Projekt sequela "Dirty Dancing" został ogłoszony już w 2020 roku, ale podczas gdy trwały prace nad scenariuszem, film wciąż nie miał reżysera. Teraz wiemy, że będzie nim Jonathan Levine, który podkreślił, że najważniejszą rzeczą jest dla niego obecność w filmie Jennifer Grey, która połączy kultowy obraz z najnowszym, zaplanowanym na 2024 rok.
Grający ukochanego Grey, jej trenera tańca Patrick Swayze zmarł na raka w 2009 roku. Twórcy prowadzą jednak rozmowy ze spadkobiercami aktora o tym, "aby w jakiś sposób uwzględnić jego obecność". Na razie nie są znane nazwiska pozostałych aktorów zaproszonych do projektu.
Na razie reżyser zdradził, że starają się ściągnąć do obsady jak najwięcej osób z oryginalnego filmu. Z żyjących pamiętamy m.in. Cynthię Rhodes i Jane Brucker. Levine zapewnił też, że sequel będzie zawierał muzykę z oryginalnego filmu, ale także hip-hop z lat 90.
Zdjęcia mają rozpocząć się jeszcze w 2022 roku, a premierę zaplanowano na rok 2024.
Reżyser: "Dirty Dancing" zawsze był jednym z moich ulubionych filmów
W opublikowanym przez wytwórnię Liongate oświadczeniu Levine wyznał:
Oryginalny "Dirty Dancing" zawsze był jednym z moich ulubionych filmów, ale nigdy nie wyobrażałem sobie, że wyreżyseruję sequel. Uczestnicząc w powstawaniu scenariusza, zakochałem się jednak w postaciach (nowych i starych), w mieście Catskills z lat 90. i muzyce, która będzie oscylować między piosenkami z oryginalnego filmu a hip-hopem z lat 90. A wszystkim, którym "Dirty Dancing" kojarzy się z czasami dorastania i młodością, obiecuję, że nie zrujnujemy wam dzieciństwa. Podejdziemy do niego z ambicją, ale przede wszystkim z miłością.
Akcja filmu rozgrywać się będzie właśnie pod koniec lat 90., a Jennifer Grey ponownie wcieli się w Frances "Baby" Houseman, która powraca do miejsca z poprzedniej opowieści jako instruktorka tańca. Podobnie jak oryginał, sequel skupi się jednak na historii kolejnej, młodej kobiety, która na wakacyjnym obozie przejdzie przyspieszony kurs dorastania i przeżyje pierwszą miłość.
Levine napisał scenariusz wraz z Elizabeth Chomko. Właśnie trwają castingi, które mają wyłonić młodych aktorów do głównych ról. Z kolei Grey nie tylko wróci do roli Baby, ale będzie także producentem wykonawczym sequela.
"Dirty Dancing" - coś więcej niż film
Według wytwórni Lionsgate "Dirty Dancing" jest najlepiej sprzedającym się tytułem w katalogu studia.
Emile Ardolino wyreżyserował w 1987 roku z pozoru banalną opowieść o młodej dziewczynie z bogatego domu, która zakochuje się w instruktorze tańca o imieniu Johnny (Swayze) w kurorcie w Catskills w stanie Nowy Jork. Choć tych dwoje dzieli wszystko, łączy ich miłość do tańca. Wzajemna niechęć z czasem zamienia się w fascynację, a ta w gwałtowne uczucie.
- "Dirty Dancing" to coś więcej niż film, nadal jest on dla młodych rytuałem przejścia – mówi Erin Westerman, szefowa produkcji Lionsgate. - Kiedy zbliżaliśmy się do drugiego rozdziału tej historii, wiedzieliśmy, że musimy uhonorować głębię i ciepło oryginału - dodała.
Film przyniósł sławę obojgu aktorom, zarabiając prawie 220 mln dolarów ze sprzedaży biletów. Ponadto zdobył Oscara i Złoty Glob za najlepszą oryginalną piosenkę "(I've Had) The Time of My Life", który dziś jest popularnym piosenką na chrzcinach, weselach i innych dużych uroczystościach. Otrzymał także nagrodę Grammy.
Przypomnijmy, że zbliżający się film nie jest pierwszym, osnutym wokół "Dirty Dancing" (Polski tytuł "Wirujący seks" nigdy się nie przyjął i był uważany za pomyłkę). W 2004 pojawił się nieudany prequel (opowieść o wydarzeniach sprzed oryginału) pod tytułem "Dirty Dancing: Havana Nights". Stworzony dla telewizji remake z udziałem Abigail Breslin i Colta Prattesa powstał w 2017 roku i był absolutna katastrofą.
Pozostaje mieć nadzieję, że film Levine'a nie okaże się niewypałem.
Źródło: "Variety", Deadline.com, tvn24.pl