"Czwarta władza" Spielberga z Meryl Streep i Tomem Hanksem, "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego czy oscarowy faworyt i zarazem zdobywca Złotego Lwa w Wenecji - "Kształt wody" Guillerma del Toro to trzy z dziesięciu filmów, które naszym zdaniem obowiązkowo trzeba obejrzeć w tym roku. Za każdy z wybranych tytułów bierzemy pełną odpowiedzialność.
Podczas gdy w Ameryce trwa przedoscarowa gorączka, a część nominowanych do nagrody filmów - chociażby "Kształt wody" Guillerma del Toro czy "Czwarta władza" Spielberga dopiero trafią do naszych kin - warto pamiętać, że w tym roku dla kinomaniaków szykują się nie lada atrakcje. Wybraliśmy 10 tytułów, o których już mówi się najwięcej i najlepiej.
Powrót von Triera. Każde jego dzieło to wydarzenie
Pięć lat po ostatniej premierze, występie w Cannes, gdzie po wyrażeniu współczucia Hitlerowi w atmosferze skandalu został wyrzucony z festiwalu, w końcu po wyznaniach o ciężkiej depresji i zapowiedziach przejścia na emeryturę, von Trier powraca. Twórca głośnej "Nimfomanki" (wcale nie pornograficznej, mimo zapowiedzi) zdecydował się na zupełnie inny klimat - kryminalny dramat. "The House That Jack Built" to historia 12 lat życia seryjnego mordercy, który każdą zbrodnię traktuje jak dzieło sztuki. W głównej roli zapomniany już nieco Matt Dillon, dla którego rola w filmie Duńczyka to szansa na wielki powrót.
O miłości i innych demonach
"Kształt wody" - najbardziej utytułowane dzieło minionego roku zrealizowane za Oceanem, docenione już w Europie (Złoty Lew w Wenecji) rozgrywa się w czasach zimnej wojny i - jak to bywa u del Toro - przybiera formę baśniowej opowieści, a dokładniej baśniowej love story. To chyba najbardziej wzruszający film tego reżysera od czasów "Labiryntu fauna". Czegóż w nim nie ma! Czerpiąc motywy z "Pięknej i bestii" del Toro łączy elementy kina szpiegowskiego z klasycznym musicalem. Całość w surrealistycznej scenerii, która na koniec zamienia się w krwawy thriller. Znakomite kreacje Sally Hawkins, Octavii Spencer i Richarda Jenkinsa sprawiają, że nic w tym karkołomnym zestawie nie szwankuje, a wyłącznie zachwyca.
Czy to będzie Oscar dla najlepszego filmu roku? Być może, zwłaszcza że Akademia w czasach chaosu i przesilenia lubi uciekać do świata iluzji, w którym miłość i dobro kładą na łopatki demony zła.
"Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego dzieje się w latach 50. i 60 XX wieku. Sytuacja polityczna jest tłem dla opowieści o wielkiej i trudnej miłości, przepuszczonej przez młyn historii. To wedle słów reżysera: "historia dwojga ludzi, którzy choć się kochają, nie są w stanie żyć z sobą ani też żyć osobno". Scenariusz Paweł Pawlikowski napisał wspólnie ze zmarłym w ub.r. Januszem Głowackim. W głównych rolach zobaczymy - obok ulubionych aktorek reżysera: Agaty Kuleszy i Joanny Kulig - m.in. Tomasza Kota i Borysa Szyca.
Zdjęcia do filmu podobnie jak w przypadku "Idy" robił nominowany do Oscara Łukasz Żal. Film ma mieć premierę w maju na festiwalu w Cannes. Kiedy zobaczymy go w Polsce, jeszcze nie wiadomo.
Już w lutym natomiast trafi do naszych kin "Niemiłość" - najbardziej dziś uznanego rosyjskiego filmowca Aleksieja Zwiagincewa. To jeden z tegorocznych oscarowych faworytów w kategorii: film nieanglojęzyczny. Opowiada o ludziach, w których dawno wypaliła się miłość, ale wciąż nie przestają za nią tęsknić i nie potrafią bez niej żyć. Zwiagincew otrzymał już za film Nagrodę Jury w Cannes, a niedawno nominację do Złotego Globu.
Między Proustem a Viscontim
O uczuciach opowiada także w swoim drugim filmie "Tamte dni, tamte noce" Luca Gaudagnino. Opowieść rodem z Prousta i Viscontiego to historia wzajemnej fascynacji dwóch mężczyzn - nastolatka i młodego naukowca. Osadzona na bajecznej włoskiej prowincji, w świecie ludzi kultury. Film, wedle scenariusza brytyjskiego mistrza Jamesa Ivory'ego, jest ekranizacją głośnej powieści André Acimana.
Aktorski duet - znany Armie Hammer i młodziutki Timothé Chalamet (od miesięcy kosi nagrody i nominacje za rolę w tym filmie) sprawił, że będzie to jeden z najpoważniejszych rywali "Kształtu wody" na drodze do Oscara. Opowieść o delikatności uczuć i naturze pożądania pulsuje erotyzmem i zmysłowością. W końcu nikt tak jak Włosi nie potrafi opowiadać o urodzie świata.
"Nić widmo" - Daniel Day-Lewis przed emeryturą
Kolejny z oczekiwanych w napięciu filmów to dzieło duetu, który pracował przy arcydziele "Aż poleje się krew". Mowa oczywiście o jednym z najciekawszych dziś amerykańskich reżyserów - Paulu Thomasie Andersonie, który w filmie "Nić widmo" ponownie w głównej roli obsadził jedynego w historii trzykrotnego zdobywcę Oscara za rolą pierwszoplanową: Daniela Day-Lewisa. Wyjątkowość tego filmu polega też i na tym, że brytyjski aktor zapowiedział nieodwołalne rozstanie z kinem i przejście na emeryturę. Jest więc to jego pożegnanie z X Muzą.
"Nić widmo" to także kolejny tytuł z naszej dziesiątki, którego akcja rozgrywa się w latach 50. Tym razem w Londynie, gdzie słynny krawiec Reynolds Woodcock (Daniel Day-Lewis) wraz z siostrą współtworzy centrum brytyjskiej mody. Ubierają się u niego gwiazdy filmowe, rodzina królewska i miejscowa socjeta. Przez życie Woodcocka przewija się mnóstwo kobiet, inspirują go, towarzyszą w pracy, a on wciąż pozostaje kawalerem. Aż do momentu, w którym pojawia się Alma (Vicky Krieps). Staje się jego muzą i kochanką i burzy uporządkowane życie artysty.
Obraz miał swoją światowa premierę w święta Bożego Narodzenia, a recenzenci za Oceanem okrzyknęli go "najbardziej zaskakującą love story roku".
"Irlandczyk", czyli Netflix po Oscara
W przypadku tego filmu same nazwiska twórców są najlepszą rekomendacją: Martin Scorsese, Robert De Niro, Al Pacino, Joe Pesci i Harvey Keitel. Realizację "Irlandczyka" Scorsese zapowiadał od lat, ale dopiero w minionym roku słowo stało się ciałem. Znajdziemy w nim wszystko to, co sam reżyser i jego fani lubią najbardziej - kino gangsterskie i obsadę marzeń.
Dla porządku - film Scorsese to historia Franka "Irlandczyka" Sheerana, płatnego zabójcy mafii. Mężczyzny, który przyznał się do zastrzelenia słynnego związkowca Jimmy'ego Hoffy i chwalił się, że wie, kto zabił Kennedy'ego.
"Iralndczyk" może okazać się przełomem nie tylko ze względu na historię, reżysera i aktorów. Choć z wielkimi nazwiskami i potężnym budżetem nie jest to dzieło którejś z hollywoodzkich wytwórni, lecz najbardziej prestiżowy jak dotąd projekt Netflixa. Platforma wydała na film ponad 100 milionów dolarów. W zamian jej szefowie liczą na pierwszego w historii Oscara dla najlepszego obrazu. Prace nad filmem trwają w tak wielkiej tajemnicy, że do mediów nie trafiają nawet zdjęcia z planu.
A skoro jesteśmy przy największych amerykańskich mistrzach, to musi być o najnowszym filmie Stevena Spielberga "Czwarta władza" z Meryl Streep i Tomem Hanksem. Aż trudno uwierzyć, że ten duet dotąd nie spotkał się na planie filmowym.
Dziennikarze kontra Pentagon
Inspirowana autentyczną historią fabuła opowiada o wydarzeniach w redakcji "The Washington Post", która w latach 70. ujawniła tajemnice skrywane przez amerykański rząd. Chodzi o tak zwane "Papiery z Pentagonu", czyli poufne dokumenty, które były dowodem na to, że administracja prezydenta Johnsona okłamywała obywateli i Kongres w sprawie zaangażowania w wojnę wietnamską.
Streep i Hanks grają wydawców dziennika, którzy decydują się na starcie z Pentagonem, walcząc o ujawnienie prawdy. Jak zwykle w przypadku produkcji Spielberga za kamerą stanął Janusz Kamiński.
Film ma znakomite recenzje, choć krytycy zarzucają reżyserowi, że "został ewidentnie skrojony pod Oscara dla liberalnych demokratów".
Ekscentrycy i buntownicy
Tytuł tego filmu - "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" Martina McDonagha nie jest dziwacznym tłumaczeniem oryginału, co zdarza się polskim dystrybutorom. Oryginalny brzmi bowiem równie ekscentrycznie, a jednak celnie oddaje istotę rzeczy. Ta opowieść z wielką oscarową kreacją Frances McDormand jest i czarną komedią, i po trosze nowoczesną odmianą westernu, choć nazwanie jej kryminalnym dramatem również nie będzie błędem. Bo takie właśnie, przenikające się gatunkowo i nastrojowo kino robi McDonagh, a Frances McDormand - niezapomniana policjantka z "Fargo" braci Coenów, ze swoim sposobem bycia, wielkim poczuciem humoru i "nienachalną urodą", wpisuje się w nie idealnie.
Fabuła skupia się na samotnej, żądnej zemsty matce, której nastoletnia córka została zgwałcona i zamordowana, a miejscowa policja nie potrafiła znaleźć sprawcy. Mildred wynajmuje tytułowe trzy billboardy, na których pisze, że stróże prawa to niedołęgi. Szeryfowi (znakomity Harrelson) wytyka nieudolność i lenistwo. Policjanci od nowa zaczynają badać sprawę, tyle że teraz wszystko toczy się w nieprzewidywalnym kierunku. I choć finalnie dostajemy opowieść o przeżywaniu żałoby, mnóstwo w niej humoru (często absurdalnego) i budującego przesłania, że w ludziach jest o wiele więcej dobra niż zła.
Pierwszy film z mnóstwem nagród
Mowa o "Lady Bird" - debiucie Grety Gerwig - młodej utalentowanej aktorki znanej głównie z filmów Noah Baumbaha (przede wszystkim z "Frances Ha").
Gerwig opowiada o roku życia zbuntowanej dziewczyny, która uczy się w katolickim liceum. Znalazł się w naszym zestawieniu między innymi dlatego, że to najlepiej oceniana produkcja w historii serwisu Rotten Tomatoes - 250 wyłącznie pozytywnych recenzji, jedna średnia, zero krytycznych. Ale oprócz wysokich ocen mamy tu kapitalny scenariusz, świetne dialogi i naprawdę robiące wrażenie aktorstwo Saoirse Ronan. "Lady Bird"(czyli po prostu "biedronka", jak mówi o sobie bohaterka), to prawdziwy diament na tle setek podobnych produkcji o nastolatkach. Kto zna filmy z Gerwig - aktorka specjalizuje się w rolach nieokiełznanych, pełnych energii postaciach - zaskoczony nie będzie. O takiej właśnie bohaterce traktuje bowiem jej reżyserski debiut.
Na film spadł deszcz nagród - począwszy od Nagrody Gotham dla panny Ronan, poprzez serię nagród stowarzyszeń amerykańskich krytyków, aż po cztery nominacje do Złotego Globu i to w najważniejszych kategoriach. W przypadku debiutu i to małego, niezależnego filmu już można mówić o wielkim sukcesie.
10 filmów na które najbardziej czekamy w 2018 r.
"The House That Jack Built" - Lars von Trier
"Kształt wody" - Guillermo del Toro
"Tamte dni, tamte noce" - Luca Guadagnino
"Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" Martin McDonagh
"Lady Bird" - Greta Gerwig
"Czwarta władza" - Steven Spielberg
"Zimna wojna - Paweł Pawlikowski
"Niemiłość" - Aleksiej Zwiagincew
"Nić widmo" - Paul Thomas Anderson
"The Irishman" - Martin Scorsese
Autor: Justyna Kobus\gd / Źródło: "Variety", "The Guardian", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe