Na Open'era, Orange Warsaw Festival, Audioriver, Roskilde Festival czy Glastonbury trzeba poczekać kolejny rok. Niektóre festiwale, jak krakowski Unsound, zmieniają formułę i przenoszą się do internetu. Fani muzycznych wydarzeń muszą zatem uzbroić się w cierpliwość albo zmienić swoje koncertowe nawyki. I liczyć na to, że ich ulubione imprezy przetrwają kryzys. Rozmawialiśmy o tym z organizatorami popularnych festiwali w Polsce i Europie.
Kraków – Warszawa – Gdynia – Katowice – Olsztyn – Kostrzyn nad Odrą – Kraków – Katowice – tak dla tysięcy osób wyglądała wakacyjna mapa festiwalowa. Wyglądała. Dziś rzeczywistość dla miłośników muzyki i jej wspólnego przeżywania, w stanie epidemii jest zupełnie inna. Spora część osób, dla których festiwale były sposobem na spędzenie lata, musi zrewidować swoje pomysły na najbliższe miesiące.
Z badań zrealizowanych na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w 2019 roku wynika, że w 2018 roku odbyło się 85 festiwali muzycznych na terenie kraju. Poza nimi, ponad dwa tysiące koncertów, z czego ponad jedna trzecia na obiektach otwartych. Największym tego typu wydarzeniem pozostaje Pol'and'Rock Festival w Kostrzynie nad Odrą, który według szacunków organizatorów zgromadził w 2018 roku od 500 do 700 tysięcy osób. W tym samym roku trwający cztery dni gdyński Open'er odwiedziła około 140-tysięczną publiczność. Dwudniowy Orange Warsaw Festival zgromadził ok. 60 tysięcy uczestników.
W środę organizatorzy gdyńskiego festiwalu Open'er poinformowali o odwołaniu tegorocznej edycji. W komentarzu dla tvn24.pl Mikołaj Ziółkowski, szef festiwalu, zapowiada, że organizatorzy pracują "nad projektem specjalnym na ten rok". "Przewidujemy projekty specjalne, ale Open'er powróci w dotychczas znanej nam formie" - wyjaśnia.
W jego ocenie nieuzasadnione są obawy, że kultura festiwalowa nie powróci do kształtu sprzed pandemii COVID-19. "Na pewno powróci do swojej właściwej formy. To jest tylko kwestia czasu" - dodaje.
Tymczasem jednak fani muzycznych wydarzeń muszą uzbroić się w cierpliwość albo zmienić swoje koncertowe nawyki. Jak? Zapytaliśmy o to organizatorów popularnych festiwali w Polsce i Europie, przed którymi także liczne wyzwania.
Wywrócony kalendarz
"Dla wielu, którzy żyją w branży muzycznej, rok 2020 się właśnie skończył" - pisał na łamach "The Guardian" Gabriel Szatan. Bo przecież nie chodzi tylko o publiczność, która pozostaje wierna swoim ulubionym wydarzeniom. Każde z nich organizuje kilkadziesiąt osób, kolejne dziesiątki tysięcy to pracownicy techniczni, ochrona czy pracownicy punktów gastronomicznych. W końcu, sytuacja dotyka też setek artystów, którzy nie będą mieli gdzie w tym roku wystąpić.
Brytyjskie Glastonbury czy Download Festival zostały odwołane. Coachella ostatecznie została przesunięta na październik tego roku. Po raz pierwszy w swojej 64-letniej historii nie odbędzie się jedno z najchętniej oglądanych międzynarodowych widowisk niesportowych - Konkurs Piosenki Eurowizji.
Jednym z nielicznych ważniejszych europejskich festiwali, które zdecydowały się na zmianę terminu, jest Primavera Sound. Organizatorzy barcelońskiego wydarzenia, ściągającego około 175 tysięcy uczestników, postanowili przełożyć imprezę na sierpień. Tradycyjnie Primavera (z hiszp. wiosna) odbywa się na przełomie maja i czerwca.
W informacji przesłanej tvn24.pl poinformowano, że organizatorzy obecnie współpracują z odpowiednimi służbami, aby móc znaleźć rozwiązanie w momencie, gdy stan wyjątkowy zostanie złagodzony. "Kontynuujemy pracę nad festiwalem, żeby wszyscy mogli się nim cieszyć w sierpniu, w przyszłym roku i w kolejnym" - napisano w oświadczeniu. "Skupiamy się nad rozwiązaniem obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę wszystkie zaangażowane strony: publiczność, artystów oraz instytucje, które nas wspierają, a których wytycznych musimy się trzymać" - dodano.
W Hiszpanii, gdzie jak dotąd potwierdzono ponad 226 tysięcy infekcji, zmarło ponad 23 tysiące osób, a ponad połowa zakażonych ozdrowiała, trzykrotnie przedłużany już stan wyjątkowy na razie ma obowiązywać do 9 maja. Hiszpański premier Pedro Sanchez zapowiedział 22 kwietnia, że w zależności od rozwoju sytuacji, pewne ograniczenia w życiu społecznym mogą być stopniowo łagodzone.
99 days left for this. ✨ 📸 Sergio Albert
Posted by Primavera Sound on Thursday, February 27, 2020
50. edycja Roskilde przesunięta o rok
Jedna z największych europejskich imprez muzycznych - Roskilde Festival - została w tym roku odwołana. To miała być jubileuszowa 50. edycja, a lista artystów wyglądała imponująco. Wystąpić mieli: Taylor Swift, Thom Yorke, Tyler, The Creator, Perfume Genius, Bicep, Kendrick Lamar, Faith No More, TLC, FKA Twigs, The Strokes, Haim i wielu innych. Miłośnicy duńskiej imprezy muszą poczekać jednak kolejny rok. A wszystko w związku z tym, że władze w Kopenhadze wydłużyły zakaz organizowania imprez masowych do 31 sierpnia.
"Roskilde Festival numer 50 powinien być czymś szczególnie wyjątkowym (...). Obecnie łączymy siły z artystami, współpracownikami, dostawcami, stowarzyszeniami i organizacjami - wszystkimi, którzy pomagają tworzyć Roskilde Festival - aby zorganizować fantastyczną 50. edycję festiwalu w 2021 roku i zapewnić, że pomarańczowe światło (znak rozpoznawczy imprezy - red.) będzie świecić jasno i ciepło do przyszłego lata" - czytamy w komunikacie na stronie wydarzenia.
W informacji przesłanej redakcji tvn24.pl wyjaśniono, że festiwal mierzy się ze szczególnym wyzwaniem. "Jesteśmy organizacją non-profit. Tworzymy festiwal, aby zebrać pieniądze dla dzieci i młodzieży. Każdego roku cały dochód z festiwalu przeznaczany jest w pełni na ten cel. Oznacza to, że nie posiadamy zbyt dużo oszczędności. Każdego roku zaczynamy od zera" - poinformowano. Organizatorzy zwracają się więc do swoich wiernych fanów o wsparcie i zatrzymanie biletów, które będą ważne w 2021 roku. "Dzięki temu pomożecie zabezpieczyć fundament festiwalu i pomożecie nam przejść przez ten trudny okres" - podkreślono. Nie wiadomo, czy organizatorzy będą starać się o utrzymanie zapowiadanego na ten rok line-upu.
"Najpiękniejsza Domówka Świata" zamiast tradycyjnego Pol'and' Rock Festvial
Polski kalendarz nie wygląda lepiej. A wszystko w związku z decyzją rządu z 13 marca o wprowadzeniu zakazu organizacji imprez masowych. 16 kwietnia premier Mateusz Morawiecki zaprezentował cztery etapy wychodzenia z ograniczeń, wprowadzonych w ramach walki z koronawirusem. Jednak w żadnym z nich - także podczas kolejnych konferencji prasowych na ten temat - nie zostało przewidziane, że imprezy masowe mogłyby się znów odbywać.
Do tej pory odwołane zostały Misteria Paschalia, Festiwal Muzyki Filmowej, Orange Warsaw Festival, Pol’and’Rock w Kostrzynie nad Odrą, Open'er czy płocki Audioriver. W przypadku katowickiego Tauron Nowa Muzyka czy Fest Festival w Chorzowie ich daty zostały przesunięte na późniejsze terminy. Natomiast OFF Festival w Katowicach czy Kraków Live Festival na razie mają odbyć się w planowanych datach.
Największy polski festiwal muzyczny – Pol’and’Rock Festival w Kostrzynie nad Odrą - miał odbyć się na przełomie lipca i sierpnia. Nie odbędzie się jednak w tradycyjnej formie.
"Niestety, chwilowo pokonał nas wirus. Nie tylko nas, bo rzucił na kolana cały świat. Niewidoczny gołym okiem, nie podnoszący głosu, niewidzialny, niczym się niewyróżniający, a zapędził nas w kozi róg. Nie tylko sieje strach, ale wielu z nas odbiera zdrowie i życie" - czytamy w poniedziałkowym oświadczeniu Jerzego Owsiaka, prezesa Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
"My w Fundacji po prostu z pokorą pochyliliśmy głowy, zakasaliśmy rękawy i kiedy tylko wirus do nas przywędrował, wzięliśmy się do pomocy, na jaką jest nas stać. Powiedzieliśmy sobie - wygramy i wszyscy razem pójdziemy na spacer! Trzymamy się tego zdania bardzo mocno" - podkreślono.
WOŚP zwraca uwagę, że "będąc realistami i przede wszystkim ludźmi odpowiedzialnymi - wiemy już dzisiaj, że ten spacer nie odbędzie się w tym roku na Najpiękniejszym Festiwalu Świata. W Kostrzynie nad Odrą spotkamy się dopiero za rok, a więc w dniach 29-31 lipca 2021".
Krzysztof Dobies, rzecznik prasowy Fundacji Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, która jest organizatorem imprezy, przypomina, że ideowo festiwal jest formą podziękowania "dla szeroko pojętej polskiej młodzieży, wolontariuszy, wszystkich tych, którzy pomagają w Finale WOŚP i czują się związani z ideą Orkiestry".
- Zawsze to podkreślaliśmy: najważniejszą rzeczą, która przyświeca nam przy całej pracy nad tym wydarzeniem jest bezpieczeństwo uczestników festiwalu. Zawsze zrobimy wszystko, żeby to bezpieczeństwo było zapewnione - zwraca uwagę.
"Absolutnie nie chcemy Was w tych trzech dniach zostawić bez cudownej atmosfery naszego Festiwalu. (...) Dlatego w dniach 30 lipca - 1 sierpnia zapraszamy Was na całe trzy dni festiwalowego grania! Stworzymy dla Was Najpiękniejszą Domówkę Świata - internetowe spotkanie pełne miłości, przyjaźni i muzyki, z masą festiwalowych gości i dźwięków" - poinformował Owsiak.
Rzecznik WOŚP zwraca uwagę, że festiwal jest formą działalności społecznej, statutowej Fundacji WOŚP. - Jednak podstawą działalności fundacji jest pomoc dla szpitali - dodaje. Pytany, czy fundacja będzie wnioskować o rekompensatę publiczną, gdyby Pol'and Rock się nie odbył, mówi, że "jest za wcześnie, aby o tym mówić, ale trzeba pamiętać, że nasz festiwal to jest zupełnie innego rodzaju wydarzenie". - Nie zaczęliśmy podejmować decyzji niosących daleko idące zobowiązania finansowe. Mamy ten komfort, że na dziś nie ponieśliśmy żadnego ryzyka finansowego. W tym kontekście zastanawianie się nad pomocą publiczną nie ma większego sensu - wyjaśnia Dobies.
- Poza tym istotną rzeczą jest to, że Festiwal Pol'and'Rock nie jest festiwalem komercyjnym. Nie jest wydarzeniem organizowanym po to, żeby zarabiać pieniądze. Ma swój budżet, który oczywiście nie jest pokrywany ze zbiórki, mamy sponsorów, są w wydarzenie zaangażowane duże podmioty, które wykładają pieniądze. Zbieramy też w różny sposób środki na organizację wydarzenia, chociażby przez sprzedaż gadżetów. Ale to nie jest główny cel tego przedsięwzięcia, ma ono przede wszystkim wymiar społeczny - tłumaczy rzecznik WOŚP.
"Jesteśmy w zawieszeniu"
W pierwszej połowie kwietnia organizatorzy płockiego festiwalu Audioriver poinformowali, że tegoroczna, 15. edycja nie odbędzie się w planowanym terminie. – Nie było innego wyjścia – mówi Piotr Orlicz-Rabiega, prezes Fundacji Jest akcja! i organizator wydarzenia.
- Tworząc Audioriver zawsze byliśmy trochę wbrew przenoszeniu się do internetu. Nie nagrywaliśmy występów, staraliśmy się nie robić - chyba, że któryś z partnerów nas o to prosił - streamingów, ponieważ uważamy, że żeby poczuć ten festiwal i atmosferę tego wyjątkowego wydarzenia, żaden stream i żadna wideorelacja nie mają możliwości oddać tego klimatu. Nie zamierzaliśmy więc tego robić. Chodzi też o podtrzymanie pewnego kontaktu z naszą publicznością - wyjaśnia.
Rodzino Audioriver, Zgodnie z obowiązującymi decyzjami administracyjnymi dotyczącymi imprez masowych, jesteśmy zmuszeni...
Posted by Audioriver Festival on Friday, April 17, 2020
Orlicz-Rabiega zwraca uwagę, że polityka rządu "nie określa żadnych dat, kiedy będziemy mogli zagrać daną imprezę". - W większości krajów Europy decyzje rządów są czasowe. W Danii i w Niemczech zakaz organizacji imprez masowych ma obowiązywać do 31 sierpnia. W takiej sytuacji można coś planować. Oczywiście, plany mogą się zmienić. Natomiast można rozmawiać z partnerami o przyszłych wydarzeniach. A tu jesteśmy w zawieszeniu, bo polityka informacyjna rządu powoduje całkowicie niepotrzebne problemy - ocenia.
"Tu chodzi o branżę, w której setki tysięcy osób z dnia na dzień straciło dochody"
"Ten zakaz (organizacji imprez masowych - red), to ograniczenie będzie dłużej obowiązywać, ponieważ nie nakłada aż tak dużych restrykcji na gospodarkę jako taką, a jednocześnie niesie za sobą bardzo duże ryzyko. Dlatego na ten moment jest to zakaz do odwołania i nie planujemy znoszenia go ani w drugim, ani w trzecim, ani na ten moment w czwartym etapie" - mówił premier podczas konferencji prasowej dotyczącej czterech etapów odmrażania gospodarki.
– Zapamiętam na długie lata wypowiedź premiera – mówi Orlicz-Rabiega. - Tu chodzi o branżę, w której setki tysięcy osób z dnia na dzień straciło dochody, pracę. Tysiące firm od 13 marca w zasadzie nie mają przychodów – podkreśla.
Szef płockiego festiwalu zwraca uwagę, że z imprezami masowymi jest mocno związana branża sceno-techniczna, dla której to miał być bardzo dobry rok, nie tylko ze względu na festiwale, ale chociażby z racji planowanych Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej czy Igrzysk Olimpijskich. – Pewnie w każdym dużym mieście powstałyby strefy kibica. Firmy pozamawiały nowy sprzęt, którego po odebraniu pewnie nawet nie uruchomiły – dodał.
Pytany o to, czy fundacja, która organizuje Audioriver, może się starać o pomoc zapowiedzianą przez ministra kultury i dziedzictwa narodowego, wicepremiera Piotra Glińskiego, Orlicz-Rabiega ocenia, że "trudno powiedzieć, cały czas nie wiadomo". Jak dodaje, nie słyszał, żeby ktoś ze znajomych firm działających w obszarze kultury i imprez masowych taką pomoc uzyskał. – Do dzisiaj (21 kwietnia - red.) do godziny 15 była możliwość złożenia wniosku w ramach programu "Kultura w sieci". Pula środków przeznaczonych dla instytucji i organizacji kulturalnych to 15 milionów złotych. Natomiast liczba chętnych, którzy chcieli złożyć ten wniosek była tak duża, że wczoraj (20 kwietnia – red.) na kilka godzin padły serwery ministerstwa – wyjaśnia, wyrażając nadzieję, "że w kolejnych etapach taka pomoc dla kultury i całej naszej branży w końcu się pojawi".
Anna Bocian, rzeczniczka prasowa resortu w rozmowie telefonicznej z tvn24.pl przyznała, że rzeczywiście były problemy techniczne. - Spowodowane były bardzo dużym obciążeniem w związku z dużą liczbą wniosków składanych w ostatnim dniu – wyjaśniła. Z tego powodu terminy składania wniosków zostały wydłużony.
W komunikacie przesłanym 23 kwietnia rzeczniczka Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego poinformowała, że wicepremier Piotr Gliński – w porozumieniu z premierem – przekazał na program "Kultura w sieci" 80 milionów złotych, a nie jak zakładano na początku – 20 mln zł. Trzy czwarte tej kwoty zostanie rozdysponowane wśród instytucji kulturalnych i organizacji pozarządowych, pozostała część trafi do osób fizycznych. Bocian oświadczyła również, że w ramach naboru wpłynęło 12 tysięcy wniosków.
- Audioriver jest zbudowany na dość solidnych podstawach finansowych i te pieniądze nie zostały przejedzone. Jesteśmy więc na jakiś czas zabezpieczeni. Oczywiście, mamy też bardzo oddaną publiczność. Jeszcze przed ogłoszeniem artystów danej edycji, sprzedajemy około 10 tysięcy biletów. To są tacy najbardziej zagorzali fani. Mam nadzieję, że publiczność nie zwróci wejściówek, bo będą ważne na kolejną edycję. To na pewno nam pomoże. Tu nie chodzi tylko o zwrot biletów, ale także o opłatę dla operatora. To może wpłynąć na zachwianie sytuacji finansowej firmy albo na to, jak będzie wyglądać kolejne wydarzenie, produkowane przez fundację. W pewnym momencie te środki mogą się skończyć – podsumowuje Orlicz-Rabiega.
Krakowskie wydarzenia pod znakiem zapytania
Michał Zalewski, rzecznik Krakowskiego Biura Festiwalowego, które jest organizatorem m.in. Misteria Paschalia, Festiwalu Muzyki Filmowej Krakowie, Sacrum Profanum czy Opera Rara, wyjaśnia, że biuro korzysta z trzech scenariuszy przyszłości poszczególnych imprez. - Mamy trzy strategie: albo odwołujemy poszczególne wydarzenia, albo przesuwamy je na późniejszy termin jeszcze w tym roku, albo przekładamy niemal w całości na przyszły rok - precyzuje. Dodaje, że w przypadku niektórych wydarzeń planowanych na ten rok KBF analizuje to, czy mogą się jeszcze odbyć.
- Został odwołany festiwal Misteria Paschalia w wersji tradycyjnej, czyli w salach koncertowych i kościołach. Dzięki wieloletniemu inwestowaniu w rejestrację koncertów, festiwal został zrealizowany w wersji cyfrowej. W radiu, na Facebooku, mogliśmy zaprezentować występy naszych gości z poprzednich lat - zwraca uwagę. - W przypadku Festiwalu Muzyki Filmowej udało nam się w 95 procentach przenieść program tegorocznej edycji na rok 2021. Walczymy jeszcze o koncert z muzyką z serialu "Stranger Things", żeby odbył się w przyszłym roku - zaznacza Zalewski.
- Wiemy, że nie odbędą się w tym roku "Wianki - Święto Muzyki", organizowane w formule "fête de la musique" (święto muzyki - red.), kiedy w jednym dniu gra całe miasto. Zazwyczaj jest to około 60-70 koncertów w ciągu dnia. Zastanawiamy się, czy zorganizować je w jakiś sposób w formie cyfrowej albo - jeśli pozwolą nam na to regulacje odgórne - spróbować to zrealizować na znacznie mniejszą skalę w późniejszym terminie. W czerwcu na pewno nie będzie to jednak możliwe - mówi rzecznik KBF.
Na pomoc artystom
Zalewski odpowiada, że KBF bierze pod uwagę to, że do końca roku albo i dłużej żaden koncert czy inna impreza z publicznością powyżej 50 osób może się nie odbyć. – Tuż po tym, jak został wprowadzony w Polsce lockdown (wprowadzenie zakazów związanych z pandemią - red.), uruchomiliśmy grupę projektową, której zadaniem jest wypracowanie możliwości udostępniania kultury za pośrednictwem innych narzędzi i kanałów niż bezpośrednie spotkania – tłumaczy. Precyzuje, że brana jest pod uwagę płatna publikacja treści. – Oczywiście to nie będą takie same kwoty, jakie trzeba byłoby zapłacić za dostęp do chociażby projektu już zrealizowanego i pokazywanego w sieci, które są dostępne chociażby na Facebooku czy YouTube. Największą wartością wydarzeń realizowanych na żywo z udziałem publiczności jest możliwość bezpośredniego udziału w nim w otwartej przestrzeni czy też w sali koncertowej, co generuje dodatkowe emocje, atmosferę. W przypadku wydarzeń streamowanych lub udostępnianych cyfrowo, tego aspektu nie możemy brać pod uwagę. Dlatego teraz pracujemy nad polityką cenową udostępniania kultury w sposób cyfrowy – dodaje.
- Nie da się obecnie podać konkretnej liczby, jak zmieni się nasz budżet. Na pewno będzie zmniejszony ze względu na to, że nie będziemy inwestować tak dużych środków w realizację planowanych imprez. Niemniej jednak, jako instytucja kultury dostosowujemy się do nowych warunków. Dostosowujemy się także do potrzeb zgłaszanych przez środowiska artystyczne. Cześć środków, która została zaplanowana, ale nie została jeszcze wydatkowana, będzie przekazana na realizację programu miasta Krakowa pod nazwą "Kultura Odporna". Jako KBF jesteśmy jednym z wielu jego realizatorów chociażby w obszarze muzyki, literatury, filmu czy sztuk wizualnych – mówi rzecznik. Chodzi o program, który ma wesprzeć artystów w warunkach kryzysu finansowego, jaki ich dotknął.
Unsound w nowej formule
Cięcia w miejskim budżecie na wydarzenia kulturalne odczuł Unsound Festival, który w ostatnich 17 latach zdobył uznanie międzynarodowej prasy muzycznej. Między innymi za sprawą wyjazdowych wydarzeń organizowanych w Nowym Jorku, Londynie, Adelajdzie czy w krajach byłego Związku Radzieckiego. Główna część imprezy odbywa się co roku w październiku w Krakowie. W tym roku będzie to festiwal wirtualny.
- Naszym motywem przewodnim jest "Intermission", czyli przerwa, antrakt, zatrzymanie, które sugeruje pewnego rodzaju odpoczynek, relaks czy sytuacja zatrzymania dokonanego bez świadomego wyboru. Realia pandemii nastąpiły zupełnie niespodziewanie i nie jest to sytuacja, z której jesteśmy zadowoleni. Zmusza nas jednak do myślenia. Jako organizacja pozarządowa - bo Unsound jest organizowany jako wydarzenie non-profit - staramy znaleźć wyjście z tej sytuacji - wyjaśnia Małgorzata Płysa, dyrektorka zarządzająca Unsound Festival.
Motywem przewodnim Unsoundu 2020 jest Intermission. To słowo o wielu znaczeniach, często przeciwstawnych w kontekście...
Posted by Unsound on Wednesday, April 22, 2020
- Unsound w takiej formie, w jakiej odbywał się przez ostatnie 17 lat, nie odbędzie się - podkreśla. - Planowanie "normalnego" wydarzenia w październiku byłoby zbyt wielkim ryzykiem - mówi i dodaje: "Mamy sygnały ze strony Miasta Krakowa - które zresztą obcięło naszą dotację o 60 procent - że zakaz organizowania imprez masowych potrwa raczej do końca roku". Zdaniem Płysy, nawet jeśli zostałby on zniesiony, to "organizacja takiej imprezy byłaby sporym nietaktem, udawaniem, że wszystko jest w porządku i nic się nie stało". - Myślę, że nie byłoby to fair wobec tego, co obecnie się dzieje - podsumowuje.
- Trzeba wykorzystać ten moment zatrzymania i zastanowić się nad jego powodami. Nastąpił moment przesytu. Funkcjonowaliśmy w rzeczywistości nadmiaru możliwości taniego podróżowania, zbierania się, konsumowania kultury. To wszystko działo się daleko ponad umiar. Być może okres pandemii jest dobrym momentem, aby zagłębić się w wewnątrz siebie, aby przeanalizować to, czy nie powinniśmy trochę przystopować, spojrzeć na świat bardziej lokalnie. O tym też będzie tegoroczny festiwal: jak się zatrzymać, jak znaleźć kreatywne wyjścia z tej sytuacji - opowiada Płysa.
Dyrektor zarządzająca Unsound wyjaśnia, że w ramach tegorocznej edycji imprezy odbędą się między innymi rozmowy z artystami, kuratorami, przedstawicielami środowiska muzycznego i szeroko pojętej kultury. - Zaprosimy aktywistów, naukowców, filozofów, ludzi, którzy mają różne punkty widzenia na znalezienie rozwiązań tej sytuacji - dodaje.
"Nic nie zastąpi spotkania z drugim człowiekiem"
Płysa zwraca uwagę, że znaczna część publiczności krakowskiej imprezy to obcokrajowcy, którzy nie mogliby dotrzeć do stolicy Małopolski ze względu na zamknięte granice i odwołane loty. Dochodzi do tego obowiązek dwutygodniowej kwarantanny dla osób, które ostatecznie byłyby wpuszczone do Polski. - Połowa publiczności Unsoundu to goście z zagranicy, w tym jedna czwarta to festiwalowicze z Wielkiej Brytanii. Nie wyobrażam sobie tego, że te osoby rezerwują swoje loty jakby nigdy nic. Nawet gdybyśmy organizowali festiwal tylko dla polskiej publiczności, byłoby to nieroztropne w sytuacji ogromnego prawdopodobieństwa, że imprezy masowe nie będą się obywać w takiej skali jak dotychczas i nie byłoby to bezpieczne dla nikogo, jeśli pandemia będzie trwała dalej - zwraca uwagę.
- Poza tym znam dość dobrze naszą publiczność. Większość z tych osób będzie zmagać się z poważnymi problemami ekonomicznymi. Boję się, że nawet gdyby byli chętni na uczestniczenie w festiwalu, to nie będzie ich stać na podróże i przyjemności, do jakich należą festiwale. Będziemy szukali innych, dostępnych form umożliwiających zaangażowanie całej publiczności do festiwalu online, do rozmowy, zadawania pytań - zaznacza.
Płysa ocenia, że organizowanie samych setów dj-skich w internecie nie ma większego sensu. - Nic nie zastąpi spotkania się z drugim człowiekiem w jednej przestrzeni, wspólnego tańca. Chęć spotkania i udziału w wydarzeniu na żywo jest w nas głęboko zakorzeniona. Tego nie zastąpi żaden stream - dodaje.
Unsound 2020 w nowym kształcie to nie tylko dyskusje, ale też wykłady performatywne, działania z pogranicza sztuki i dyskusji. Będą też artyści, którzy do swojej wypowiedzi wykorzystują najnowsze technologie i obecność w przestrzeni wirtualnej. Jak zaznacza Płysa - w zgodzie z apelem o solidarność z środowiskami twórczymi, jaki opublikowali w marcu bieżącego roku - wszyscy zaproszeni goście będą wynagradzani w jakimś stopniu, nawet w sytuacji tego, że budżet tegorocznej edycji jest skromniejszy niż zwykle.
Posted by Unsound on Wednesday, November 27, 2019
Dyrektor zarządzająca Unsound wyjaśnia też, że organizatorzy robią wszystko, aby jak najwięcej wydarzeń angażujących widzów miało charakter bezpłatny. - Dzięki dotacji, którą mamy, wsparciu programów unijnych, których jesteśmy częścią oraz innym źródłom publicznym, jesteśmy w stanie zbudować po części program niewymagający partycypacji finansowej ze strony widzów. Organizujemy też akcję crowdfundingową, zamierzamy wydać książkę i płytę, które będą pewnego rodzaju cegiełkami wsparcia. Zamiast sprzedawać bilety, otwieramy sobie rozwiązanie, że jeżeli ktoś jest w stanie nas wesprzeć, to może to zrobić - tłumaczy.
Deklaracje rządu
Czy twórcy festiwali muzycznych mogą liczyć na wsparcie rządu? Zapytaliśmy o to rzeczniczkę prasową Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W odpowiedzi otrzymaliśmy informację zawierającą komunikat, że niezależnie od programu "Kultura w sieci", resort przypomina, że firmy i organizacje z branży muzycznej mogą korzystać z tak zwanej tarczy antykryzysowej. Sami artyści mogą także korzystać z pomocy socjalnej w ramach funduszu uruchomionego przez ministerstwo kultury, którego budżet obecnie wynosi 3 miliony złotych. Z informacji przekazanych przez Annę Bocian wynika, że dotychczas z funduszu skorzystało 429 artystów, którym wypłacane jest jednorazowe wsparcie w kwocie 1800 zł. Środki są zwolnione z podatku.
A co z dotacjami przyznanymi na wydarzenia, które nie mogą się odbyć w tym roku w zakładanym kształcie i terminie? Bocian zaznacza, że tegoroczny budżet 32 różnych programów realizowanych przez ministerstwo to 390 mln zł, z czego finansowanych są tysiące wydarzeń w całym kraju. "Zasady, w oparciu o które wspieramy wydarzenia, dają dużą elastyczność i do tej pory w większości przypadków było możliwie utrzymanie dotacji" - informuje rzeczniczka. "Przyznane dotacje nie będą w żaden sposób zmniejszane, ponieważ stanowią kolejną, realną formę wsparcia artystów" - deklaruje.
Wyjaśnia także, że "całkowita wartość pomocy dla sektora kultury w różnych formach może mieć wartość nawet do 4 mld zł, czyli prawie tyle, ile wynosi roczny budżet resortu". "W tle tych działań pomocowych toczą się prace nad ustawą o uprawnieniach artysty zawodowego, która w sposób systemowy może uregulować część tych problemów, z którymi dziś się zmagamy" - podsumowuje Anna Bocian, rzeczniczka MKiDN.
Czy Alter Art, organizator trzech wielkich festiwali komercyjnych, w tym Open'era, może liczyć na pomoc publiczną? "Korzystamy z takich samych form pomocy jak inne dziedziny gospodarki. Postulujemy o właściwą pomoc w kolejnych etapach, bo nasza branża będzie zamknięta najdłużej" - odpowiada Mikołaj Ziółkowski, szef festiwalu.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomek Kamiński