- Bardzo szczerze pogratulowałem autorowi tej książki. Sam bym takiej nie napisał, bo bym nie umiał - powiedział premier Donald Tusk, odnosząc się do najnowszej publikacji Igora Ostachowicza pt. "Noc żywych Żydów". - Niektórzy spodziewali się po tym wielkiego skandalu. I rzeczywiście niektóre sformułowania wyrwane z kontekstu mogą takie wrażenie robić - ocenił z kolei Ostachowicz.
Tusk przeczytał książkę, bo jak wyjaśnił, wiele osób, m.in. dziennikarze po jej przeczytaniu "robili tajemnicze miny, twierdząc, że jest bardzo osobliwa". - Potwierdzam uwagi tych, którzy uważają, że autor jest bardzo utalentowany. Książka, jak na polskie standardy jest bardzo kontrowersyjna, ale wydaje mi się też głęboko uczciwa w tych najtrudniejszych sprawach i wbrew pozorom otwarta wobec wszystkiego, co najtrudniejsze w naszej historii - ocenił Tusk.
I dodał: - Bardzo szczerze pogratulowałem autorowi tej książki. Sam bym takiej nie napisał, bo bym nie umiał. Poza tym może miałbym większą powściągliwość, jeśli chodzi o niektóre sformułowania.
Tusk podkreślił, że sam nie ma okazji tłumaczenia się z napisania dobrej książki. - A szkoda - dodał.
Odejść ani myśli
Igor Ostachowicz dotąd znany był jako szara eminencja kancelarii premiera - od pięciu lat jest doradcą do spraw wizerunku Donalda Tuska. Znany z żelaznej zasady, że nie udziela wywiadów i publicznie niczego nie komentuje, aż do tego momentu.
Jak tłumaczy w rozmowie z reporterką "Polski i Świata" w TVN24, zostać pisarzem, to znaczy utrzymywać się z pisania, "a to jest dosyć mało realne w Polsce". W związku z tym sekretarz stanu w kancelarii premiera zaznaczył, że jeśli miałby z niej odejść, to i tak musiałby poszukać innej pracy. Zapytany, czy myśli teraz o odejściu, odpowiedział, że "teraz w ogóle o tym nie myśli". Uciął w ten sposób krążące od miesięcy nieoficjalne informacje. Po wygranych wyborach parlamentarnych mówiło się bowiem, że Ostachowicz opuszcza Tuska. Coraz głośniej zaś - po wydaniu drugiej, a jednocześnie pierwszej pod własnym nazwiskiem, książki. Na pytanie czy konsultował użycie swojego nazwiska z premierem, stwierdził, że "to była jego decyzja".
Zwrócił uwagę, że gdyby użył pseudonimu, czytelnik mógłby uznać to za zwykłe tchórzostwo, bo "Noc żywych Żydów" to nie unikająca ostrego języka forma. - Niektórzy spodziewali się po tym wielkiego skandalu. I rzeczywiście niektóre sformułowania wyrwane z kontekstu mogą takie wrażenie robić - przyznał.
dp,mac\mtom//kdj/k
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24