Brytyjski aktor, od miesięcy typowany na następcę Daniel Craiga, czyli aktualnego odtwórcę roli Jamesa Bonda, powiedział w wywiadzie radiowym, że nie ma pojęcia, czy w ogóle dostanie taką propozycję.
Początek spekulacjom dał wykradziony przez hakerów e-mail byłej wiceprezes Sony International Pictures, która napisała tylko tyle, że Elba to wymarzony kandydat. Choć nikt z producentów serii filmów o Bondzie nie wypowiedział się oficjalnie na temat tego, czy następca jest w ogóle poszukiwany, to sądząc po tonie artykułów pojawiających się w internecie było przesądzone, że to Idris Elba będzie następnym 007. Brytyjski aktor znany jest przede wszystkim z ról w kinie gatunkowym, zagrał między innymi w "Thorze", "Prometeuszu" i "Pacific Rim", a przede wszystkim w serialu kryminalnym "Luther".
Rudy koń w wyścigu po Bonda
Elba też był też najpewniejszym kandydatem według brytyjskich bukmacherów. Sytuacja zmieniła się w połowie czerwca, gdy na giełdzie nazwisk pojawił się - i to od razu na drugim miejscu - Damian Lewis, aktor znany głównie z serialu "Homeland". W tej chwili to Lewis, a nie Elba, prowadzi u bukmacherów. Tuż za nimi jest kandydatura Toma Hardy'ego, który zapunktował dzięki sukcesowi antyutopijnego filmu akcji "Mad Max".
Bond powinien być przystojny
Sam Elba od końca zeszłego roku prowadzi w mediach kampanię anty-bondowską. W grudniu napisał na Twitterze przekornie: "Czy 007 nie jest przystojny? Świetnie, że uważacie, że mam jakiekolwiek szanse". Z kolei w kwietniu powiedział publicznie, że "jeśli kiedykolwiek była szansa na to, że zostanie Bondem, to właśnie zniknęła", a krążące po internecie plotki "zjadają własny ogon".
Bohater jest zmęczony
Debaty na temat tego, kto przejmie rolę do Danielu Craigu, odbywają się póki co w próżni, bo aktor nie ogłosił, że zamierza wycofać się z grania 007. Publiczność po prostu uznała za oczywiste, że 47-letni aktor wkrótce przejdzie na bondowską emeryturę, bo będzie po prostu za stary, żeby podołać wymagającej fizycznie roli. Co ciekawe w poprzedniej części serii - "Skyfall" - często pojawiał się wątek zmęczenia, starzenia się i słabnącej kondycji Jamesa Bonda. Nie jest więc takie oczywiste, czy kolejne filmy nie będą bazować właśnie na tym, że 007 się starzeje.
Ucieczka do przodu
Na razie czekamy na premierę 24 filmu o Agencie Jej Królewskiej Mości, "Spectre" zapowiedzianą na 6 listopada. Craig ma zagrać jeszcze w następnej części, sądząc po harmonogramie produkcji, która nie pojawi się w kinach wcześniej niż w 2018 roku, więc sprawa przejęcia po nim roli rozstrzygnie się prawdopodobnie za trzy-cztery lata. Chyba, że zgodnie z tytułem jednego z filmów o Bondzie, jutro nie nadejdzie nigdy.
Autor: sol/ja / Źródło: tvn24.pl, guardian.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe