"Kiedy prosisz portretowaną osobę, żeby podskoczyła, wtedy cała jej uwaga jest skupiona na skoku, a maski zsuwają się z twarzy. I wyłania się prawdziwa twarz" - wyjaśniał Philippe Halsman. Słynny fotograf namówił do skoku przed swoim obiektywem między innymi Richarda Nixona. Marilyn Monroe przekonywał pięć lat. Zrobił 200 zdjęć skaczącej aktorki. To najlepsze trafiło na okładkę magazynu "Life".
Do 11 maja w szwajcarskiej galerii "Musée de l'Elysée" można zobaczyć ponad 300 fotografii Philippe'a Halsmana. Wybrane kadry pokazują proces rozwoju fotografii tego niezwykłego artysty - od jego debiutu w Paryżu w 1930 roku, aż do lat 70' i czasu, w którym pracował dla nowojorskich magazynów i gwiazd.
Wystawa będzie podróżowała. Po 11 maja zdjęcia Philippea Halsmana będą prezentowane w Paryżu. Kolejne ekspozycje zaplanowane są w Rotterdamie, Barcelonie i Madrycie.
"Zadziw mnie!"
Miał piętnaście lat, gdy znalazł aparat swojego ojca. Po wywołaniu pierwszego, naświetlonego filmu, powiedział do siebie "to cud". Ale dopiero po skończonych studiach inżynierskich w Dreźnie, fotografią zajął się zawodowo.
Philippe Halsman w 1930 roku przeprowadził się do Paryża. Dwa lata później otworzył studio, w którym fotografował francuskie gwiazdy. Współpracował z magazynami takimi jak "Vogue", "Vu" oraz "Voilà". Stworzył portrety najważniejszych celebrytów tamtego czasu - Marca Chagalla, Le Corbusiera, André Malraux.
Krótko przed wybuchem II Wojny Światowej sensację w Paryżu wywołał przyjazd rosyjskiego baletu Sergieja Diagilewa.
"Tańczyli w nim boscy Niżyński i Pawłowa. Strawiński skomponował muzykę. Picasso, Bakst, Chagall namalowali scenografię. Pracować dla Diagilewa to było wielkie wyróżnienie dla artysty. Dlatego, gdy Jean Cocteau spotkał Diagilewa, zapytał z uwielbieniem: Co mogę dla Ciebie zrobić? Diagilew spojrzał na niego i odpowiedział "Etonne-moi!" (Zadziw mnie!). Te dwa słowa można potraktować jako motto, slogan, za którym stoi rozwój współczesnej sztuki" - powiedział Halsman.
Te dwa słowa zdefiniowały fotografię Philippe'a Halsmana.
Teoria skakania
Krótko po wybuchu II wojny światowej postanowił wyprowadzić się z Paryża. Wybrał Nowy Jork. Tam rozpoczął współpracę między innymi z magazynem "Life". Jest autorem 101 zdjęć, które znalazły się na okładce tego popularnego tygodnika. Sfotografował między innymi Audrey Hepburn, Winstona Churchilla, Marilyn Monroe, Rite Hayworth, Dukea Ellingtona, Richarda Nixona, Alberta Einsteina.
W 1941 roku powstało jedno z najsłynniejszych zdjęć w historii fotografii - portret Salvadora Dalí. Wyjątkowa fotografia jest efektem idealnej synchronizacji pracy kilku osób. Żona Halsmana podrzucała krzesło, jeden asystent wypuszczał z kosza rozwścieczone koty, drugi wylewał wodę, a Salvador Dalí podskakiwał.
"W ciągu trzydziestu lat naszej przyjaźni zrobiłem niezliczone fotografie pokazujące surrealistycznego malarza w najbardziej niewiarygodnych sytuacjach. Kiedykolwiek potrzebowałem bohatera do kolejnego z moich dzikich pomysłów Dalí zawsze się godził. I zawsze, kiedy myślał, że nasze pomysły są niemożliwe do zrealizowania, próbowałem znaleźć rozwiązanie. - Czy mógłbyś sprawić, żebym wyglądał jak Mona Lisa? Albo, żebym w połowie wyglądał jak Dalí i w połowie jak Pisasso - pytał, a ja robiłem zdjęcia" - wspomina Halsman.
Efektem współpracy z Salvadorem Dalim była teorii skakania, "skokologia" ("jumpology"). "Kiedy prosisz portretowaną osobę, żeby podskoczyła, wtedy cała jej uwaga jest skupiona na skoku, a maski zsuwają się z twarzy. I wyłania się prawdziwa twarz" - wyjaśniał fotograf.
Prawdziwa twarz Marilyn Monroe?
Halsman nieustannie przesuwał granice możliwości jakie daje fotografia. Nieustannie badał granice, za którymi kryje się odpowiedź na pytanie - kim jest portretowana osoba?
Wspominał, że Marilyn Monroe nie od razu chciała podskoczyć. Halsmanowi zajęło pięć lat, by przekonać aktorkę, żeby poddała się jego eksperymentowi. I 200 wykonanych zdjęć, by wybrać to jedno, perfekcyjne. W ten sposób powstała okładka do magazynu "Life".
"W mojej zawodowej pracy staram się dążyć do istoty rzeczy, wyznaczać sobie cele, które prawdopodobnie są nieosiągalne. Z drugiej strony atrakcyjne dla mnie jest wszytko to, co frywolne, co zbliża mnie do wymyślonego celu" - mówił artysta.
Autor: Joanna Lopat//kdj / Źródło: Musée de l'Elysée
Źródło zdjęcia głównego: Musée de l’Elysée | Philippe Halsman