We wtorkowy wieczór w wieku 98 lat zmarł Eli Wallach - jeden z legendarnych aktorów amerykańskiego kina. Ze srebrnym ekranem związany był ponad 60 lat. Urodzony w Nowym Jorku syn polskich Żydów wsławił się rolą "brzydkiego" w westernie "Dobry, zły i brzydki" Sergio Leone.
Grał u największych współczesnych reżyserów. Zajmując prawie zawsze małe miejsce na drugim planie, swoimi rolami odciskał jednak wyraźne piętno na filmach, w których występował.
O śmierci aktora poinformowała jego córka, Katherine.
Syn polskich Żydów
Eli Wallach urodził się 7 grudnia 1915 r. na nowojorskim Brooklynie. Był synem polskich Żydów, emigrantów, którzy wyjechali na początku wieku za ocean i osiedlili się w Nowym Jorku.
Grając przez całe dorosłe życie w filmach, Wallach podróżował po całym świecie, zawsze na koniec wracał jednak do swojego miasta.
U boku największych gwiazd
Eli Wallach na srebrnym ekranie zadebiutował w 1956 roku rolą w "Baby Doll", ekranizacji sztuki Tennessee Williamsa w reżyserii legendarnego Elii Kazana. Od razu dostał za nią nagrodę BAFTA dla najlepszego debiutanta. Był też nominowany do Złotego Globu.
Podczas trwającej ponad 60 lat kariery grał u boku takich sław jak Clark Gable, Steve McQueen, Clint Eastwood, Yul Brynner, a także Marilyn Monroe.
"Dobry, zły i brzydki"
Hollywood doceniło jego kunszt dzięki charakterystycznej, barwnej roli bandyty Tuco w kultowym spaghetti westernie "Dobry, zły i brzydki" (1966) w reż. Sergio Leone. Na planie tego filmu Wallach poznał się z Eastwoodem, który prawie 40 lat później dał mu rolę w swoim filmie "Rzeka tajemnic" (2003).
Wcześniej Wallach pojawił się na ekranie ze wspomnianymi Monroe i Gable w dramacie Johna Hustona "Skłóceni z życiem" (1961) oraz "Siedmiu wspaniałych" w 1960 roku u boku McQueena i Brynnera. Ogółem w latach 60. i 70. Eli Wallach zagrał w ponad 40 filmach.
W ostatnich 30 latach też pojawiał się w ważnych produkcjach, m.in. w trzeciej części "Ojca chrzestnego" (1990) oraz "Mrokach miasta" z Robertem De Niro (1992).
Zakochany w Nowym Jorku
Wallach miał również talent komediowy, choć w takich rolach grał z reguły w ostatnich latach. Przyjmował wtedy pozę zrzędzącego, acz melancholijnego starszego pana.
Tak było w "Zakazanym owocu" (2000), czy jednej z etiud "Zakochanego Nowego Jorku" (2009), gdzie zagrał starego emigranta podróżującego w rocznicę ślubu ze swą żoną na plażę w Long Beach, do tzw. Małej Odessy.
Ostatnią charakterystyczną rolą Wallacha była ta zagrana w "Autorze widmo" Romana Polańskiego w 2010 roku. Wallach, jak zawsze bardzo ekspresyjny na planie, pojawił się na nim tylko na kilka chwil, naprowadzając bohatera granego przez Ewana McGregora na trop morderstwa w zagadce, którą ten próbował rozwiązać.
Obszerną sylwetkę aktora, całe przez życie związanego z Nowym Jorkiem, w dniu jego śmierci opublikował dziennik "New York Times".
Autor: adso//ŁUD/zp / Źródło: tvn24.pl, Reuters