- Starałem się sportretować Brazylię, jej krajobrazy, gospodarkę i kulturę razem z pierwiastkiem ludzkim. Dużo spacerowałem po ulicach, przyglądając się chwilom ze zwykłego życia - tak sławny fotoreporter Steve McCurry mówi o przyszłorocznym kalendarzu Pirelli, którego jest autorem. Efekt? Najpiękniejsze kobiety nie są rozebrane, a konkurencję robią im... bary, graffiti i dzielnice nędzy Rio de Janeiro.
Już wybór modelek do kalendarza był wyjątkowy: nie tylko ze względu na urodę, ale przede wszystkim z powodu ich zaangażowania w projekty pomocy humanitarnej i wspieranie organizacji pozarządowych. Ponadto, pozowały nie w luksusowym kurorcie na popularnej wyspie, ale w Rio de Janeiro, mieście, które przechodzi transformację społeczno-gospodarczą i jest częścią jednego z najszybciej rozwijających się i tętniących życiem państw na świecie.
Jedenaście modelek w czasie dwóch tygodni sesji zdjęciowej pozowało na ulicach faweli, dzielnic nędzy, w których żyje pół miliona najbiedniejszych Brazylijczyków. W tle również historyczne dzielnice Lapa i Santa Teresa, bary i nocne kluby, przyroda, targowiska, ośrodki tańca i siłownie, szkoły i przystanki autobusowe. Ruch miasta, zwyczajni ludzie, codzienne życie. Rio pokazuje swoją autentyczność, daleką od utartych stereotypów.
- Jestem fotografem ulicznym "łapiącym znalezione sytuacje". Dużo spacerowałem, przyglądając się chwilom ze zwykłego życia i robiąc mnóstwo zdjęć - tłumaczy Steve McCurry, który zaprezentował swoje dzieło wczoraj w Rio de Janeiro, w budynku starego portu "Cidade Maravilhosa", jak nazywane jest to brazylijskie miasto.
"Pokazuję seksapil, bez rozbierania modelek"
Autor to 62-letni fotoreporter "National Geographic", który dokumentował większość konfliktów zbrojnych współczesnego świata, wielokrotny zdobywca nagrody World Press Photo, fotograficznego odpowiednika Nobla i Oscara razem wziętych. Jego wybór to ewenement - po raz pierwszy w historii kalendarza Pirelli najpiękniejsze kobiety świata sportretował fotoreporter, a nie portrecista gwiazd czy fotograf mody.
Dlatego 40. edycja kalendarza jest wyjątkowa: McCurry odrzucił blichtr i epatowanie nagością, z czego ta publikacja jest znana. Lata doświadczenia podróżniczego i ciekawość ludzi przełożył na 34 kolorowe fotografie połączone w jeden kalendarz książkowy: 23 portrety aktorek i modelek, dziewięć zdjęć przedstawiających fragmenty życia codziennego i dwa zdjęcia poświęcone graffiti i muralom.
- Starałem się sportretować Brazylię, jej krajobrazy, gospodarkę i kulturę razem z pierwiastkiem ludzkim. Taką właśnie historię chciałem opowiedzieć za pomocą mojego obiektywu. Fotografowanie jest dla mnie ważnym środkiem wyrażania zarówno drobnych, jak i rozbudowanych historii życia codziennego - opowiada autor.
Amerykanin uwiecznił m.in. młodego boksera podczas treningu, sprzedawcę owoców na targu, tancerzy samby, mistrzów capoeiry doskonalących swą sztukę, kobietę uprawiającą jogging, nauczyciela rysunku, turystę w muzeum, sekretarkę wyglądającej przez okno, zakochaną parę spacerującą przy zachodzie słońca.
Wśród nich te, które mają przykuwać urodą - aktorki Sonia Braga i Elisa Sednaoui, modelki Isabeli Fontana, Liya Kebede, Hanaa Ben Abdesslem i Karlie Kloss, a także Petra Nemcova z Czech, która przeżyła tsunami w Tajlandii w 2004 roku i powołała do życia Happy Hearts Fund, by nieść pomoc dzieciom uratowanym z katastrof naturalnych. Jest też pierwsza w historii słynnego kalendarza kobieta w ciąży - brazylijska modelka Adriana Lima. Żadna nie jest naga.
- To jest kalendarz duszy. Pokazuję w nim seksapil, ale bez rozbierania modelek - zapewnia McCurry.
Pierwszy egzemplarz trafia do królowej
Włoska marka co roku zaprasza do pracy nad tym kultowym wydawnictwem najsławniejszych fotografów świata, m.in. Annie Leibovitz, Herba Rittsa, Richarda Avedona, Petera Lindbergha, Patricka Demarcheliera, Inez van Lamsweerde & Vinoodha Matadina, Mario Testino, Nicka Knighta i Mario Sorrenti.
Kalendarz jest ekskluzywny: nie można go kupić. Jest podarunkiem, który trafia jedynie do rąk starannie wyselekcjonowanych osób. Na świecie ukazuje się zaledwie kilkanaście tysięcy egzemplarzy, z tego do Polski trafia jedynie 150 sztuk. Pierwszy egzemplarz zawsze przekazywany jest na ręce królowej Wielkiej Brytanii.
Autor: am//bgr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Pirelli