Serial fantasy "Gra o tron", opowiadający o walce o władzę w krainie przypominającej średniowieczną Europę, okazał się wielkim wygranym nagród Emmy, nazywanych telewizyjnymi Oscarami. Przyznano mu sześć statuetek w pierwszym etapie imprezy. Za tydzień ma szansę na zwycięstwo w pozostałych, głównych kategoriach.
"W drugim roku istnienia «Gra o tron» rośnie w siłę. Serial tym razem zdobył sześć nagród Emmy, rok temu na 13 nominacji zaledwie dwie. A na tym nie koniec jego szans" - pisze magazyn "Variety", podsumowując sukces produkcji HBO w pierwszym etapie tegorocznej Emmy Awards, amerykańskiej nagrody przyznawanej za najlepsze produkcje telewizyjne.
Sześć statuetek dla "Gry o tron" to najwięcej minionej nocy, gdy nagradzano programy w kategoriach technicznych i mniej ważnych, np. gościnne występy w serialach. Opowieść o walce o władzę w krainie przypominającej średniowieczną Europę doceniono za scenografię, kostiumy, charakteryzację, montaż dźwięku i dźwięk oraz efekty specjalne.
Podczas głównej gali, która odbędzie się w Los Angeles 23 września, ma szansę na więcej, m.in. w ważnej kategorii - najlepszy serial dramatyczny. Konkuruje w niej z największymi faworytami, jak "Downton Abbey" i "Mad Men".
Zdrady, intrygi, seks i mordy
"Gra o tron" zdobywa nie tylko uznanie branży, to jeden z najchętniej oglądanych seriali HBO. Uchodzi także za jeden z najlepszych seriali fantasy w historii.
Opowiada o siedmiu potężnych rodach, które są uwikłane w śmiertelną walkę o panowanie nad ziemiami Westeros - fantastycznej krainy przypominającej średniowieczną Europę, gdzie pory roku mogą trwać kilka lat lub nawet dekad. Ponieważ stawka o Żelazny Tron jest wysoka, nie mają żadnych skrupułów. Przedstawiciele rodów i ich poplecznicy uciekają się do zdrad, politycznych i seksualnych intryg, okrutnych mordów.
Serial jest adaptacją bestsellerowej sagi "Pieśń lodu i ognia" autorstwa amerykańskiego pisarza George'a R.R. Martina. Ponieważ został on jednym z producentów i scenarzystów, produkcja jest wierna książce i nie zawodzi jej fanów. Wysoki poziom to także zasługa aktorów, m.in. Seana Beana, Petera Dinklage, Leany Headey, Emilii Clarke, Nikolaja Coster-Waldau i Richarda Maddena.
Tylko jeden odcinek i... nagroda
Sześć statuetek dla "Gry o tron" dało zwycięstwo HBO w ogólnej stawce wieczoru - telewizja w sumie zgarnęła 17 nagród Emmy, najwięcej ze wszystkich stacji.
Wiele mówi się także o zwycięstwie Kathy Bates, która otrzymała nagrodę za gościnny występ w serialu komediowym "Dwóch i pół", jednak nie pojawiła się na ceremonii. Aktorka walczy z rakiem piersi i ostatnio poinformowała, że jest po podwójnej mastektomii piersi.
Równorzędną nagrodę, ale w serialu dramatycznym, przyznano Marcie Plimpton za "Żonę idealną". 42-latka wróciła do serialu po przerwie, którą wzięła po dwóch odcinkach. - Już nominacja mnie całkowicie zaskoczyła, bo to tylko jeden odcinek, który zamyka trzeci sezon. Wtedy zazwyczaj nie zdobywa się uznania - powiedziała aktorka przed galą w Nokia Theatre, gdy pytano ją, czy liczy na statuetkę.
Jak się później okazało, jeden odcinek wystarczył - doceniono ją za rolę prawniczki Patti Nyholm, która po skandalu wywołanym przez męża polityka wraca po wielu latach do zawodu, by utrzymać rodzinę. - Ta postać mnie rozśmieszyła. To nie jest typowe dla kobiety w telewizji, zwłaszcza jeśli jest matką i głową rodziny, że jest zabawna - tak Plimpton wyjaśniła swój sukces.
Wśród mężczyzn w rolach gościnnych Emmy otrzymali Jeremy Davies ("Justified" ) i Jimmy Fallon ("Saturday Night Live").
"Czarodzieje z Waverly Place" uznani zostali za najlepszy program dla dzieci. "Sezamkowa ulica" to najlepszy program reality dla najmłodszych.
Autor: am//gak / Źródło: Variety, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: HBO