"Nazywasz się Jehane Noujaim. Oddaj kamerę" - m.in. takie słowa podczas pracy nad filmem usłyszała od żołnierza reżyserka, która ośmieliła się pokazać arabską rewolucję oczami egipskiej ulicy. Dokument "The Square", stworzony przez kobietę w zdominowanym przez mężczyzn świecie, nie był i prawdopodobnie nigdy nie zostanie wyświetlony w Egipcie. I mimo że jako pierwszy w historii film z tego kraju zdobył nominację do Oscara, sami Egipcjanie nie wierzą w jego sukces. "Nie ma szans, tak jak i nasza rewolucja" - mówią.
Jest 25 stycznia 2011 roku. W centrum Kairu zbiera się 50 tys. osób. Pięć dni później protestujących jest już 5 razy więcej, a 1 lutego ponad milionowy tłum Egipcjan rozlewa się po centrum Kairu. Wszyscy chcą jednego - zniesienia dyktatury.
"The Square"
"Po pierwsze - byliśmy na placu jako protestujący. Po drugie - jako filmowcy" - tak Jehane Noujam mówiła o swojej produkcji w wywiadzie dla internetowego talk-show "DP/30".
Bohaterami jej filmu są zwykli Egipcjanie: dwudziestokilkuletni wychowanek kairskich slumsów Ahmed Hassan, rozczarowany swoim życiem i żądny zmian; wychowany w Wielkiej Brytanii aktor Khalid Abdalla (znany m.in. z filmów "Lot 93" i "Chłopiec z latawcem"), który skupia na sobie zainteresowanie światowych mediów; członek Bractwa Muzułmańskiego Magdy Ashour i Ramy Essam, piosenkarz występujący na Tahrir, a w czasie protestów schwytany przez wojsko i torturowany.
Noujaim jest ze swoimi bohaterami w kluczowych dla rewolucji momentach. Pokazuje upadek dyktatury Hosniego Mubaraka, walki pomiędzy demonstrantami a wojskiem, wzrost potęgi Bractwa Muzułmańskiego z podziemnej i nielegalnej organizacji do zwycięzcy wyborów parlamentarnych i prezydenckich, a na koniec jego upadek i przejęcie władzy przez armię.
Niewiele brakowało, a film w ogóle by nie powstał...
Zła decyzja
Jehane Noujaim ma 39 lat i egipsko-amerykańskie korzenie. Dorastała w odległości 10 minut piechotą od Placu Tahrir w Kairze. W wieku 10 lat przeniosła się do Stanów Zjednoczonych, kraju pochodzenia jej matki. W wywiadach reżyserka chętnie podkreśla swoje egipskie korzenie i stworzyła już kilka dokumentów o tym kraju.
W 2010 roku nosiła się z zamiarem zrobienia kolejnego. Gdy w połowie stycznia 2011 r. miała gotowy scenariusz, stanęła przed dylematem: jechać do Kairu czy na Światowe Forum Ekonomiczne do Davos, gdzie mieli pojawić się czołowi egipscy politycy. "25 stycznia byłam w Davos, ale podjęłam złą decyzję, nikt się nie pojawił. Szybko wróciłam do Kairu" - opowiadała w wywiadach.
Tego dnia w Egipcie rozpoczęła się rewolucja, która rozprzestrzeniła się na wiele państw arabskich.
O włos…
Gdy wylądowała w Kairze, od razu zaczęły się kłopoty. Władze skonfiskowały jej niemal cały sprzęt - została tylko lustrzanka, która, mimo niepozornego wyglądu, rejestrowała obraz w jakości podobnej do kinowej.
20 minut po wyjściu z lotniska samochód reżyserki zatrzymała policja. W trakcie przeszukania funkcjonariusze natknęli się na płytę DVD z filmem Noujaim sprzed kilku lat pt. "Egypt: We’re Watching You", o trzech Egipcjankach walczących o reformy. Nieodpowiedni film trafił w nieodpowiednim momencie w nieodpowiednie ręce, a reżyserka - na komisariat, gdzie przez cztery godziny musiała tłumaczyć się z własnej produkcji.
Szpieg rzuca koktajlami
Potem wcale nie było łatwiej. "The Square" kręcony był w bardzo niebezpiecznych warunkach, wręcz na linii frontu. "To już nie jest protest, to jest wojna" - mówi w filmie jeden z bohaterów, kiedy armia przeprowadza szturm na protestujących.
Władza cały czas patrzyła jej na ręce. Któregoś dnia, gdy kręciła scenę rozejmu, w bocznej uliczce dopadł ją żołnierz. Perfekcyjnym angielskim powiedział: "Masz na imię Jehane. Oddaj kamerę".
Wojskowy wyjął kartę pamięci i zaczął jej wymyślać po arabsku. Otoczyła ich grupa 17-, 18-letnich policjantów. "Jesteś szpiegiem!", "co tutaj robisz z amerykańskim obywatelstwem?", "dlaczego tu jesteś?!" - wrzeszczał na nią. Zatrzymano ją na osiem godzin, pod zarzutem podpalenia policyjnej furgonetki i rzucania koktajlami Mołotowa.
Drugie zakończenie
Gdy na prezydenta wybrano Mohammeda Mursiego, zakończyła prace nad filmem. - Ale nasi bohaterowie byli głęboko zaniepokojeni tym, że nowy prezydent zachowuje się jak dyktator i tworzy konstytucję dopasowaną do interesów Bractwa - mówiła Noujaim w rozmowie z "The Daily Beast".
Dlatego, mimo że film był już właściwie skończony, postanowiła wrócić do Kairu. Bohaterów zostawia po masakrze na zwolennikach Bractwa Muzułmańskiego z sierpnia 2013 roku, kiedy w wyniku przewrotu władzę przejmuje armia.
- To uniwersalny film o tym, co teraz dzieje się na świecie. Tak jak mówi Ahmed na końcu filmu: "lider nie zstąpi z niebios, żeby ocalić nas dzisiaj". Do tej pory zawsze mieliśmy władcę, który rządził całym Egiptem. Tym filmem chcieliśmy pokazać moc indywidualnego przywództwa. To musi zainspirować dzieciaki, że jako jednostka możesz dokonywać zmian - wyjaśniła w "DP/30".
"Żeby rewolucja nie umarła"
Bez względu na to, czy "The Square" zgarnie Oscara w swojej kategorii, czy nie, to Jehane Noujaim już osiągnęła swój cel. Według jej szacunków, film obejrzało ponad milion osób. Noujaim cieszy, że zobaczyło go także ok. 5 tys. Ukraińców, którzy teraz walczą o swoją przyszłość. W Egipcie dokument jest zakazany przez cenzurę ze względu na niedozwolone treści rewolucyjne, ale dzięki internetowi trafił do odbiorców także tam.
Próżno jednak szukać o nim wzmianek w oficjalnych mediach. Egipt udaje, że film nigdy nie powstał. Także sami egipscy aktywiści są pesymistycznie nastawieni, jeśli chodzi o sukces filmu. "Film nie ma szans na powodzenie na Oscarach, tak samo jak nasza rewolucja" - przyznaje smutno jeden z blogerów. "Udało się i został nominowany. To wystarczy, żeby także rewolucja nie umarła" - dodaje.
"The Square" - lista nominacji:
Najlepszy pełnometrażowy film dokumentalny
Newsy, ciekawostki o aktorach i samych Oscarach możecie śledzić w naszym specjalnym magazynie Oscary 2014. Zapraszamy też na relację na żywo tvn24.pl z oscarowej gali w nocy z 2 na 3 marca.
Autor: Patrycja Król/jk/zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: materiały prasowe