Maciej Stuhr tłumaczy się z błędu, jaki popełnił w wywiadzie dla "Stopklatki", w którym mówił o dzieciach przywiązywanych przez Polaków jako żywe tarcze pod Cedynią. - To rażący historyczny błąd, za który dostałbym pałę z historii w szkole podstawowej - mówił aktor w "Kropce nad i".
Kilka dni temu Maciej Stuhr w wywiadzie dla "Stopklatki" na temat filmu "Pokłosie" powiedział: "My Polacy nie mówimy o sobie źle. Jest Skrzetuski, Wołodyjowski, Powstanie Warszawskie. Przywiązywaliśmy dzieci pod Cedynią jako tarcze i to jest super. To jest najlepsze, co mogło Polskę spotkać".
Błąd aktora natychmiast wytropili internauci. "Pan Stuhr powinien pójść na korepetycje z historii" - pisali. Na Facebooku powstało też wydarzenie "Maćku Stuhrze zagraj w filmie o dzieciach z Cedyni!". O co chodzi? Jak wskazują historycy, Maciej Stuhr pomylił najprawdopodobniej bitwę pod Cedynią z 972 roku z oblężeniem Głogowa w czasie wojny polsko-niemieckiej 1109 roku. Atakujący gród niemiecki cesarz Henryk V Salicki kazał przywiązać wziętych zakładników do machin oblężniczych (co nie powstrzymało Polaków przed skuteczną obroną grodu). Jak piszą więc internauci, "nie pod Cedynią, a podczas obrony Głogowa i nie Polacy, tylko Niemcy".
"Dostałbym pałę" Stuhr do błędu przyznał się w środę podczas wywiadu dla Moniki Olejnik w "Kropce nad i". - Nagle się okazało, że moje wypowiedzi nie są już tylko wypowiedziami aktora, w których drobne lapsusy nie mają znaczenia. Teraz zaczynam ważyć słowa - mówił aktor. Dodał, że popełnił "rażący historyczny błąd, za który dostałby pałę z historii już w szkole podstawowej".
Podkreślił jednak, że błąd nie zmienia sensu jego wypowiedzi. - Gdyby mnie ojczyzna zmusiła do tego, że muszę strzelić w machinę oblężniczą, do której przywiązane jest moje dziecko i ktoś by mi później usiłował wmówić, że to jest dobre, to nigdy bym w to nie uwierzył. A w tym jesteśmy wychowywani, w takich mitach - powiedział aktor.
Skomentował też całą sytuację na swoim facebookowym profilu. "Biegając sobie dziś po Łazienkach Królewskich, zastanawiałem się jak daleko leży Cedynia od Głogowa. Pomyślałem sobie, ze policzę wiewiórki i może wyjdzie mi wynik w kilometrach. Wyszło, że 251. Jednocześnie składam podziękowania dla dyrekcji parku za udostępnienie mi odpowiedniej ilości zwierzyny. Mieszkańców obu miejscowości i wszystkich dotkniętych moją pomyłką bardzo przepraszam!" - napisał.
Film "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego, który można oglądać w kinach od ubiegłego tygodnia, opowiada o mieszkańcach polskiej wsi, którzy podczas II wojny światowej zamordowali grupę Żydów. Stuhr wciela się w rolę Józefa Kaliny, który - wbrew woli mieszkańców wsi - wydobywa trudną prawdę na jaw. Maciej Stuhr przyznał, że od czasu premiery filmu jest obiektem ataków - głównie w internecie - osób, które uważają, iż swoim występem w filmie Pasikowskiego szkaluje dobre imię Polski.
Autor: jk / Źródło: tvn24.pl, TVN24