W środę sąd w Nowym Jorku wydał wyrok w sprawie Seana "Diddy'ego" Combsa. Raper został uznany winnym dwóch stawianych mu zarzutów transportu osób w celu uprawiania prostytucji. Sąd oczyścił go jednak z pozostałych zarzutów: przestępczego spisku i dwóch zarzutów handlu ludźmi w celach seksualnych.
Po odczytaniu werdyktu ławy przysięgłych obrońca Marc Agnifilo zwrócił się z prośbą o zwolnienie Combsa za kaucją. - To jego pierwsze skazanie i jest to przestępstwo związane z prostytucją, więc powinien zostać zwolniony na odpowiednich warunkach - powiedział Agnifilo. Combsowi grozi maksymalnie 10 lat więzienia. Uniewinnienie w sprawie handlu ludźmi w celach seksualnych oznacza, że uniknie obowiązkowego minimalnego wyroku 15 lat. Gdyby został skazany za handel ludźmi w celach seksualnych lub spisek, groziłoby mu dożywocie.
Proces "Diddy'ego"
Combs został aresztowany we wrześniu ubiegłego roku. 55-latek nie przyznawał się do stawianych zarzutów. Problemy prawne rapera zaczęły się od pozwu złożonego przez byłą partnerkę Cassandrę "Cassie" Venturę. Ta sprawa zakończyła się ugodą, ale w ślad za piosenkarką zaczęły iść inne osoby, wkrótce tematem zainteresowały się służby. W rezultacie "Diddy" został aresztowany i postawiony przed sądem.
Prokuratura twierdziła, że przez dwie dekady Combs wykorzystywał swoją pozycję, by zmuszać swoje byłe już partnerki - Venturę i inną kobietę nazywaną Jane - do brania udziału w orgiach, które nagrywał. Obie kobiety zeznały, że stosował wobec nich przemoc oraz szantażował je.
"Oskarżony wykorzystał siłę, przemoc i strach, by dostać to, co chciał" - powiedziała prokurator Christy Slavik w mowie końcowej 26 czerwca.
Adwokaci Combsa argumentowali, że choć mógł dopuścić się przemocy domowej, to jego zachowanie nie było równoznaczne z handlem ludźmi w celach seksualnych. Twierdzili, że Ventura i Jane były silnymi, niezależnymi kobietami, które dobrowolnie brały udział w aktach seksualnych, ponieważ chciały zadowolić Combsa. Twierdzili też, że obie były zazdrosne o muzyka. - Nie zrobił rzeczy, o które go oskarżono - twierdził Agnifilo.
Autorka/Autor: pb//az
Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shareif Ziyadat/Getty Images