Karolina Bielawska, reżyser nagradzanego wielokrotnie filmu "Mów mi Marianna” przygotowuje film o Violetcie Villas, utalentowanej piosenkarce i niezwykłej osobowości scenicznej. "Chcę zrobić film o potrzebie wolności i o cenie jaką przychodzi za nią zapłacić" - mówi w rozmowie z TVN24.pl reżyser i scenarzystka.
- Przeczytałam wszystko, co napisano o Violetcie Villas, ale najwięcej informacji dostarczyła mi rodzina - przede wszystkim syn Violetty - mówi nam Karolina Bielawska. - Interesuje mnie to, w jaki sposób biednej dziewczynie z Lewina Kłodzkiego udało się osiągnąć niemożliwe, czyli zrobić wielką karierę, i do końca pozostać sobą. Zachować poczucie wolności. Chcę też pokazać, jaką cenę przyszło jej za to zapłacić, bo w jej przypadku wolność okazała się wręcz szaleństwem - dodaje.
Bielawska przyznaje, że wiele lat trwało, nim udało jej się rodzinę artystki do siebie przekonać na tyle, by powierzyła jej nieznane szczegóły z życia Villas i opowiedziała jej skomplikowaną , nieznaną historię.
Zdaniem Bielawskiej obdarzona niepowtarzalnym głosem artystka była osobą niezwykłą - od początku swojej kariery do samego końca zachowała bowiem wewnętrzną wolność.
"Była wolna od wszystkiego. Od jakichkolwiek konwenansów. Nie poddawała się temu,co próbowała jej narzucić najpierw rodzina, potem mężczyźni, społeczeństwo, a w końcu system. Nikomu i niczemu. Była wierna wyłącznie samej sobie. I tu od razu pojawia się pytanie:czy tak rozumiana wolność w ogóle jest możliwa. A jeśli tak, co to dla nas oznacza?" - pyta Bielawska.
Wbrew całemu światu
Historia życia Violetty Villas (a dokładniej Czesławy Marii Gospodarek) to filmowy samograj. Z niezwykle dramatycznego, ale też barwnego życiorysu Villas łatwo byłoby nakręcić efektowną opowieść o wielkim sukcesie i upadku, (gwiazda zmarła jak wiadomo w nędzy, osamotniona i zapomniana). Młoda reżyser nie chce jednak iść tą drogą.
- Nie chcę kręcić biografii Violetty Villas - mówi Karolina Bielawska. - Zamierzam skupić się na pokazaniu tego, jak to się stało, że znalazła się w Las Vegas i śpiewała w Sahara Hotel and Casino razem z Frankiem Sinatrą, Barbrą Streisand i Tonym Bennettem. I okazało się, że jest wręcz stworzona do tego miejsca. Tyle tylko, że to był bilet w jedną stronę... Chcę pokazać też powrót Villas do Polski i przybliżyć jej dramat, sprawić, by ludzie lepiej ją zrozumieli. Myślę, że dla wszystkich zaskoczeniem wielkim będzie to, co usłyszą o gwieździe, o czym ja dowiedziałam się właśnie dzięki jej rodzinie, i czego nie znajdą w żadnej biografii artystki - mówi reżyser. Dodaje też, że Villas nosiła w sobie tajemnicę.
Bielawska przyznaje, że artystka fascynuje ją od dawna, także dlatego, że była osoba pełną sprzeczności. - Religijna i wyzwolona, szalona i naiwna, delikatna i zarazem silna. Im więcej szczegółów z jej życia poznaję, tym bardziej jestem nią urzeczona - dodaje. Zapewnia jednak, że nie zamierza robić laurki artystki i że będzie to opowieść o zupełnie innej Villas, niż ta którą znamy z informacji w Wikipedii.
W filmie pojawi się też wątek relacji między matką i synem, ceny jaką oboje płacą za jej sławę.
Violetta Villas była postacią nader ekscentryczną, zwłaszcza jak na realia szarego PR-Lu. - Film ma pokazać również to, jak nie lubimy inności, ludzi nietuzinkowych. To także okazja i pretekst do przyjrzenia się bliżej naszemu społeczeństwu. - zdradza reżyser.
Karolina Bielawska przyznaje, że ma już pewne pomysły obsadowe, ale jeszcze jest za wcześnie, by o nich mówić.
Gwiazda ery atomowej
Violetta Villas, a właściwie Czesława Maria Gospodarek z domu Cieślak, urodziła się 10 czerwca 1938 w belgijskim Heusy. Jej ojciec był górnikiem i kapelmistrzem w orkiestrze, a matka zajmowała się domem. W Belgii ochrzczono ją imionami Violetta Élisa, lecz ojciec zarejestrował ją jako Czesławę Marię. W 1946 roku rodzina Villas przyjechała do Polski i zamieszkała w Lewinie Kłodzkim.
Artystka uczyła się gry na skrzypcach i fortepianie, pobierała też lekcje baletu.W 1956 podjęła naukę śpiewu solowego w szkole muzycznej w Szczecinie, potem we Wrocławiu i Warszawie, gdzie uczyła się śpiewu klasycznego. Warunki głosowe zapowiadały karierę operową, z której jednak zrezygnowała. Wtedy za radą Władysława Szpilmana przyjęła pseudonim artystyczny Violetta Villas.
W 1960 roku Villas zadebiutowała w Polskim Radiu, a jedna z jej piosenek "Dla Ciebie, miły" zwyciężyła w plebiscycie "Expressu Wieczornego" na polski szlagier. To zapewniło jej udział w Międzynarodowym Festiwalu w Sopocie w 1961, na którym śpiewała piosenki "Dla Ciebie, miły" oraz "Si senior". Z kolei w Opolu zasłynęła piosenkami "Do ciebie, mamo" oraz "Jedyne słowo: matka".
Jej głos był klasyfikowany jako sopran koloraturowy o rozszerzonej skali, co jest niezwykle rzadkie. Na przełomie lat 1965/1966 dawała koncerty w Paryżu, m.in. w słynnej Olympii. Tam na prośbę jej szefa znalazła się w gronie artystów polskiego programu rewiowego "Grand Music-Hall de Varsovie". Koncert słynie z epizodu z kryształowym żyrandolem zawieszonym pod sufitem Olympii, który drżał podczas występu artystki, a publiczność obawiała się katastrofy wywołanej siłą głosu Villas. W recenzji nazwano go "głosem ery atomowej".
W Paryżu Villas usłyszał twórca spektakli rewiowych Frederick Apcar, na zaproszenie którego wyjechała do Las Vegas. Od grudnia 1966 roku, przez trzy sezony była gwiazdą Casino de Paris, gdzie śpiewała piosenki i arie operowe w dziewięciu językach. Występowała tam m.in. z Frankiem Sinatrą, Paulem Anką, Charles'em Aznavourem, czy Earthą Kitt. W 1969 została zaproszona na gościnne występy w słynnym Sahara Hotel and Casino, gdzie śpiewała m.in. duety z Barbrą Streisand.
Piosenka stała się też okazją do jej kontaktów z filmem. W USA partnerowała m.in. Lee Marvinowi i Bobowi Hope'owi. Villas można było zobaczyć również w epizodycznych rolach w polskich produkcjach, np. "Klubie profesora Tutki" Andrzeja Kondratiuka i w "Dzięciole" Jerzego Gruzy. Najciekawsze role jednak odrzuciła. M.in. odmówiła gdy Janusz Kondratiuk zaproponował jej rolę w filmie "Dziewczyny do wzięcia", odrzuciła też propozycję Andrzeja Wajdy - w wielkiej "Ziemi obiecanej" miała zagrać postać Lucy Zuckerowej, kochanki bohatera granego przez Daniela Olbrychskiego.
Artystka słynęła ze swego charakterystycznego wizerunku, dla wielu będąc uosobieniem kiczu. Wykreowała styl hollywoodzkiej gwiazdy lat 60., któremu pozostała wierna. Na scenie nosiła balowe suknie, a jej znakiem rozpoznawczym były długie, kręcone blond włosy, o które niezwykle dbała. Nie zmieniła wizerunku nawet wtedy, gdy z niej kpiono.
Na przełomie lat 80. i 90. występowała na scenie Operetki Warszawskiej z wielkimi sukcesami. W 1993 odbył się transmitowany przez telewizję koncert Violetty Villas w Teatrze Roma, gdzie wykonała m.in. arie operowe z opery Carmen. Recital składał się z dwudziestu piosenek.
W połowie pierwszej dekady nowego wieku coraz rzadziej pojawiała się publicznie. Zwracano uwagę na jej złą sytuację materialną. Dopiero krótko przed śmiercią otrzymała dożywotnio 4000 zł emerytury za zasługi dla polskiej kultury. Już po śmierci artystki skazano jej gosposię na karę więzienia za nieudzielenie pomocy chorej i tym samym przyczynienie się do jej śmierci.
Znana ze swojej dobroczynności dla zwierząt piosenkarka założyła w Lewinie Kłodzkim, obok swojego domu, schronisko, w którym zgromadziła ponad 300 kotów, 150 psów i kozy. Zarzucano jej jednak, że przyjęła za dużo zwierząt i nie zapewniła im odpowiednich warunków sanitarnych. Ostatecznie schronisko zamknięto.
Violetta Villas zmarła 5 grudnia 2011 roku. Została pochowana na warszawskich Powązkach.
Autor: Justyna Kobus / Źródło: tvn24.pl