Piosenkarka Loreen ze Szwecji zwyciężyła w finale 57. edycji Eurowizji. Tegoroczny konkurs odbywał się w stolicy Azerbejdżanu, Baku. Drugie miejsce na podium przypadło w tym roku Buranowskim Babuszkom z Rosji, które były typowane na zwyciężczynie finału, a trzecie miejsce zdobył Zeljko Jaksimoviciowi z Serbii.
Długowłosa, zmysłowa Loreen porwała publiczność dyskotekowym hitem "Euphoria", który dał już piąte zwycięstwo Szwecji w historii tego konkursu. Ostatni raz piosenkarze Trzech Koron zdobyli Grand Prix w 1999 roku. W 1974 roku, gdy konkurs przyciągał jeszcze znanych europejskich muzyków, zwyciężył zespół Abba z legendarnym utworem "Waterloo". Faworytki pokonane Drugie miejsce w tegorocznej edycji zajął rosyjski zespół Buranowskie Babuszki z przebojem "Party For Everybody". Rosjanki o średniej wieku w zespole ok. 70 lat dzięki zwycięstwu, jak same powiedziały w czasie rosyjskich eliminacji, chciały zebrać pieniądze potrzebne im na budowę cerkwi w swojej wsi, położonej na południowych krańcach federacji w Udmurcji. Niestety plany spaliły na panewce. Trzecie miejsce przypadło reprezentującemu Serbię Zeljko Jaksimoviciowi, który zaśpiewał "Nije Ljubav Stvar" ("Miłość to nie rzecz").
W finale wzięło udział 26 państw. W gronie tym nie znalazła się Polska. Konkurs Eurowizji odbył się w tym roku w Baku, co wywołało spore kontrowersje. W tygodniu poprzedzającym koncert finałowy, aż do ostatniego dnia imprezy, dochodziło do wystąpień przeciwników autorytarnego prezydenta Azerbejdżanu Ilhama Alijewa oraz do licznych zatrzymań. Piknik bez manifestów Na szczęście sobotniej, finałowej gali nie zakłóciły podobne wystąpienia, a żaden z uczestników nie wykorzystał sceny do wygłoszenia politycznego manifestu. Takich wypowiedzi zakazał organizator konkursu, Europejska Unia Nadawców (EBU). W przerwie poprzedzającej przyznanie punktów wystąpił Emin Agalarow, znany azerski piosenkarz, a prywatnie zięć Alijewa. Galę, nadawaną z Crystal Hall nad Morzem Kaspijskim, oglądało ok. 120 mln widzów w całej Europie. Przyszłoroczna, 58. edycja Eurowizji odbędzie się w Szwecji, w myśl jednej z zasad konkursu, która głosi, że zwycięskie państwo staje się automatycznie organizatorem kolejnej jego odsłony. Dwa koncerty półfinałowe zaplanowano na 14 i 16 maja, a finał na 18 maja. W kuluarach konkursu wyrażano obawy w przypadku wygranej Grecji lub Hiszpanii. Oba te kraje borykają się bowiem z zadłużeniem i korzystają z międzynarodowej pomocy finansowej, dlatego najprawdopodobniej nie byłyby w stanie zorganizować kolejnej edycji. Przed kilkoma dniami przyznała to publicznie w jednym z wywiadów reprezentantka Hiszpanii, Pastora Soler.
Autor: dp//mat / Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl