Chociaż jeszcze nie wszystkie głośne produkcje 2016 roku dotarły do Polski, to krytycy wskazują tytuły, na które warto czekać. Wybraliśmy te, które zapowiadają się najciekawiej.
Rok 2016 przyniósł kinomanom prawdziwą ucztę. Wielcy mistrzowie współczesnego kina - tacy jak: Ken Loach, Jim Jarmusch, bracia Coen, Paul Verhoeven, Asghar Farhadi czy Martin Scorsese - nie zawiedli. Udowodnili swoją wielką klasę, podbijając po raz kolejny serca milionów widzów na całym świecie. Pojawiły się też nowe nazwiska, a twórcy głośnych debiutów we wcześniejszych latach pokazali, że mają jeszcze wiele do powiedzenia. Warto wspomnieć Damiena Chazelle'a, którego druga pełnometrażowa fabuła "La La Land" zawojowała festiwal w Wenecji i stała się faworytem w tegorocznym sezonie nagród filmowych.
Także rodzime kino ma powody do dumy. Przyglądając się naszej najważniejszej imprezie filmowej - Festiwalowi Filmowemu w Gdyni - można stwierdzić, że filmowo 2016 został zdominowany przez debiutantów i twórców swoich drugich filmów. W tym gronie warto przypomnieć Jana P. Matuszyńskiego ("Ostatnia rodzina"), Grzegorza Zaricznego ("Fale"), Kubę Czekaja ("Królewicz Olch") czy Łukasza Grzegorzka ("Kamper").
Wojciech Smarzowski wywołał polsko-ukraińską dyskusję jednym z najważniejszych filmów roku - "Wołyniem". Ostatni swój film zaprezentował wąskiemu gronu Andrzej Wajda, który odszedł 9 października. Tomasz Wasilewski w "Zjednoczonych stanach miłości" pokazał zupełnie inne spojrzenie na Polskę.
Ponadto do kin weszły świetne filmy nakręcone przez reżyserki: "Moje córki krowy" Kingi Dębskiej czy "Córki dancingu" Agnieszki Smoczyńskiej. Agnieszka Glińska zadebiutowała filmowym musicalem "Wszystko gra".
Chociaż polskie premiery największych tegorocznych światowych hitów i większości oscarowych faworytów jeszcze przed nami, to warto już zwrócić uwagę na filmy, o których będzie głośno w 2017 roku.
Krytycy najbardziej opiniotwórczych redakcji filmowych przygotowali swoje listy hitów nadchodzącego roku. Na ich podstawie - odrzucając tytuły, które jeszcze nie weszły do kin, ale walczą o najważniejsze nagrody - wybraliśmy 10 najciekawszych i najczęściej wymienianych tytułów.
"T2: Trainspotting"
Nominowany do Oscara "Trainspotting" Danny'ego Boyle'a z 1996 roku jest ciągle jednym z najsłynniejszych brytyjskich filmów lat 90. British Film Institute umieścił tytuł na 10. miejscu zestawienia stu najlepszych brytyjskich filmów.
Opowieść o szkockich narkomanach, uzupełniona klasykami muzycznymi, dla wielu dorastających wówczas nastolatków jest filmem kultowym. Dlatego też pierwsze informacje o kontynuacji "Trainspotting" wywołały wśród krytyków i fanów mieszane uczucia. Boyle o kontynuacji jednego ze swoich najlepszych filmów mówił już w 2002 roku. Sam wielokrotnie podkreślał, że powrót jednej z najlepiej zarabiających produkcji brytyjskich lat 90., to ogromna odpowiedzialność. Obawy sceptyków rozwiane zostały informacjami, że w "T2: Trainspotting" powróci oryginalna obsada (Ewan McGregor, Ewen Bremner, Jonny Lee Miller i Robert Carlyle), a scenariusz autorstwa Johna Hodge'a także tym razem napisany został na podstawie powieści Irivine'a Welsha.
Światowa premiera planowana jest na 27 stycznia, a do polskich kin druga część brytyjskiego klasyka wejdzie 3 marca.
"Dunkierka"
Christopher Nolan niejednokrotnie udowodnił, że potrafi wstrząsnąć widzem i tworzyć filmy, które zapadają w pamięć. Trzykrotnie nominowany do Oscara Nolan (za najlepszy film i najlepszy scenariusz "Incepcji" w 2011 r. oraz za scenariusz "Memento" w 2002 r.) przygotowuje zdaniem amerykańskich krytyków dzieło "wstrząsające" i "epickie", czego dowodem ma być opublikowany w ostatnich tygodniach zwiastun "Dunkierki".
Jest to filmowa opowieść o ewakuacji w 1940 roku ponad 330 tysięcy żołnierzy brytyjskich, belgijskich i francuskich z plaż i portu w Dunkierce. Akcja nosiła kryptonim "Dynamo".
"'Dunkierka' rozpoczyna się sceną, w której wroga armia otacza setki tysięcy Brytyjczyków i aliantów. Uwięzieni na plaży między morzem a siłami przeciwnika, muszą stawić czoła niemożliwemu" - czytamy w pierwszych materiałach dystrybutora. Pełna obsada nie jest jeszcze znana, wiadomo jednak, że pojawią się: Tom Hardy, Mark Rylance, Kenneth Branagh oraz Cillian Murphy.
"Piękna i Bestia"
Wytwórnia Disneya sięga po swoje animowane klasyki i kręci ich aktorskie wersje. Po wielkim sukcesie "Księgi dżungli" w 2017 roku do kin trafi "Piękna i Bestia".
Pierwsza, animowana wersja baśni do kin trafiła w 1991 roku. Jedna z najpopularniejszych produkcji studia zdobyła dwa Oscary (chociaż nominowana była w sumie w czterech kategoriach, w tym dla najlepszego filmu), trzy Złote Globy oraz dwie nagrody Grammy.
Film opowiada o Belli, błyskotliwej, pięknej i niezależnej młodej kobiecie, która szukając zaginionego ojca, trafia do ponurego zamku Bestii. Uwięziona w tajemniczej posiadłości dziewczyna z czasem zaprzyjaźnia się z jej zaczarowanymi mieszkańcami. Tam poznaje Bestię. Mimo początkowego przerażenia Bella stopniowo zaczyna dostrzegać dobre serce i duszę Księcia, uwięzionego w ciele potwora.
Światowa premiera "Pięknej i Bestii" zapowiadana jest na 16 marca 2017 roku (w polskich kinach dzień później). Obok Watson i Stevensa na ekranie pojawią się: Luke Evans, Kevin Kline, Josh Gad, Ewan McGregor, Ian McKellen oraz Emma Thompson.
"Blade Runner 2049"
W 2017 roku, podobnie jak w ostatnich latach, producenci w dużej mierze stawiają na kontynuację klasyków kina powszechnego. Denis Villeneuve, który w tym roku zachwycił świat "Nowym początkiem" (jednym z tegorocznych faworytów do Oscara), a wcześniej stworzył takie dzieła jak "Pogorzelisko" czy "Sicario", w przyszłym roku zaprezentuje kontynuację "Łowcy androidów" Ridleya Scotta.
Akcja "Blade Runner 2049" - bo tak oficjalnie zatytułowany jest sequel - będzie odbywać się 30 lat później od tych przedstawionych w oryginalnej wersji z 1982 roku. Sam Ridley Scott jest producentem filmu.
Pomysł stworzenia kontynuacji klasyka science fiction opracowany został przez Scotta oraz Hamptona Fanchera, współautora scenariusza "Łowcy androidów". Chociaż nieznane są jeszcze szczegóły dotyczące postaci głównych postaci, Ford powróci jako Rick Deckard - detektyw z Los Angeles, tropiciel replikantów (genetycznie wyprodukowanych klonów). Według najnowszych informacji Ford nie będzie obecny w całej opowieści, jedynie w trzeciej części filmu.
W obsadzie pojawią się: Harrison Ford, Ryan Gosling, Jared Leto, Robin Wright, Carla Juri, Ana de Armas, Hiam Abbass, David Dastmalchain, Mackenzie Davis, Sylvia Hoeks czy Dave Bautista.
Do amerykańskich kin film wejdzie 4 października, w Polsce musimy poczekać dwa dni dłużej.
"Happy End"
Po pięciu latach przerwy z nowym filmem wraca najwybitniejszy współczesny austriacki reżyser - Michael Haneke. Twórca takich dzieł jak: "Miłość", "Biała wstążka", "Pianistka" czy "Funny Games", po raz kolejny może podbić serca europejskiej i amerykańskiej widowni (wiadomo już, że film będzie dystrybuowany w Ameryce Północnej).
W "Happy Endzie" wystąpią m.in. Isabelle Huppert, Jean-Louis Trintignant, Mathieu Kassovitz oraz Toby Jones. O samej fabule nie wiadomo zbyt wiele. W grudniu 2015 roku francuskie media informowały, że kwestia imigracji będzie jednym z kluczowych, ale nie głównym tematem nowego obrazu Hanekego.
Zdjęcia kręcone były miedzy innymi w okolicach Calais, gdzie znajdował się ogromny nielegalny obóz uchodźców, którzy chcieli przedostać się do Wielkiej Brytanii. Główne postaci to członkowie mieszczańskiej rodziny, która mieszka w okolicach Calais.
Data premiery nie jest jeszcze znana, ale można się spodziewać, że Haneke swoje dzieło przedstawi na którymś z prestiżowych festiwali: w Cannes albo w Wenecji.
"Kingsman: Złoty krąg"
Fani Colina Firtha mają bezsprzeczny powód do radości: w 2017 roku do kin wejdą aż trzy filmy z udziałem cenionego Brytyjczyka. Swoje premiery będą miały m.in.: "The Happy Prince" (tragikomedia o Oscarze Wildzie, który po odbyciu wyroku za kontakty homoseksualne podupada na zdrowiu i zapomniany, bez funduszy ostatnie dni życia spędza w nędznym paryskim hotelu) oraz "Kingsman: Złoty krąg". W "Kingsmanie" Firth pokazał, że ma ogromny dystans do siebie i do swojego dotychczasowego dorobku.
Druga część świetnej komedii Matthew Vaughna zapowiada się równie dobrze. Zdaniem krytyków "Kingsman" jest jednym z najlepszych, a zarazem z najinteligentniejszych pastiszów kina szpiegowskie ostatnich dekad.
"Po ataku na siedzibę Kingsman Eggsy i Merlin udają się do Ameryki, by z pomocą siostrzanej organizacji Statesman schwytać sprawców zamachu" - zapowiadają producenci. Poza Firthem plejada gwiazd: Halle Berry, Julianne Moore, Jeff Bridges, Channing Tatum i oczywiście Taron Egerton w roli głównej. Z zapowiedzi producenta wynika, że gościnnie pojawi się Elton John.
Na światowe ekrany komedia wejdzie 7 października.
"D'apres une histoire vraie"
Minęły cztery lata od premiery ostatniego filmu Romana Polańskiego "Wenus w futrze", którym jeden z najważniejszych polskich reżyserów zachwycił świat. Chociaż w canneńskim wyścigu o Złotą Palmę "Wenus w futrze" przegrała z "Życiem Adeli", to i tak dzieło z 2013 roku z udziałem dwóch aktorów - Emmanuelle Seigner i Mathieu Amalrica - stało się jednym z najważniejszych w dorobku Polańskiego.
Zapowiadany na 2017 rok "D'apres une histoire vraie" może być filmem na miarę poprzedniego. Scenariusz autorstwa Oliviera Assayasa i samego Polańskiego bazuje na najnowszej powieści francuskiej cenionej pisarki Delphine de Vigan o tym samym tytule.
"D’apres une histoire vraie" opowiada o pisarce, której nowo wydana powieść, zawierająca niezbyt przychylny obraz matki samobójczyni, staje się bestsellerem. W pewnym momencie w towarzystwie autorki pojawia się młoda kobieta, której intencje są co najmniej niejasne.
Na ekranie ponownie zobaczymy żonę i muzę reżysera Emmanuelle Seigner, która wcieli się w znaną pisarkę. Jej nową "przyjaciółkę" zagra Eva Green. W obsadzie jak dotychczas znalazł się Vincent Perez. Za muzykę odpowiedzialny jest nagrodzony Oscarem (za muzykę do "Grand Budapest Hotel" Wesa Andersona) Alexandre Desplat.
Jak podaje portal IMDb.com, produkcja jest na etapie kręcenia zdjęć. Data premiery ciągle jest nieznana, jednak podobnie jak w przypadku Hanekego, można być pewnym, że Polański zaprezentuje swój film albo w Cannes, albo w Wenecji.
"Gwiezdne wojny: Epizod VIII"
Fani głównej serii najsłynniejszej sagi filmowej poznają dalsze losy bohaterów "Gwiezdnych wojen".
Autorem scenariusza oraz reżyserem ósmego epizodu dzieła George'a Lucasa jest Rian Johnson, znany przede wszystkim z mrocznego thrillera science fiction "Looper – Pętla czasu". W przypadku obsady pewne jest, że wystąpią: Daisy Ridley, John Boyega, Adam Driver, Oscar Isaac, Andy Serkis, Domhnall Gleeson, Gwendoline Christie i Mark Hamill. Po raz ostatni w roli księżniczki Lei zobaczymy Carrie Fisher, która zdążyła nakręcić wszystkie swoje sceny na potrzeby produkcji. Kapitan Phasma – grana przez Gwendolyn Christie – w następnych częściach sagi będzie miała istotniejszą rolę w gwiezdnej historii. – Jest ważną postacią, czarnym charakterem w najlepszym znaczeniu tego słowa – powiedziała o bohaterce Kathleen Kennedy, szefowa LucasFilm, w rozmowie z "Los Angeles Times".
Star Wars Episode 8 Fall Of The Resistance!#StarWarsEpisodeVIII pic.twitter.com/5wq99Opem5
— 100% Star Wars (@Starwarslife1) 26 maja 2016
Media podają, że w nowej części gwiezdnej sagi wystąpi Benicio del Toro. W kontekście nowej części "Gwiezdnych wojen" wymieniane są często nazwiska aktorek: Bel Powley oraz Gugu Mbatha-Raw. Podobnie jak w przypadku "Przebudzenia Mocy" producenci w sekrecie utrzymują szczegóły dotyczące fabuły. J.J. Abrams (reżyser i współscenarzysta siódmego epizodu) w jednej z rozmów zasugerował, że w kolejnej części rozwiną się niektóre kluczowe relacje, kluczowe pytania znajdą odpowiedź i zaostrzą się pewne konflikty. Johnson brał udział w powstawaniu "Przebudzenia Mocy", zna zatem kontekst i wszystkie szczegóły konkretnych wątków. Abrams stwierdził, że "Epizod VIII" jest w dobrych rękach.
- Rian dopytywał się o kilka rzeczy, które potrzebne mu są do jego historii. Jest utalentowanym filmowcem i niewiarygodnie silnym pisarzem. Tak więc historia, którą opowiedzieliśmy rozwinie się w kierunku, który według niego [Johnsona - red.] jest najlepszy, ale jest w dużej mierze zgodny z tym, jak my sobie to wyobrażaliśmy – powiedział Abrams.
Ósma część "Gwiezdnych wojen" do kin trafi 14 grudnia.
"Darkest Hour"
"Darkest Hour" może być najciekawszym dramatem historycznym 2017 roku, którego brytyjska premiera planowana jest wstępnie na 29 grudnia. Już na strzępkach informacji, jakie trafiły do mediów, można się spodziewać fascynującego widowiska.
"W przededniu wstąpienia na urząd premiera Wielkiej Brytanii Winston Churchill musi dokonać wyboru, który zmieni losy świata. Zaakceptować zaproponowany przez nazistowskie Niemcy pakt o pokoju albo walczyć o ideały i wolność narodu. W tle rozważań Churchilla trwa brutalna, bezlitosna wojna, wielka inwazja Niemiec, miażdżąca ład Europy Wschodniej. Do wojny nieprzygotowany jest naród brytyjski, sceptycznie odnosi się do niej także król. Churchill pozostawiony jest samemu sobie. I to on musi podjąć decyzję, która wpłynie na historię i życie milionów ludzi" - czytamy w opisie producenta.
Przy filmie pracuje gwiazdorska ekipa. Reżyserem "Darkest Hour" jest nominowany do Złotego Globa za "Pokutę" twórca "Anny Kareniny" oraz "Dumy i uprzedzenia" - Joe Wright. Scenariusz napisał nominowany do Oscara za "Teorię wszystkiego" Anthony McCarten. W rolach głównych zobaczymy: Gary’ego Oldmana (w roli Churchilla), Lily James (jako Elizabeth Nel, asystentkę Churchilla), Bena Mendelsohna (król Jerzy VI) i Kristin Scott Thomas (Clementine Churchill). Całość dopełniona muzyką Dario Marianelli, z którym Wright pracował przy swoich poprzednich filmach. Za ścieżkę do "Pokuty" otrzymał Oscara w 2007 roku.
Autor: Tomasz-Marcin Wrona / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: United International Pictures Polska