W wielkiej tajemnicy rozpoczęto zdjęcia do VII epizodu "Gwiezdnych wojen", filmowej sagi wszech czasów. Główną rolę kobiecą zagrać ma laureatka Oscara Lupita Nyong'o, ale wrócą też najważniejsze postacie z przeszłości: Harrison Ford (Han Solo) i Carrie Fisher (księżniczka Leia). Choć obsadowe rewelacje opatrywane są słowem "nieoficjalne", hollywoodzka prasa jest ich pewna. Obraz reżyseruje J.J. Abrams, twórca "Zagubionych". Analitycy zaś wyliczyli, że film ma szanse zarobić w tzw. globalnym box office 1,2 mld dolarów.
Epizod VII "Gwiezdnych wojen" rozgrywać się ma 30 lat po wydarzeniach z "Powrotu Jedi" - już po zniszczeniu Imperium, kiedy cała galaktyka świętuje zwycięstwo nad Lordem Vaderem. Sami twórcy o produkcji mówią na razie jedynie to, że jest dość trudna. Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że informacje dotyczące fabuły i obsady, "wyciekły" właśnie od nich samych, a dawkowanie wiadomości ma na celu podgrzanie atmosfery wokół filmu.
Oficjalnie wiadomo, że większość zdjęć zostanie nakręcona w słynnym, londyńskim Pinewood Studios, (powstała tam m.in. cała seria filmów o Bondzie.) Scenariusz części siódmej napisali wspólnie Lawrence Kasdan i reżyser filmu J.J Abrams i jest on przeróbką wersji wcześniejszej, stworzonej przez Michaela Arndta. Ten duet będzie też pracował nad częścią ósmą i dziewiątą - ostatnią, jak zapewniają twórcy. Muzykę ponownie skomponuje legendarny John Williams, który w zamieszczonej wypowiedzi nie ukrywa, że z radością powraca do pracy nad serią. Zdobywca 5 Oscarów i kilkudziesięciu nominacji, jedną ze statuetek odebrał w 1978 roku właśnie za muzykę do pierwszego filmu Lucasa.
Fanów serii najbardziej interesowało jednak pytanie: czy w VII epizodzie powróci Harrison Ford. Odpowiedź brzmi: tak, a jego rola będzie dość znacząca dla filmu. Sam aktor obecnie świętuje swój wielki come back. Przez to, że niemal nie schodzi z planu zdjęciowego, producentom "Gwiezdnych wojen" wyjątkowo trudno było dopasować się do jego napiętego grafiku.
Między faktem a spekulacją
Początkowo pod znakiem zapytania stał udział w filmie Carrie Fisher, która przez lata walczyła z uzależnieniem alkoholowym. Aktorka jednak wróciła do pracy i spędzi na planie w Londynie aż pół roku. Potwierdzają się też spekulacje, że ważnym bohaterem "Star Wars: Episode VII" będzie Luke Skywalker (Mark Hamill).
Lupitę Nyong'o "nakryto" natomiast w wytwórni Disneya, gdy już po pierwszych próbach z Abramsem, próbowała niepostrzeżenie umknąć reporterom. Dobrze poinformowani twierdzą, że otrzymała główną kobiecą rolę, aktorka zaś temu nie zaprzecza. Pewną wydaje się też informacja, że czarny charakter numer jeden zagra Adam Driver, u nas znany przede wszystkim z serialu "Dziewczyny", a ostatnio także z filmu braci Coen "Co jest grane, Davis". Początkowo pisano o tym, że rola negatywnego bohatera przypadnie Michaelowi Fassbenderowi, ale ponoć gwiazdor okazał się do niej "za stary".
Wciąż niewiele wiemy o głównym bohaterze tej części kultowej serii - z nieoficjalnych informacji i "przecieków" wynika, że będzie to młodzieniec przyuczający się na rycerza Jedi. Spekulacje dotyczą aż pięciu męskich gwiazd. Niektóre źródła (np. "Variety" czy portal IMDB) podają, że otrzymał ją Jesse Plemons, który zabłysnął m.in. w "Breaking Bad". W sieci pojawiły się nawet jego zdjęcia z mieczem świetlnym w dłoni. Wcześniej wymieniani byli także: Ed Speleers ("Downtown Abbey"), John Boyega, Matthew James Thomas (głośny "Billy Elliot"), Ray Fisher (aktor teatralny).
Zmiany w scenariuszu
Prawdziwym oceanem informacji i spekulacji na temat filmu jest dla Polaków "Bastion polskich fanów Star Wars", który wychwytuje każdą, najdrobniejszą nawet wiadomość, dotyczącą słynnej sagi. Zdaniem jego autorów scenariusz Michaela Arndta skupiał się na dzieciach Hana Solo i Księżniczki Lei. Bliźnięta miały skierować się ku Ciemnej Stronie Mocy i pójść w ślady swoich przodków. Gdy jednak gdy zapadła decyzja o wykorzystaniu oryginalnej obsady, założenia te się zmieniły. Możemy więc spodziewać się, że wprowadzone do akcji kolejne pokolenie Skywalkerów większą rolę odegra dopiero w VIII i IX części - o ile epizody te w ogóle powstaną.
Sporo informacji obsadowych sukcesywnie podawały "Variety" i filmowy portal IMDB. Według nich w obsadzie znajdą się obok wymienionych aktorów również Gary Oldman oraz Billy Dee Williams, Ian McDiarmid, Anthony Daniels, a także Benedict Cumberbatch. Autorem zdjęć będzie Daniel Mindel, najbardziej znany ze współpracy z Ridleyem Scottem, zaś twórcą kostiumów - Michael Kaplan, który pracował z Abramsem nad "Star Trekiem".
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce...
Od tych słów, zaczynała się każda z kolejnych części sagi. Zarówno bez nich, jak i bez kilku ważnych postaci, trudno wyobrazić sobie nową część. Wszystkich fanów gwiezdnej serii uspokajamy: wraz ze starą obsadą powróci także słynny R2-D2, postać odtwarzana przez Kenny'ego Bakera, brytyjskiego karła mierzącego 112 cm. Jako droid R2-D2 przeznaczony do naprawy usterek pojazdów z filmowej sagi, zagrał aż w 5 epizodach "Gwiezdnych Wojen". W kolejnych częściach sagi Lucas powoływał tę postać do życia, robił to już jednak komputerowo.
George Lucas podbił świat nieco prawie 40 lat temu. W 1977 roku do kin trafiły jego "Gwiezdne Wojny" (dziś znane jako "Gwiezdne Wojny - Epizod IV: Nowa Nadzieja"). Film pozbawiony był gwiazd i nie miał wcale gigantycznego budżetu - kosztował " zaledwie" 11 mln dolarów (budżet najnowszej części szacuje się na 200 mln USD.). Okazał się jednak przełomem gatunku science-fiction. Łączył w sobie rewolucyjne efekty specjalne i fascynującą opowieść z dydaktycznym przesłaniem. Dalsze dwie części: "Imperium Kontratakuje" (1980) i "Powrót Jedi" (1983) były jeszcze lepsze, głównie dzięki dzięki pokaźniejszym budżetom.
Cała trylogia stała się fenomenem, który fascynuje już trzecie pokolenie. Wylansowała też jedną z największych i najlepiej opłacanych gwiazd kina - Harrisona Forda i zafundowała nam muzykę Johna Williamsa, od lat będącą jedną z najlepiej rozpoznawanych ścieżek dźwiękowych na świecie.
Wyprodukowane po wieloletniej przerwie kolejne filmy serii zarobiły krocie, ale nie były już takimi artystycznymi objawieniami. Przeciwnie - zarzucano im miałkość i zbytnie skupienie się na efektach specjalnych, faktycznie oszałamiających przy dzisiejszej technice. Czy J.J. Abrams przywróci serii status perły science-fiction, jak zrobił to Lucas prawie cztery dekady temu? O tym przekonamy się dopiero w grudniu 2015, gdy gotowy film trafi na ekrany.
Autor: Justyna Kobus/kka / Źródło: The Hollywood Reporter, Variety, tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia, materiały prasowe