- Jestem krytykiem w stanie likwidacji. Prawie tego nie uprawiam, bo mi się po prostu mało co podoba - wyznał w "Xięgarni" wybitny literaturoznawca i erudyta Jan Gondowicz. Gondowicz zdradził też Agacie Passent i Filipowi Łobodzińskiemu, dlaczego zaprzyjaźnia się z tekstami, a do autorów ma nieufny stosunek.
W księgarniach można już znaleźć jego najnowszy tom esejów Gondowicza "Duch opowieści".
Ich autor jest pasjonatem literatury i ogromnym erudytą, jednak - jak sam przyznaje - coraz rzadziej zajmuje się krytyką literacką. - Jestem krytykiem w likwidacji. Prawie tego nie uprawiam, bo mi się po prostu mało co podoba - wyjaśnił. Dodał, że zazwyczaj jeśli zachwyca go jakiś utwór, jest on "marginalny, niszowy i dziwny", bez szans na sukces wśród masowych odbiorców.
"Dopóki będą książki, wariaci też będą"
Gondowicz przyznał, że zaprzyjaźnia się z tekstami, a do autorów ma "stosunek nieufny"". - Zawsze mam wrażenie, że pisze się samo, w moim przypadku też - wyznał pisarz. - Tak naprawdę to się nie panuje nad tym, co spływa na papier. Takie mam podejrzenie, którego nie sposób udowodnić - powiedział.
W jednym z esejów Gondowicz nazwał się przedstawicielem "wymierającej rasy czytaczy". Czy rzeczywiście uważa, że z czytelnictwem jest tak źle? - Napisanie szkicu zajmuje miesiąc. Takiego prawdziwego szkicu na 20 stron maszynopisu, w którym każde zdanie będzie dopasowane do siebie. Ale ja na ten miesiąc muszę zarobić po prostu czymś innym, jakąś robotą doraźną. Dlatego jest nas tak mało, bo niewiele osób bawi ten sposób spędzania życia. No, ale dopóki są książki, to mam wrażenie, że wariaci też będą - powiedział.
Co warto czytać?
W "Xięgarni" Jacek Santorski polecił też książkę "Zdarza się" Jarka Szulskiego, którą powinien przeczytać każdy nauczyciel i rodzic. Agata Passent opowiedziała z kolei, dlaczego warto zapoznać się książką Karola Modzelewskiego "Zajeździmy kobyłę historii", a Filip Łobodziński polecił "Św.Idiotę" Cezarego Wodzińskiego.
Autor: kg/kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24