- Dokonywaliśmy ludobójstw, prowadziliśmy krwawe wojny, zabijając miliony istnień. Niestety, ta mroczna strona naszej natury jest częścią nas jako ludzi - mówi w "Xięgarni" amerykański pisarz Colson Whitehead, którego "Kolej podziemna" nagrodzona została Nagroda Pulitzera.
48-letni Whitehead urodził się na nowojorskim Manhattanie, ukończył Uniwersytet Harvarda. Swoją karierę zaczynał od pracy w "The Village Voice". Swoją pierwszą powieść "Iluzjonista" wydał w 1999 roku. Książka stała się bestsellerem, magazyn "Esquire" uznał ją za najlepszy powieściopisarski debiut roku, a "GQ" zaliczył do jednej z "powieści tysiąclecia".
Od tamtej pory Whitehead wydał jeszcze pięć książek. Na co dzień publikuje również eseje. Wydana w 2016 roku jego powieść "Podziemna kolej" uznana została za bestseller "The New York Timesa". Książka zdobyła szereg nagród, w tym Nagrodę Pulitzera. Przez krytykę "Kolej podziemna" jest uznawana za jedną z najważniejszych książek o amerykańskiej historii.
Tytułowa kolej podziemna to określenie stworzonej przez abolicjonistów sieci przerzutowej zbiegłych czarnych niewolników z południowych stanów Ameryki głównie na północ, do Kanady, ale także do Meksyku. Na ten skomplikowany system ucieczki składały się drogi, tunele, szlaki, bezpieczne kryjówki, także ludzie - przewodnicy, sponsorzy, zarówno organizacje, jak i społeczności. Nazewnictwo kolejowe tworzyło tajny kod, jakim posługiwali się uciekinierzy i abolicjoniści. Do sekretnego języka dochodził też system tajnych znaków graficznych. Kolej podziemna jednoczyła czarnych i białych w walce o wolność, godność i prawa człowieka.
"Ludzkość ma swoją mroczną stronę"
Główną postacią książki jest Cora, której babka została porwana z Afryki i przetransportowana na jedną z plantacji bawełny w Georgii pod koniec XVIII wieku. Jej matka urodziła się już w Ameryce, a sama Cora jest przedstawicielką trzeciego pokolenia niewolników na plantacji Thomasa Randala w stanie Georgia. - Wiele obrazów niewolnictwa nie pokazuje prawdziwego obrazu okrucieństwa tego systemu, więc mam nadzieję, że ta część książki jest bardzo realistyczna i ponura - stwierdził w "Xięgarni" Colson Whitehead. Podkreślił, że większość towarów, którymi w tamtym czasie handlowano na świecie, wytwarzane było przez niewolników. Pisarz podkreślił, że niewolnicy byli traktowani jak "ludzki towar", "jak mienie ruchome, które ma swoją cenę". - Silny mężczyzna, kobieta w wieku rozrodczym, taki niewolnik kosztował więcej. Zwłaszcza, jeśli był zdrowy - opowiedział. - Tak jak przy zakupie konia sprawdza się jego uzębienie, tak samo sprawdzano niewolnika pod kątem chorób, wzroku i uzębienia. To był naprawdę obrzydliwy i skomplikowany system - stwierdził. - Jeśli ktoś uciekał i został złapany, zwykle kończyło się to obcięciem stopy, śmiercią, spaleniem żywcem. Wymyślano wiele groteskowych kar, żeby utrzymać niewolników na uwięzi. Nadzieja, że gdzieś tam na północy znajduje się jakieś bezpieczne schronienie, pojawiała się bardzo rzadko. Ucieczka była czymś wyjątkowym. Niektórzy uciekali do Meksyku, na Florydę, niektórzy korzystali z tak zwanej kolei podziemnej, ludzkiej sieci pomocy. Ktoś transportował niewolnika 300 kilometrów i przekazywał go kolejnej osobie, aby ta ukryła go w swojej piwnicy, aż będzie na tyle bezpieczny, żeby udał się dalej - wyjaśniał Whitehead. - Uważam, że ludzkość ma swoją mroczną stronę. Niewolnictwo pojawiło się wraz z pierwszą osobą, która w bezbronnej grupie posiadała broń. Dokonywaliśmy ludobójstw, prowadziliśmy krwawe wojny, zabijając miliony istnień. Niestety, ta mroczna strona naszej natury jest częścią nas, jako ludzi ocenił Whitehead.
W drugiej części programu rysownik Andrzej Pągowski opowie o swoich ulubionych lekturach.
Program "Xięgarnia" na antenie TVN24 w każdą sobotę o godzinie 18.00 oraz w niedzielę o godzinie 2.30.
Autor: tmw//now / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24