Dwadzieścia lat temu Michał Wiśniewski śpiewał na Eurowizji "Keine Grentzen", czyli "żadnych granic". Polska wstępowała wtedy do Unii Europejskiej, a wokalista "Ich Troje" nawiązywał do otwierania granic państwowych. Dziś tamto hasło w kontekście konkursu Eurowizji interpretować można znacznie szerzej. Festiwal znany jest z podkreślania i celebracji ludzkiej różnorodności, co w tym roku uwypuklono szczególnie wyraźnie.
Po zakończeniu konkursowej części czwartkowego półfinału Eurowizji, gdy trwało zliczanie głosów widzów, na scenę w Liverpoolu wyszły trzy drag queen w strojach naśladujących kreacje prowadzących. Zaprezentowały publiczności show o wymownym tytule "Be Who You Wanna Be" (pol. - Bądź, kim chcesz być). W trakcie występu dołączyło do nich kilkadziesiąt osób mających symbolizować ludzką różnorodność, a na telebimie pojawiały się hasła takie jak "We Got Love" (Mamy miłość) czy "Free Yourself" (Uwolnij siebie).
Wydźwięk sześciominutowego występu był jasny - Eurowizja ma promować poszanowanie różnorodności. Przekaz ten wybrzmiał najwyraźniej właśnie podczas widowiska przygotowanego przez brytyjskie drag queen, jednak akcenty celebrujące równość i tolerancję pojawiły się również we właściwej części konkursu.
ZOBACZ TEŻ: Blanka zakwalifikowała się do finału Eurowizji
Eurowizja a LGBTQ+
Różnorodność doskonale widoczna jest już wśród samych uczestników. W Eurowizji 2023 startuje m.in. kilkoro przedstawicieli społeczności LGBTQ+. Reprezentujący Belgię Gustaph, podobnie jak reprezentujący Serbię Luke Black, są gejami. Z kolei faworytka do zwycięstwa w całym konkursie, Szwedka Loreen, podobnie jak reprezentantka Norwegii Alessandra Melle, to osoby biseksualne.
Ich obecność w Liverpoolu nie jest zaskoczeniem, bo Konkurs Piosenki Eurowizji to impreza tradycyjnie przyjazna mniejszościom seksualnym. Eurowizyjna scena od dawna wita z otwartymi ramionami ich przedstawicieli, a na widowni co roku powiewają tęczowe flagi. W przeszłości konkurs wygrywały m.in. drag queen Conchita Wurst oraz Wierka Serdiuczka, wykreowana przez ukraińskiego komika Andrija Mychajłowycza Danyłko. Ze sceny wielokrotnie płynęły też wprost wyrazy wsparcia dla społeczności LGBTQ+. Tak było choćby w 2013 roku, gdy reprezentująca Finlandię Krista Siegfrids pocałowała na oczach widzów inną kobietę.
Języki Eurowizji
Na tegorocznej Eurowizji dominują piosenki śpiewane w języku angielskim, wielu wykonawców wykonuje jednak swoje utwory w rodzimych językach, podkreślając w ten sposób bogactwo kulturowe Europy. To między innymi reprezentanci krajów bałkańskich: Albanka Albina Kelmendi, Serb występujący pod pseudonimem Luke Black oraz chorwacki zespół punk-rockowy Let 3.
Kelmendi swój utwór "Duje" w czwartek wykonała wraz z rodzeństwem i rodzicami, a ich sceniczne widowisko utrzymane było w albańskich czerwono-czarnych barwach. Chorwaccy punkowcy dwa dni wcześniej zaprezentowali natomiast publiczności typowe bałkańskie szaleństwo z kabaretowym zabarwieniem i efektowną oprawą wizualną. Występ Let 3 odbił się szerokim echem w całej Europie także ze względu na swój antywojenny wydźwięk. Internauci nie mają wątpliwości, że prześmiewcze stroje Chorwatów były szpilką wbijaną w prowokujących do wojny dyktatorów. Dość czytelne nawiązania znaleźć można również w tekście chorwackiej piosenki.
W ojczystym języku swoje eurowizyjne propozycje wykonują również przedstawiciele państw Półwyspu Iberyjskiego. Portugalska wokalistka Mimicat ze swoją piosenką "Ai Coração" zakwalifikowała się do finału. Wystąpi w nim też reprezentująca Hiszpanię Paloma Blanca, którą komentatorzy ze względu na nawiązujący do muzyki flamenco styl często porównują do popularnej na całym świecie Rosalii. Również Francuzi tradycyjnie przyjechali na Eurowizję z utworem wykonywanym w rodzimym języku - "Évidemment" w wykonaniu La Zarra.
W tym roku na konkurs piosenkę napisaną w języku ojczystym wysłali nawet Finowie, którzy na Eurowizji śpiewali zwykle po angielsku. Efekt jest bardzo dobry, a 29-letni Käärijä, wykonujący w Liverpoolu pełne energii "Cha Cha Cha", to jeden z faworytów do końcowego triumfu.
Różnorodność na Eurowizji
Na kulturową różnorodność wprost postawili natomiast w tym roku reprezentanci Ukrainy. Częścią reprezentującego ich duetu TVORCHI jest pochodzący z Nigerii Jeffrey Kenny. Zarazem to jeden z czworga tegorocznych uczestników, którzy urodzili się poza granicami reprezentowanego przez siebie kraju. Rodzice Andrew Lambrou reprezentuje Cypr, z którego pochodzą jego rodzice, choć on sam na świat przyszedł w Australii. Wspomniana Francuzka La Zarra, czyli Fatima-Zahra Hafd, urodziła się w Kanadzie, w rodzinie o marokańskich korzeniach. Reprezentująca Norwegię Allesandra Mele urodziła się natomiast i dorastała we Włoszech.
Eurowizja 2023 - kiedy finał?
W gronie finalistów Eurowizji 2023 znalazła się także reprezentująca Polskę Blanka. O tym, kto wygra tegoroczną Eurowizję, zdecydują w głosowaniu telewidzowie oraz jurorzy. Na reprezentantkę Polski, tradycyjnie, nie mogą jednak głosować Polacy w kraju - na terenie swojego państwa można oddać jedynie głos na przedstawicieli innego kraju.
Zgodnie z obowiązującymi zasadami tegoroczną Eurowizję powinien organizować zeszłoroczny zwycięzca. Rok temu wygrała Ukraina, ale ze względu na trwającą w tym kraju wojnę było to niemożliwe. Dlatego organizację Eurowizji 2023 powierzono Wielkiej Brytanii, której reprezentant w Turynie zajął drugie miejsce.
Źródło: tvn24.pl, Eurovision