Komu „łatwiej było obalić pół litra niż rząd”, dla kogo „premierzy byli jak zderzaki w samochodzikach w lunaparku”, kiedy „rząd rżnął głupa” i kto „porywał i zjadał małe dzieci, a jak jest pełnia, to wypijał krew napotkanym ofiarom” przypomina książka Igora Zalewskiego „Historia dosłowna”.
Publicysta "Polski" a wcześniej „Wprost”, „Przekroju”, „Dziennika” czy „Życia Warszawy” na 20. rocznicę pierwszych wolnych wyborów wydał zbiór najważniejszych, ale i najśmieszniejszych, najbardziej absurdalnych, a przede wszystkim najbardziej charakterystycznych cytatów ostatniego dwudziestolecia, które zaistniały na szeroko rozumianej scenie publicznej (czyli głownie w polityce, filmie i reklamie). A wszystko to zilustrowane rysunkami Henryka Sawki - znanego rysownika i satyryka, który od lat komentuje polską rzeczywistość.
- Powrót do tych wypowiedzi to jak oglądanie swoich zdjęć sprzed lat. Widzisz się w jakiejś koszmarnej fryzurze czy niemodnych spodniach i zastanawiasz się: „Boże, jak ja mogłem to w ogóle nosić”. A tymczasem człowiek nosił i był nawet dumny z tego. My jako społeczeństwo rzeczywiście przez te 20 lat niesamowicie się zmieniliśmy i dziś nasze dawne wybory czy poglądy mogą się wydawać nierzeczywiste. No bo jak sobie przypomnimy, że Stanisław Tymiński – człowiek, który ledwie dukał – o mało nie został prezydentem – to pokazuje drogę, jaką przeszliśmy. Dziś to byłoby nie do pomyślenia – podkreśla Zalewski.
"Jaja ci urwę"
W „Historii dosłownej” pojawiają się zarówno słowa postaci z mniejszą i większą intensywnością obecne przez cały okres 1989-2008, jak i takie, które dawno zniknęły za – często miłosierną - mgłą zapomnienia. Pozostały po nich cytaty. - Na podwórku nazywali mnie „Kobra”, bo nie było wiadomo, kiedy i jak uderzę – palnął z sejmowej mównicy wicepremier za rządu Hanny Suchockiej Henryk Goryszewski. I rzeczywiście, poseł Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego jak uderzał, to – jak głosiły popularne swego czasu hasła reklamowe – to „z impetem w głąb” oraz „z siłą wodospadu”. Na przykład mówiąc: - Nie jest ważne, czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt – najważniejsze, żeby Polska była katolicka.
Ale nie tylko on. Posłanka Halina Nowina-Konopka na przykład puentowała wyborców („Społeczeństwo składa się z przypadkowych jednostek, dlatego nie można mu ufać”), a rzeczniczka Waldemara Pawlaka Ewa Wachowicz – swojego pracodawcę („premierowi się nie odmawia”). A Andrzejowi Kernowi (temu od porwanej córki i filmu „Uprowadzenie Agaty”) wyrwało się: - Ja się nie zgodzę na małżeństwo dziecka z facetem, który przez całe życie będzie smażyć placki.
W kategorii cytatów krótkich, ale mocnych wysokie miejsce zajmuje groźba karalna Izabeli Sierakowskiej wobec Zbigniewa Siemiątkowskiego, gdy ten dowodził, że konkordat jest zgodny z konstytucją. - Jaja ci urwę – zapowiedziała posłanka.
„Nie chcem, ale muszem”
W pierwszym dziesięcioleciu dominował Lech Wałęsa, autor płodny, momentami celny, zawsze nie do podrobienia. „Nie chcę honorów, nie chcę być malowany, chcę rządzić”, „A teraz zrobię porządek, czyli burzę. Wojnę u góry”, „Nie chcem, ale muszem”, „Jestem za a nawet przeciw” zapisały się, choć nie zawsze złotymi zgłoskami, w polskiej historii. Deptał mu po piętach Leszek Miller, którego z kolei cechowało upodobanie do dwuznacznych bon motów i nie zawsze subtelnych erotycznych aluzji. Zawdzięczamy mu takie perełki jak „owszem, kobieta może w ciągu jednej nocy stracić dziewictwo. Ale na pewno nie z panem, panie Malanowski”, „mężne serce w kształtnej piersi” oraz nieśmiertelne, choć osobiście nie zastosowane „mężczyznę poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy”.
Kolejne dziesięciolecie to już polityka bardziej profesjonalna, mniej za to szczera i spontaniczna. Politycy – poza niektórymi wyjątkami (tu błyszczy zwłaszcza Samoobrona: „Wersal się skończył”, „To można zgwałcić prostytutkę?’ „Są dobrymi chłopami i jeszcze mogą”, ale i PiSowi trafił się niezapomniany „koniec cywilizacji białego człowieka” w wykonaniu Artura Górskiego) – przyswoili reguły politycznej poprawności i wypowiadają się ostrożniej.
"Teraz ogon macha psem"
– Kiedyś polskie życie polityczne było bardziej naturalne, szczere i spontaniczne, przez to bardziej idiotyczne. Dziś większą rolę odgrywa PR i czasem mam wręcz wrażenie, że ogon macha psem – specjaliści od marketingu machają takimi kukiełkami, którymi są politycy. A to akurat moim zdaniem jest niedobre, bo PR powoduje, że polityka traci istotę. To są tylko wojny PR-owców na efekty specjalne, co przypomina robienie filmu bez scenariusza i fabuły. Ale jest to cena za profesjonalizację – przyznaje Zalewski.
„Historia dosłowna” nie jest książką historyczną, kompendium wiedzy o III, IV i ponownie III (a może V) RP, nie oferuje pogłębionych analiz, szerokich panoram czy przełomowych tez. Nie ma zresztą takich ambicji. Kwestie najważniejsze bądź już nieco zapomniane autor przypomina w krótkich i raczej złośliwych komentarzach, bardziej w stylu gazetowych felietonów niż przekrojowych wyjaśnień. Ale kiedy oglądając w studiu etatowe partyjne gadające głowy po raz kolejny opadnie nas wrażenie, że potrafimy przewidzieć, co powie dany przedstawiciel narodu zanim jeszcze otworzy usta - warto sobie przypomnieć, że były czasy kiedy politycy potrafili zaskoczyć. Nawet jeśli w tym zaskakiwaniu więcej było plusów ujemnych niż dodatnich.
Zalewski wydał też niedawno zbiór felietonów "Ogólna teoria wszystkiego".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24