Filmem "The Grandmasters" Wong Kar Waia, azjatyckiego reżysera i zarazem przewodniczącego jury, rozpoczął się 63. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie. 19 filmów ubiega się na nim o Złotego Niedźwiedzia, a po raz pierwszy od czterech lat w konkursie głównym mamy również film polski - najnowszy obraz Małgorzaty Szumowskiej "W imię...". Ponadto w sekcji konkursowej Generation znalazł się "Bejbi Blues" Katarzyny Rosłaniec. Festiwal potrwa do 17 lutego.
- Odbywający się od 1951 roku festiwal miał zawsze ambicje polityczne - powiedział na otwarcie gali w festiwalowym pałacu na placu Poczdamskim niemiecki minister stanu ds. kultury i mediów Bernd Neumann. - Berlinale reaguje na aktualne problemy społeczne i formułuje przesłania - dodał.
Na początek polityka
Jak zauważył, nie tylko w Mali i Syrii, gdzie toczą się walki, lecz także w oświeconej Europie dochodzi do ograniczania wolności sztuki i kultury, szczególnie w Europie Wschodniej. - Nie wolno nam milczeć - powiedział minister, dodając, że wiele filmów pokazywanych na Berlinale dotyczy biedy, samowoli władz i przypadków pogwałcenia praw człowieka na świecie. - Historia Niemców pokazuje, do czego prowadzą nienawiść rasowa, nietolerancja i mętne polityczne idee - mówił Neumann, nawiązując do obchodzonej w zeszłym tygodniu 80. rocznicy dojścia Hitlera do władzy. Zaapelował też do władz Iranu o wypuszczenie z kraju reżysera Jafara Panahiego, którego film "Parde" bierze udział w głównym konkursie Berlinale.
Konkurs otworzy Szumowska
Film Szumowskiej zostanie pokazany prasie w piątek rano jako pierwszy film konkursowy. O jej obrazie "W imię…", dyrektor festiwalu Dieter Kosslick mówi: - To nie przypadek, że tegoroczne Berlinale otwiera "ostry" film Szumowskiej, traktujący o homoseksualizmie w Kościele katolickim. Homofobia stanowi bowiem poważny problem w całej Europie Wschodniej.
Fabuła skupia się wokół uwielbianego przez parafian księdza (Andrzej Chyra) prowadzącego ośrodek dla trudnej młodzieży na Mazurach. Praca społeczna i habit są dla niego jednak czymś więcej niż tylko misją - również ucieczką od własnej seksualności. Gdy między duchownym a miejscowym chłopakiem (Mateusz Kościkiewicz) wybucha erotyczna fascynacja, rozpoczyna się piekło obojga.
Sama Szumowska w wywiadzie tłumaczyła: - Pokazuję głównego bohatera jako człowieka borykającego się z samotnością. Tematem filmu jest wiara, wątpliwość i tęsknota za uczuciem - mówiła cytowana przez PISF reżyserka.
Scenariusz filmu napisała wspólnie z Michałem Englertem, który jest także autorem zdjęć. W filmie obok Chyry i Kościukiewicza, zagrali m.in. Maja Ostaszewska, Łukasz Simlat i Olgierd Łukaszewicz.
Polka powalczy z Soderberghiem i Van Santem
Polski film w konkursie głównym zostanie zaprezentowany wśród takich tytułów jak "Raj: nadzieja" Ulricha Seidla, ostatnia część głośnego tryptyku, czy "Promised Land" Gusa Van Santa. Na ten ostatni z Mattem Dammonem w roli głównej, traktujący o kontrowersyjnej metodzie wydobywania gazu i ropy z łupków, zwraca uwagę dyrektor festiwalu.
W konkursie również nowy film Stevena Soderbergha "Side Effect" z Judem Law, Rooney Marą i Catherine Zetą-Jones. Reżyser głośnego obrazu "Seks, kłamstwa i kasety video" opowiada tu o młodej parze, której życie zmienia się, gdy psychiatra przepisze kobiecie leki, mające zaskakujące efekty uboczne. Do konkursu trafił też nowy film Billego Augusta "Pociąg do Lizbony" z gwiazdorska obsadą - grają m.in. Jeremy Irons, Christopher Lee i Charlotte Rampling.
Gwiazdorską obsadą wyróżniają się w konkursie także dwa tytuły francuskie: "Camille Claudel 1915" Bruno Dumonta z udziałem Juliette Binoche, opowiadający o słynnej rzeźbiarce, oraz "On my Way" Emmanuelle Bercot z Catherine Deneuve. Wydarzeniem będzie zapewne film cenionego w Berlinie Irańczyka Dżafara Panahiego "Parde". Panahi wciąż przebywa w areszcie domowym w Iranie i ma zakaz kręcenia filmów, mimo to udało mu się zrealizować kolejny projekt. Nie ujawniono żadnych szczegółów jego dotyczących. Wiadomo tylko, że jego współreżyserem jest Kambuzia Partovi.
Dyrektor Dieter Kosslick podkreśla, że jednym z motywów przewodnich tegorocznej edycji Berlinale są "krępujące ludzi ograniczenia i podejmowane przez nich próby wyrwania się ze skostniałych struktur". Film Szumowskiej idealnie wpisuje się więc w te tendencje.
Polskim akcentem imprezy będzie również prezentacja w sekcji Forum koprodukcji niemiecko-polskiej "Seniawka" Marcina Malaszczaka.
"The Grandmaster", czyli kung fu na otwarcie
W bieżącym roku konkursowe filmy oceniać będzie jury pod przewodnictwem mieszkającego w Hongkongu Wang Kar Waia. Ten jeden z najwybitniejszych azjatyckich filmowców znany jest głównie z takich filmów jak "Happy Together", za który otrzymał nagrodę dla najlepszego reżysera w Cannes, czy z nagrodzonych Cezarem "Spragnionych miłości". Jego "The Grandmaster", który otworzył festiwal, opowiada o legendarnym mistrzu sztuk walki Ip Manie, nauczycielu Bruce'a Lee. Rolę Ip Mana gra Tony Leung Chiu Wai, a towarzyszy mu m.in. Zhang Ziyi ("Wyznania gejszy"). Zdjęcia do filmu trwały trzy lata, a same przygotowania zajęły reżyserowi dekadę.
W skład jury oceniającego filmy w konkursie głównym wchodzą też m.in. Tim Robbins ("Przed egzekucją"), irańska reżyser Szirin Neshat ("Kobiety bez mężczyzn") i grecka reżyser Athina Tsangari ("Attenberg").
Polska w Berlinie
Małgorzata Szumowska nie po raz pierwszy została doceniona przez organizatorów Berlinale. Jej film "Ono" już w 2005 roku pokazywany był w sekcji "Panorama", podobnie jak w ub.r. "Sponsoring".
Ostatnim polskim obrazem prezentowanym w konkursie głównym był "Tatarak" Andrzeja Wajdy w 2009 roku. Film otrzymał wówczas Nagrodę im. Alfreda Bauera "za wyznaczanie nowych perspektyw sztuki filmowej". Gdy mowa o XXI wieku, spośród polskich tytułów jeszcze jedynie "Weiser" Wojciecha Marczewskiego w 2001 roku trafił również do konkursu głównego. W 2010 roku Roman Polański otrzymał Srebrnego Niedźwiedzia za reżyserię filmu "Autor widmo", był to jednak obraz angielsko-francuski.
Berlinale - historia w pigułce
Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie odbywa się od 1951 roku lat i jest jednym z trzech najważniejszych, obok Cannes i Wenecji, europejskich festiwali. Jest również najbardziej upolitycznionym.
Do lat 70. XX wieku obowiązywał na nim zakaz pokazów filmów z któregokolwiek kraju socjalistycznego. Pierwszy pokaz filmu sowieckiego na Berlinale odbył się w 1974 roku i dopiero wtedy Berlinale wzbogaciło się m.in. o produkcje z Węgier, Czechosłowacji, Polski i ZSRR.
Historia festiwalu obfituje w liczne skandale, odzwierciedlające panujące w tamtym czasie zimnowojenne nastroje. W 1970 roku wybuchła głośna afera związana z konkursowym filmem Michaela Verhoevena "o.k.", zakończona przerwaniem festiwalu i nie przyznaniem żadnej nagrody. Film poruszał bowiem temat wojny w Wietnamie, a przewodniczącym jury był wtedy Amerykanin. Uznano jednak, że temat może stać się "punktem zapalnym dla międzynarodowego konfliktu".
Kolejny skandal wybuchł w 1979 roku w związku z głośnym, oscarowym filmem Michaela Cimino "Łowca jeleni". Tym razem uznano, że jego film obraża Wietnamczyków i jest sprzeczny z regułami konkursu, domagano się usunięcia go z festiwalu. Kiedy apel nie przyniósł skutku, państwa socjalistyczne wycofały swoje filmy.
Festiwal zawsze mocno reagował na wszelkie zmiany w Europie Wschodniej, a pod koniec lat 80. XX wieku, w chwili gdy rozpoczął się upadek systemu komunistycznego, stał się forum kina wschodnioeuropejskiego. Jest nim zresztą do dziś, choć od lat widać też jego wielką fascynację kinem azjatyckim.
Konkurs główny to tylko niewielka część Berlinale składającego się z ponad 400 filmów. W cyklu Panorama pokazane zostaną aż 52 obrazy, a w sekcji Forum widzowie obejrzą 43 filmy, analizujące głównie wpływ finansowego kryzysu na warunki życia ludzi.
60 filmów długo- i krótkometrażowych, pokazujących świat oczami ludzi młodych, walczy o Szklanego Niedźwiedzia i 10 tys. euro.
Honorowego Złotego Niedźwiedzia otrzyma w tym roku za całokształt twórczości francuski dokumentalista Claude Lanzmann. Jego dziewięciogodzinny dokumentalny obraz "Szoah" to bodaj najsłynniejszy film o Holokauście. Na Berlinale film został cyfrowo odnowiony. Oprócz niego pokazane zostaną inne filmy Lanzmanna, w tym "Raport o Karskim".
Autor: Justyna Kobus\mtom\kdj\k / Źródło: tvn24.pl, PAP