Gdy dowiedział się o nominacji do Oscara w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy, był "zszokowany". Nic dziwnego, bo wcześniej z aktorstwem nie miał nic wspólnego, a rola w filmie "Kapitan Phillips" była jego pierwszą. Urodzony w Somalii Barkhad Abdi trafił na casting właściwie z ulicy. Zanim stał się gwiazdą, pracował jako... kierowca.
- Wychowywałem się z nim. Wiedziałem, że ma talent i potencjał, ale nie sądziłem, że dojdzie do takiego miejsca - mówił w jednym z wywiadów brat Barkhada Abdiego, Guled. Bo 28-letni Barkhad stał się gwiazdą właściwie z dnia na dzień. Wszystko za sprawą swojej kreacji w filmie "Kapitan Phillips" Paula Greengrassa.
Obraz to oparta na faktach historia porwania przez somalijskich piratów amerykańskiego kontenerowca Maersk Alabama, do którego doszło w 2009 roku. Skupia się na relacji kapitana kontenerowca Richarda Phillipsa (Tom Hanks) i dowódcy piratów Muse'a (w tej roli Barkhad Abdi), który bierze go jako zakładnika. To właśnie za rolę Muse'a nieznany nikomu wcześniej Barkhad Abdi, został nominowany do dwóch najważniejszych nagród w branży filmowej - Złotego Globu i Oscara. Szybko podbił serca publiczności, wciąż zbiera gratulacje od ludzi z branży filmowej, a dziennikarze, urzeczeni jego niezwykłą historią, zapraszają go do programów telewizyjnych. Kim jest 28-letni aktor-naturszczyk, o którym piszą największe światowe media?
Najpierw ucieczka przed wojną, później przeprowadzka do USA
28-letni Barkhad Abdi urodził się w Mogadiszu w Somalii. W 1991 roku, gdy miał sześć lat, w jego kraju wybuchła wojna domowa. Choć był dzieckiem, pamięta przemoc i ciała leżące na ulicach. Jak powiedział w jednym z wywiadów dla amerykańskiej telewizji, nauczył się nawet rozpoznawać broń po dźwięku wystrzału. Na wojnę patrzył blisko rok, razem z matką i rodzeństwem. Potem rodzina przeniosła się do Jemenu, gdzie ojciec Barkhada pracował jako nauczyciel. Przeprowadzka, jak przyznał 28-letni aktor, nie należała do najłatwiejszych. - Inni ludzie, inne środowisko, inny język - opowiadał. Kilka lat później, gdy skończył 14 lat, wraz z rodziną przeniósł się do Minnesoty w USA. Zamieszkali w Minneapolis, które jak przyznał, od razu go zachwyciło. - Wszystko było zielone. Nie mogłem doczekać się zimy i śniegu - opowiadał. Przyznał, że choć musiał nauczyć się języka, to przeprowadzka do USA nie była aż tak trudna. - W Minneapolis była duża społeczność somalijska - przyznał aktor.
Od kierowcy do aktora
Był w domu swojego przyjaciela, gdy usłyszał ogłoszenie o castingu dla somalijskich aktorów w Minneapolis. Postanowił wziąć w nim udział, choć z aktorstwem nie miał wcześniej nic wspólnego. Zanim trafił na przesłuchanie, pracował jako.. kierowca limuzyny. - Kiedy przyjechali do mojego miasta i szukali somalijskich aktorów do filmu z Tomem Hanksem, musiałem tam pójść i zobaczyć, czy mam szansę - wspominał w jednym z wywiadów. Mało brakowało, a zmieniłby zdanie, gdy na miejscu ujrzał ponad 700 osób, które tak jak on chciały wziąć udział w przesłuchaniu. - Zadano mi proste pytania: jak się nazywam, ile mam lat, skąd pochodzę - mówił Barkhad Abdi. Dostał fragment scenariusza, z którym miał się zapoznać i wrócić następnego dnia. Choć tłumy były mniejsze, okazało się, że żeby wziąć udział w przesłuchaniu, musi być częścią jakiejś grupy. Traf chciał, że na castingu spotkał swoich przyjaciół. Mężczyźni postanowili połączyć siły i utworzyli swój czteroosobowy zespół piratów. Ćwiczyli scenę wspólnie w domu, a później wracali na przesłuchanie. Wreszcie, po kilku castingach, zadzwonił telefon. Abdi wraz z kolegami miał pojechać do Los Angeles na spotkanie z reżyserem. I tak zaczął spełniać się amerykański sen. - Cała czwórka była bardzo dobra - mówił w jednym z wywiadów reżyser Paul Greengrass.
Pirat, który nie umiał pływać
Gdy Abdi i jego koledzy (Barkhad Abdirahman, Fajsal Ahmed i Mahat M. Ali ) dowiedzieli się, że dostali role w "Kapitanie Phillipsie", przyszedł czas na kilkumiesięczny trening. Abdi musiał nauczyć się nie tylko walki i posługiwania bronią, ale także ... pływania, bo jak się okazało, starając się o rolę Muse'a skłamał producentom, że to potrafi.
Co ciekawe, swojego filmowego partnera Toma Hanksa (Kapitana Phillips'a), Barkhad Adbi zobaczył dopiero podczas kręcenia pierwszej sceny. Taki był pomysł reżysera Paula Greengrassa, który chciał by moment, w którym somalijscy piraci zdobywają statek, wypadł jak najbardziej autentycznie. To właśnie tę scenę Barkhad i jego koledzy ćwiczyli na castingu do filmu.
- Byłem bardzo zdenerwowany tego dnia - mówił Barkhad Abdi w jednym z wywiadów. Jak przyznał, musiał zapomnieć o tym, że gra scenę z gwiazdą "Forresta Gumpa" i po prostu "wcielić się w rolę". I udało mu się. Tak dobrze, że zdaniem niektórych, wypowiadając do tytułowego kapitana Philipsa słowa "Spójrz na mnie. Teraz ja jestem kapitanem", skradł show Tomowi Hanksowi, a za swoją rolę otrzymał nominację do Złotego Globu i Oscara (sam Hanks musiał obejść się smakiem).
Po skończeniu zdjęć pracował w sklepie brata
Ale Barkhad Abdi nie tylko nie miał pojęcia, że jego rola zostanie tak dobrze przyjęta, ale także, że film odniesie tak wielki sukces. Gdy skończyły się zdjęcia do "Kapitana Phillipsa", wrócił do Minneapolis i... przez kilka miesięcy pracował w sklepie z telefonami, razem ze swoim bratem. Jak podkreślał w wywiadach, nie spodziewał się ani tego, co wydarzyło się później, ani tego, że jego kreacja zostanie doceniona. - Chciałem zrobić to najlepiej jak potrafię. Aktorstwo to coś co kocham, ale nie byłem pewien, czy jestem aktorem. Nawet nie oglądałem scen tuż po nagraniu. Po prostu ciężko pracowałem, tak jak to było możliwe - mówił o swojej roli Barkhad Abdi. Dodał, że wielu cennych rad udzielił mu Tom Hanks, ale najwięcej zawdzięcza reżyserowi. - Paul Greengrass jest dla mnie po prostu najlepszy - powiedział Abdi.
Nominacja to wyróżnienie. Chce grać dalej
O tym, czy 28-letni aktor-naturszczyk zdobędzie Oscara za drugoplanową rolę męską, przekonamy się już wkrótce. Wśród nominowanych w tej kategorii są Bradley Cooper za "American Hustle", Michael Fassbender za "Zniewolonego", Jonah Hill za "Wilka z Wall Street" i Jared Leto za "Witaj w klubie".
Jednak bez względu na wynik oscarowej walki, Barkhad Abdi cieszy się z samej nominacji, choć przyznaje, że to trochę "surrealistyczne". Teraz chce przenieść się do Los Angeles i kontynuować aktorską przygodę.
Pytany o to, jak zareagowali jego rodzice na wiadomość, że został nominowany do najważniejszej nagrody w branży filmowej, przyznał, że są szczęśliwi, choć nie końca rozumieją co się wokół niego dzieje: - Moja mama wie, co to Oscary, ale tata nie. Pytał nawet, czego mi tak gratulują i czy wygrałem. Powiedziałem: nie, ale jestem w konkursie, to już jak zwycięstwo. On stwierdził: skoro nie wygrałeś, to czemu wszyscy się tak cieszą? "Pewnego dnia zrozumiesz" - odparłem.
Newsy, ciekawostki o aktorach i samych Oscarach możecie śledzić w naszym specjalnym magazynie Oscary 2014. Zapraszamy też na relację na żywo tvn24.pl z oscarowej gali w nocy z 2 na 3 marca.
Autor: Klaudia Derebecka/jk/kwoj / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Columbia Pictures