Polscy fani jazzu powoli przyzwyczajają się do wizyt mistrzów gatunku nad Wisłą. Ale koncert taki jak ten, to prawdziwa gratka. Do Polski przyjeżdża prawdziwa legenda jazzowego fortepianu – sam Herbie Hancock.
Herbie Hancock to niewątpliwie jeden z najważniejszych w histori pianistów jazzowych. Na scenie zadebiutował już w wieku 11 lat, grając koncert fortepianowy Mozarta wraz z Chicago Symphony Orchestra, ale jako jazzman dał się poznać dopiero w latach 60., kiedy przeprowadził się do Nowego Jorku i nawiązał współpracę z legendarną wytwórnią Blue Note Records.
Po wydaniu debiutanckiego albumu "Takin’ Off" w 1963 roku, Hancock znalazł się w centrum zainteresowania nowojorskiej elity jazzowej i chętnie był zapraszany do udziału w koncertach i nagraniach przez muzyków tej klasy do Sam Rivers, Wayne Shorter, Bobby Hutcherson. W 1963 r. pianistą zainteresował się Miles Davis, który organizował swój legendarny kwintet. W składzie grupy, która w połowie lat sześćdziesiątych wywarła znaczny wpływ na muzykę jazzową, znaleźli się: Wayne Shorter, Ron Carter, Tony Williams i Herbie Hancock.
W poszukiwaniu stylu
W grupie Milesa Davisa, Hancock po raz pierwszy zainteresował się fortepianem elektrycznym. Jedną z prób był jazzrockowy album "In A Silent Way", w którym fascynacje elektroniką stanowiły ciekawy, ale nie w pełni rozwinięty eksperyment. Hancock brał udział w licznych sesjach dla Blue Note Records, ale coraz wyraźniej interesował się własną muzyką. W 1968 r. opuścił kwartet Milesa Davisa, by założyć własną grupę i wydać album o jazzowym i rhythmandbluesowyrn brzmieniu ("Fat Albert Rotunda").
Eksperymenty elektroniczne tak pochłaniają Hancocka, że decyduje się na konsekwentne wprowadzanie nowego brzmienia do swojej muzyki. Aby zrealizować własne koncepcje, pianista założył w 1968 r. własny sekstet. Wykonywanie własnego materiału w gronie muzyków takich, jak Julian Priester, Buster Williams i Eddie Henderson, sprawiło, że zespół ten wnet zyskał uznanie i popularność w rodzącym się wtedy jazz rocku i fusion. Od 1969 r. Hancock używał elektrycznego fortepianu oraz innych elektronicznych instrumentów klawiszowych, w tym syntezatorów. Zainteresowanie Hancocka elektroniką zaowocowało kolejnymi nagraniami m.in “Mwandishi”, "Sextant", "Headhunters", które przyniosły mu sławę nie tylko w środowisku jazzowym.
Powrót do korzeni
W końcu 1976 r., zmęczony swym funkowym wcieleniem i statusem jazzowo-rockowej gwiazdy, artysta decyduje się wrócić do swych jazzowych zainteresowań. Zakłada zespół VSOP (Very Special Onetime Performance), a potem VSOP 2. Gra też w duecie z pianistą Chickiem Coreą. Entuzjastycznie przyjmowane są jego kolejne zespoły m.in. kwartet Hancock – Marsalis – Carter – Williams, czy kwintet Tribute To Miles.
Na swojej najnowszej uhonorowanej Grammy studyjnej płycie „River” Herbie Hancock sięgnął po repertuar Joni Mitchell. Sama Joni zaśpiewała w nowej wersji utworu „The Tea Leaf Prophecy”. Udział w sesji wzięli ponadto: Tina Turner („Edith And The Kingpin”), Leonard Cohen („The Jungle Line”), Norah Jones („Court and Spark”), Corinne Bailey Rae („River”) oraz Luciana Souza („Amelia”).
Hebie Hancock wystąpi w Polsce na trzech koncertach: w Katowicach (30.11), Warszawie (1.12) oraz w Poznaniu (2.12). W towarzystwie gwiazdy pojawią się następujący muzycy: Terence Blanchard - trąbka, James Genus - bas, Lionel Loueke - gitara, Gregoire Maret – harmonijka ustna, Kendrick Scott - perkusja.
Źródło: tvn24.pl