jakie kiedykolwiek powstały, a sam Wiseau traktowany był jako największy wyrzutek Hollywood. Tragikomedia Franco powstała na podstawie książki Grega Sestero "The Disaster Artist: My Life Inside 'The Room', the Greatest Bad Movie Ever Made", w której aktor opisał koszmar, jakim był udział w projekcie "The Room". Franco rewelacyjnie i zabawnie oddał tajemniczą postać Wiseau, o którym wciąż niewiele wiadomo.
Kto powinien wygrać? Nie ma wątpliwości, że Franco pozostaje faworytem do statuetki.
Najlepsza aktorka w roli drugoplanowej
Kto wygra? W tej kategorii rywalizacja ogranicza się tak naprawdę do Allison Janney ("I, Tonya") i Laurie Metcalf ("Lady Bird"). Opinia krytyków jest podzielona. Większość wskazuje Metcalf za rolę silnej, upartej, momentami apodyktycznej matki.
Kto powinien wygrać? Allison Janney. Po pierwsze po mistrzowsku zagrała matkę Tonyi, która bezlitośnie wymagała od córki ciężkiej pracy i poświęceń. Po drugie: Janney uczyniła ze swojej bohaterki postać wielowymiarową, niejednoznaczną - to apodyktyczna matka zdolna do miłości i troski. Po trzecie: Janney - jedna z najbardziej charakterystycznych aktorek USA pomimo pięciu wcześniejszych nominacji, nigdy nie sięgnęła po nagrodę HFPA.
Najlepszy aktor drugoplanowy
Kto wygra? Ostateczne starcie w tej kategorii należy do Willema Dafoe ("The Florida Project") i Sama Rockwella ("Trzy billboardy za Ebbing, Missouri"). Większość krytyków wskazuje na Rockwella, jednak to Dafoe powtarza drogę do Oscara Jacka Nicholsona za rolę w "Locie nad kukułczym gniazdem". Nicholson jest ostatnim aktorem, który za tę samą rolę zebrał nagrody najważniejszych amerykańskich kół krytyków filmowych.
Kto powinien wygrać? Zdecydowanie Dafoe. W "The Florida Project" po raz kolejny pokazał swój kunszt. Bez zbędnego efekciarstwa zagrał spokojnego menedżera motelu, w którym dzieje się akcja filmu. Sam film jest jednym z najlepszych i najpiękniejszych minionego roku. Aż dziwne, że nominacja dla Dafoe jest jedyną dla filmu.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl