Jej mąż, członek saudyjskiej rodziny królewskiej i jeden z najbogatszych ludzi świata, słynie ze skrajnego uwielbienia dla siebie i bogactwa. Marmurowe pałace wypełnił własnymi portretami, a w prywatnym boeingu, wzorowanym na Air Force One prezydenta USA, postawił tron. Jej Wysokość Ameerah Bint Aidan Bin Nayef Al-Taweel korzysta z miliardów męża po swojemu: wydając je na inne kobiety. Jest filantropką.
W jej ojczyźnie kobieta nie może samodzielnie podróżować, nie może prowadzić samochodu, a nawet podjąć pracy bez zgody męskiego opiekuna. Księżna Ameerah Bint Aidan Bin Nayef Al-Taweel (na świecie znana też jako Ameerah Al-Taweel) buntuje się przeciwko takiej dyskryminacji swoich rodaczek.
Sama też ucieka od ograniczeń kulturowych - zamiast burki nosi seksowne stroje i szpilki, a nawet odsłania włosy. Robi to tak umiejętnie, że magazyn "Vogue", uchodzący za biblię mody, przyznał jej tytuł jednej z najlepiej ubranych kobiet świata arabskiego, obok królowej Jordanii. "Urzeka świat nie tylko swoim pięknem i wdziękiem, lecz również działalnością humanitarną. I to jest prawdziwe piękno" - oceniło pismo.
"Beduińska roztropność i arabska smykałka"
Bo 30-letnia księżna jest nie tylko piękniejszą połową w swoim małżeństwie, ale i lepszą. Starszy od niej o 28 lat Al-Waleed Bin Talal Bin Abd al-Aziz Al Su'ud, najzamożniejszy Arab i jeden z najbogatszych ludzi świata, słynie bowiem ze skrajnego uwielbienia dla siebie i bogactwa. Dziennikarzom, których chętnie gości w swoich licznych posiadłościach na całym świecie, każe do siebie mówić "arabski Warren Buffett".
Uwielbia im opowiadać, że zaczynał z 30 tysiącami dolarów pożyczki i domem od ojca, na który zaciągnął hipotekę, uzyskując w ten sposób dodatkowe 400 tys. dol. Spekulacje na rynku nieruchomości, na których zarobił "pierwsze dwa miliony" i udane przejęcie banku w Arabii Saudyjskiej, zrobiły z niego krezusa.
Dziś jego firma Kingdom Holding Company, w której ma 95 proc. akcji, jest notowana na saudyjskiej giełdzie i posiada udziały m.in. hotelach Four Seasons, George V w Paryżu i londyńskim Savoy'u. Książę, który poprzez ojca należy do saudyjskiej rodziny królewskiej, ma również ulokowane miliardy dolarów w międzynarodowych firmach, m.in. Citigroup, Apple, News Corp. i Twitter.
Al-Waleed Bin Talal kupuje też znane, solidne marki, ale przeżywające trudności, inwestuje w nie, a potem sprzedaje. Dzięki czemu dostał przydomek "książę upadłych aniołów". Łatwo mu to przychodzi, bo nad innymi inwestorami ma tę przewagę, że suma gotówki, jaką jest w stanie wyłożyć "od ręki" to co najmniej 3 miliardy dolarów. - Ukształtowały mnie beduińska roztropność i arabska smykałka do interesów - uwielbia powtarzać pytany o swój finansowy sukces.
Zaskarżył "Forbesa", bo umieścił go zbyt nisko na liście najbogatszych
Książę uwielbia też korzystać ze swojej fortuny. Żyje w "absurdalnym przepychu" marmurowych pałaców, których ściany są wypełnione jego własnymi portretami. Ulubiony pałac to ten w Rijadzie o wartości 100 mln dol. - ma 317 pokoi, do których wystroju użyto 1,5 tys. ton marmuru sprowadzonego z Włoch, a krany zrobiono z prawdziwego złota. Jest też basen o wymiarach olimpijskich, prywatne kino na 45 osób i dodatkowo 250 telewizorów w całym domu. W garażu stoi 300 samochodów, a kolekcję "pojazdów" uzupełnia nowy jacht Kingdom 5KR o długości 170 m, za który Al-Walid zapłacił pół miliarda dolarów.
Ma też swojego Boeinga 747 "Jumbo Jeta" wzorowanego na Air Force One prezydenta USA, z tą różnicą, że w jego samolocie jest... tron. Był też pierwszą osobą prywatną, która zamówiła dwupokładowego Airbusa A380, czyli największy samolot pasażerski świata.
Ostatnio zasłynął tym, że zaskarżył "Forbesa", bo umieścił go zbyt nisko na liście najbogatszych. Najpierw wysłał do redakcji serię listów, starając się nakłonić dziennikarzy do zmiany zdania, wraz z okładkami "Vanity Fair" i "Time'a" z wstawioną swoją twarzą, a teraz oddał sprawę do sądu w Londynie. W pozwie zarzuca magazynowi, że zaniżył wycenę jego majątku i zamiast prawie 30 miliardów dolarów oszacował go na "zaledwie" 20 miliardów.
Czwarta żona lepsza od hotelu
30-letnia Ameerah Al-Taweel jest jego czwartą żoną, młodszą od jego dwójki dzieci. Nie jest pewne, czy z pozostałymi książę się rozwiódł, ale pierwsza małżonka - jego kuzynka Dalal bint Saud bin Abdul Aziz i corka króla Arabii Saudyjskiej Abdullaha, którą poślubił w 1976 roku - nie należy już do niego. Para, która doczekała się syna i córki, oficjalnie rozwiodła się w latach 90.
- Miałem trzy nieudane małżeństwa, ale teraz mam bardzo dobre relacje z żonami. Rozmawiamy ze sobą - opowiadał w reportażu, który poświęcił mu "Vanity Fair". I zaprzeczył, że wciąż jest playboyem, który kolekcjonuje kobiety. - Czy może być lepsza zabawka niż to? - zapytał i wskazał na paryski hotel George V. - Kosztowała mnie 1,5 mld dolarów i nie ma lepszej w całej Arabii Saudyjskiej - odparł.
Z podobną dumą wypowiada się o Ameerah Al-Taweel. W telewizyjnych wywiadach zapewnia, jak bardzo jest dumny z charytatywnej działalności żony, która kieruje Al-Waleed Bin Talal Founadtions, koncentrującą się na walce z ubóstwem i umocnieniu statusu kobiet w kraju. Dał żonie błogosławieństwo w promowaniu na świecie "wizerunku kobiety arabskiej", choć sam unika deklaracji na temat zmian sytuacji kobiet na Bliskim Wschodzie. - Jestem biznesmenem, nie politykiem - kwituje.
Za to żona podróżując po świecie oficjalnie lobbuje na rzecz praw saudyjskich kobiet i procesu reform w swoim Królestwie i w regionie. - Jestem za równouprawnieniem. Kobiety w Arabii Saudyjskiej są bardzo inteligentne, bardzo uparte i chcą coś zmienić dla przyszłych pokoleń. Ja walczę w ich imieniu - deklaruje.
"Przez większość życia byłam zwykłą dziewczyną"
Walczy m.in. o to, by miały prawo prowadzić samochód, a także, by wzrosła liczba miejsc pracy dla nich, np. w sklepie z bielizną, gdzie do tej pory obowiązuje dla nich zakaz. Promuje również szerszy dostęp do edukacji i ochrony zdrowia. - Chcemy ewolucji, nie rewolucji - zapewnia.
I odrzuca zarzuty, że wypowiada się z pozycji osoby uprzywilejowanej. - Przez większość życia byłam zwykłą dziewczyną. A moja mama i moje ciocie przechodziły przez to, co każda zwykła Arabka przechodzi. Wiem, jakie to uczucie. Niemniej jednak, bardzo optymistycznie patrzę w przyszłość. Jeśli spojrzeć wstecz, 10 lat temu w Arabii Saudyjskiej praca dla kobiety to był temat tabu, a teraz tabu dla kobiet jest zostanie w domu. No i 57 procent absolwentów szkół wyższych to panie - wylicza.
W ostatnim czasie księżna - która skończyła biznes na amerykańskim uniwersytecie New Haven - otworzyła sierociniec w Burkina Faso, udzielała pomocy ofiarom powodzi w Pakistanie i głodującym w Somalii. Została m.in. członkinią honorową Stowarzyszenia na rzecz Dzieci Niepełnosprawnych i Saudyjskiego Stowarzyszenia Wolontariatu. Trafiła na czwarte miejsce 100 Most Powerful Arab Women i otrzymała tytuł "Kobiety Roku" na Bliskim Wschodzie.
Tymczasem polskie gazety zauważyły głównie jej urodę. Po pierwszym dniu 5. Kongresu Kobiet, którego została gościem honorowym napisały o niej: "Są takie kobiety, przy których po prostu nie sposób zabłysnąć".
Autor: Agnieszka Kowalska / Źródło: tvn24.pl