Szansa taka jak nigdy, fiinał - niestety - taki sam, jak zawsze. Andrzej Wajda jednak bez Oscara za "Katyń". Wygrali austriaccy "Fałszerze" Stefana Ruzowitzky'ego.
To nie będzie noc, którą zapamięta polska kinematografia. "Katyń" nie spełnił naszych marzeń o pierwszym Oscarze dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego. Czwarta nominacja dla Andrzeja Wajdy i czwarta porażka. Jeszcze raz okazało się, że członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej nie lubią faworytów bukmacherów. Gdyby to oni przyznawali Oscary, Wajda miałby statuetkę w dłoni.
Trzeba jednak przyznać, że "Katyń" miał wyjątkowo mocnych konkurentów. Od kilku dni na największych amerykańskich portalach filmowych to właśnie nagrodzonych "Fałszerzy" i izraelskiego "Beauforta" typowano jako zwycięzców.
Wielkie oszustwo
I stało się... "Fałszerze" w drodze po statuetkę pokonali jeszcze "Beauforta" Josepha Cedara (Izrael), "12" Nikity Michałkowa (Rosja) i "Mongoła" Siergieja Bodrowa (Kazachstan).
Film Stefana Ruzowitzky'ego to oparta na faktach opowieść o jednym z największych przekrętów w historii. Król oszustów, Salomon Sorowitsch, wiedzie w Berlinie lat 30- tych fascynujące, wypełnione hazardem, kobietami i alkoholem życie. Wraz z rozpoczęciem wojny szczęście go opuszcza. Aresztowany przez Niemców, trafia do obozu koncentracyjnego. Tam otrzymuje propozycję nie do odrzucenia. Grupa wyselekcjonowanych specjalistów - drukarzy, grafików, bankowców oraz zawodowych kryminalistów - ma przygotować ogromną ilość fałszywych banknotów zachodnich walut. Władze III Rzeszy mają nadzieję, że zalanie rynków wrogich państw fałszywymi funtami i dolarami oraz zapełnienie własnych, ziejących pustką skarbców odwróci bieg wojny.
Prześledź z tvn24.pl drogę "Katynia" do Hollywood - dzień po dniu
To fragment mojej historii, a zwłaszcza historii mojej matki Andrzej Wajda
Wajda wielokrotnie podkreślał, że ten film to zwieńczenie jego reżyserskiej drogi. - Przez wiele lat z różnych powodów nie mogłem go zrobić, ale wiedziałem, że kiedyś to się uda. To fragment mojej historii, a zwłaszcza historii mojej matki - mówił reżyser podczas premiery.
Boję się przyjaciół
Nie trzeba bać się wielkich słów - ten film to swojego rodzaju hołd. Zresztą Wajda nigdy się od tego nie odżegnywał, ale też nigdy nie mówił, że nie boi się takiej odpowiedzialności. - Nie obawiam się wrogów tego filmu, boję się jego przyjaciół, czyli ofiar tej zbrodni. Jeśli miałbym zrobić film, który nie jest na miarę ich oczekiwań, to byłby mój największy problem - mówił 13 września, na cztery dni przed premierą, w TVN24 w "Magazynie 24 godziny".
Nie obawiam się wrogów tego filmu, boje się jego przyjaciół, czyli ofiar tej zbrodni. Andrzej Wajda
Burza nad "Katyniem"
Po premierze głosy krytyki stały się bardziej donośne. Niektórzy krytycy mówili, że to "martyrologiczna papka", inni zarzucali, że reżyser nie wykorzystał potencjału historii. Ale zaledwie dwa dni po tym, jak "Katyń" pojawił się na ekranach kin w całym kraju, Polacy usłyszeli, że film Wajdy będzie nas reprezentował w walce o nominację do Oscara. - Po rozpatrzeniu kandydatur 16 filmów, Komitet Selekcyjny podjął jednogłośną decyzję. Naszym reprezentantem będzie "Katyń" - mówił wtedy Grzegorz Wojtowicz z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
Po rozpatrzeniu kandydatur 16 filmów Komitet Selekcyjny podjął jednogłośną decyzję. Naszym reprezentantem będzie "Katyń" Grzegorz Wojtowicz, PISF
"Katyń" odrzucony - "Katyń" nominowany
Znów odezwali się niezadowoleni - i mieli swoje argumenty... Włoski dziennik "Il Sole-24 Ore" napisał, że "Katyń" został odrzucony przez komisję selekcyjną festiwalu filmowego w Wenecji. Dlaczego więc miałby się zakwalifikować do filmowego creme de la creme, czyli nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej? Może dlatego, że Akademia nie raz już udowodniła, że wyjątkowo lubi zaskakiwać filmowe środowisko. Tak było i tym razem, bo - to trzeba oddać - nominacja "Katynia" ("KATYŃ" nominowany do Oscara") była niespodzianką.
Film Wajdy przebrnął przez dwuetapową selekcję. Najpierw kilkusetosobowy komitet obejrzał 63 zgłoszone filmy i wybrał spośród nich dziewięć tytułów. W drugim etapie, który nastąpił po kolejnych pokazach, tym razem dla 20-osobowego komitetu w Los Angeles i Nowym Jorku, wskazano na pięć tytułów: "12" - Nikity Michałkowa (Rosja), "Fałszerzy" - Stefana Ruzowitzky'ego (Austria), "Beauforta" - Josepha Cedara (Izrael), "Mongoła" - Siergieja Bodrowa (Kazachstan) i nasz "Katyń".
Dyskusja na temat artystycznej wartości "Katynia" rozgorzała na nowo. Krytyk Wiesław Kot oceniał, że to film daleko poniżej naszych wcześniejszych nominacji oskarowych np. "Potopu" Jerzego Hoffmana, czy "Noża w wodzie" Romana Polańskiego. - Mało mnie obchodzi, że za tym dziełem stoi nasza tragiczna historia. Gdybyśmy tak patrzyli, to najlepszy byłby film o Oświęcimiu - mówił Kot w TVN24. Kotratakowali aktorzy: - Co tutaj opowiadać, to jest po prostu zabawne i śmieszne. Po prostu nie ma na to słów - mówił grający w filmie Krzysztof Globisz.
Andrzej Wajda do decyzji komitetu podchodził z ostrożnym entuzjazmem... i żartował: - Pewnie, że nie byłoby źle gdybym dostał tego Oscara za film, a nie za "całokształt twórczości". Gdy odbierałem poprzednią statuetkę czułem się jak emeryt - mówił dziennikarzom.
Prawdziwym sprawdzianem dla "Katynia" miał okazać się festiwal w Berlinie, na którym film miał być wyświetlany poza konkursem. Pełne sale, wyprzedane bilety, entuzjastyczne oceny europejskiej krytyki i niemieckich polityków (m.inn. Angeli Merkel)... Wajda wracał z Berlina "z tarczą".
Przed 80. galą oscarową "Katyń" postrzegany był jako faworyt w swojej kategorii. Przynajmniej u bukmacherów. Brytyjski William Hill za jednego funta postawionego na Oscara dla Wajdy płacił tylko dwa. Trochę więcej można było zarobić w polskim TotoLotku - kurs 1:2,20. Ale rywale do słabeuszy też nie należeli. Największe portale filmowe, takie jak movies.aol.com, czy imdb.com, wskazywały innych zwycięzców: "Fałszerzy", albo "Beaufort". Potwierdziło się to, o czym stali bywalcy Teatru Kodaka wiedzą od dawna - członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej wyjątkowo lubią nie zgadzać się z typami bukmacherów.
ŁOs/iga
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP