Siedmioosobowa ława przysięgłych po trzech dniach obrad przyznała rację Johnny'emu Deppowi w sprawie przeciwko jego byłej żonie Amber Heard. Aktorka została uznana winną zniesławienia Deppa, choć w jednym z aspektów też udowodniła zdaniem ławy, że jej kontrpozew był zasadny. Zastępca redaktora naczelnego serwisu Filmweb Łukasz Muszyński i Tomasz-Marcin Wrona z tvn24.pl ocenili, że wyrok ten będzie miał wpływ na przyszłość aktorów.
Ława przysięgłych w ogłoszonym w środę wyroku w sprawie Johnny Depp kontra Amber Heard stwierdziła, że gwiazdor "Piratów z Karaibów" został pomówiony przez swoją byłą żonę w felietonie dla "The Washington Post".
Johnny Depp nie był obecny na sali w trakcie ogłaszania wyroku. Aktor przebywa w Wielkiej Brytanii, gdzie w weekend wziął udział w koncercie Jeffa Becka. Decyzji wysłuchała osobiście Amber Heard.
Niejasna filmowa przyszłość Amber Heard
Proces transmitowany w telewizji i internecie spotkał się z olbrzymim zainteresowaniem na całym świecie. – Żyjemy w społeczeństwie spektaklu, w czasach, kiedy możemy śledzić proces jednej z największych gwiazd w historii kina – mówił w programie "Dzień na BiS" w TVN24 BiS zastępca redaktora naczelnego serwisu Filmweb Łukasz Muszyński. - To, co działo się w mediach społecznościowych, dużo mówi o stosunku widzów do Johnny’ego Deppa – dodał.
- Amber Heard też jest postacią powszechnie znaną, zwłaszcza za sprawą roli w filmie "Aquaman". W przyszłym roku do kin trafi druga część tego hitu, który zarobił ponad miliard dolarów – podkreślił.
– Już teraz wszyscy zastanawiają się, w jaki sposób ten werdykt wpłynie na jej obecność w tym filmie, czy będzie dalej występować, czy jej rola zostanie zminimalizowana – zwrócił uwagę zastępca redaktora naczelnego Filmwebu.
Wrona: Depp nie musi się martwić o kolejne filmowe role
"Ława przysięgłych przywróciła mi życie. Jestem naprawdę wdzięczny" - przekazał w oświadczeniu Johnny Depp, który obserwował werdykt z Wielkiej Brytanii.
Tomasz-Marcin Wrona z Kultury z tvn24.pl stwierdził, że eksperci jeszcze przed wyrokiem w sprawie o zniesławienie sugerowali, że Johnny Depp jest zbyt utalentowanym aktorem, żeby Hollywood mogło o nim zapomnieć. – Niektórzy z ekspertów przewidywali, że będzie grał w kinie niezależnym, mimo wszystko Hollywood mu zapomni winy – dodał.
- W związku z tym, że ławnicy skłonili się w jego kierunku, nie sądzę, aby Johnny Depp musiał się martwić o kolejne role w dużych produkcjach, ponieważ - zgodnie z prawem - to on miał rację i został zniesławiony – powiedział Tomasz-Marcin Wrona.
- Należy się tylko domyślać, na ile jego kondycja fizyczna i psychiczna w dalszej mierze będą pozwalały na wcielanie się w role takie, jak choćby ta z "Piratów z Karaibów" czy z "Fantastycznych zwierząt", z którą to produkcją musiał się pożegnać – dodał autor podcastu "Nowy Lepszy Świat" TVN24 GO.
Muszyński: pieniądze były sprawą drugorzędną
Sędzia Penney Azcarate przekazała, że decyzją ławy przysięgłych Heard będzie musiała zapłacić na rzecz Deppa 15 milionów dolarów. Kara ta została jednak zmniejszona do kwoty 10,35 mln dolarów w związku z prawem stanu Wirginia.
Ława przyznała jednocześnie rację Heard, bo w swoim kontrpozwie udowodniła jeden z trzech elementów zniesławienia i przyznała jej dwa miliony dolarów odszkodowania.
- Pieniądze w tym procesie były sprawą drugorzędną. Chodziło o wizerunek i o to, w jaki sposób Johnny Depp i Amber Heard zostaną zapamiętani. Johnny Depp walczył o to, żeby nie zostać zapamiętanym jako żonobijca, człowiek dopuszczający się przemocy domowej – podkreślił Łukasz Muszyński.
Zwrócił uwagę, że zarówno Johnny Depp, jak i Amber Heard są osobami majętnymi. - Ale wizerunek jest trudno odbudować, zwłaszcza po decyzji, jaka zapadła – dodał.
Tomasz-Marcin Wrona ocenił, że celebryci po wyroku w sprawie Depp kontra Heard "poczują respekt do tego, co mogą powiedzieć publicznie, a czego nie". – Ten proces był dehumanizujący obie strony, oboje stracili na wizerunku, bo nagrania dotyczące zachowania Johnny'ego Deppa budzą wstręt – ocenił.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Andrea Raffin/Shutterstock