Czarnobylskie truskawki najlepiej smakują na Bałkanach

Vesna Goldsworthy o tytule książki "Czarnobylskie truskawki"
Vesna Goldsworthy o tytule książki "Czarnobylskie truskawki"
Źródło: TVN24

- Czarnobylskie truskawki, to była taka użyteczna metafora – mówi portalowi tvn24.pl Vesna Goldsworthy o tytule swojej książki. Dobra metafora, by oswoić śmiertelną chorobę i dobra, by opisać nieistniejący już świat.

Nim tumurčić, dziki kawałek tkanki, zaczął rozrastać się w mojej piersi – w zależności od sytuacji gotowa byłam przeistoczyć się w liść lub jaszczurkę. Dopiero w wieku czterdziestu jeden lat, być może po raz pierwszy w życiu, poczułam, że jestem zbyt zmęczona na takie zabawy. Vesna Goldsworthy, Czarnobylskie truskawki (fragment)_2

Dzięki memuarowi, który spisała jego matka w czasie walki ze śmiertelną chorobą, Alexander Goldsworthy miał poznać Belgrad, gdzie spędziła dzieciństwo i młodość. Miał dowiedzieć się jak najwięcej o Jugosławii, w której się urodziła, którą nadal kocha, a której już nie ma.

I kiedy podrośnie, Alexander Goldsworthy pozna to wszystko na pewno, a z nim - i trochę dzięki niemu – także liczni czytelnicy "Czarnobylskich truskawek" - książki dla Alexandra.

Jugosławia Tity, Czarnogóra babci Bjelogrlić

Wiosną 1986 roku, w roku katastrofy w Czarnobylu, tuż przed moim wyjazdem do Anglii, zapach truskawek upajał bardziej, niż zwykle. Miałam dwadzieścia cztery lata i byłam zakochana, odurzona miłością zdolną przenosić góry. Vesna Goldsworthy, Czarnobylskie truskawki (fragment)
"Pisząc książkę byłam jak Alicja po drugiej stronie lustra"

"Pisząc książkę byłam jak Alicja po drugiej stronie lustra"

Ona sama rozpoczęła opowieść od roku 1986, kiedy wyjechała z kraju z mężem i kiedy - gdzieś tam obok - zdarzyła się czarnobylska tragedia, awaria reaktora jądrowego. - Od tego momentu snuję opowieść: w przeszłość i przyszłość - mówi pisarka.

W tej opowieści jest wszystko, co potrzebne, by książka była warta przeczytania: od akademii na cześć jugosłowiańskiego wodza Josipa Broz Tito, po mityczną niemal babcię, potomkinię dzielnych Czarnogórców i właścicielkę wyjątkowo czarnego poczucia humoru. Jest także przejmujący, ale nie nachalny obraz choroby. Jest autoironiczne wyznanie: o młodzieńczej naiwności i nostalgii za komunistycznym krajem, choć bez politycznych podtekstów.

"Czarnobylskie truskawki", to autobiografia, w której postaci z przeszłości pisarki rysują się wyraziście i są jak żywe. I to w równym stopniu: jak najbardziej martwy już od kilku lat dyktator Tito; angielski teść Goldsworthy, emerytowany żołnierz brytyjskiej armii w skolonizowanych Indiach; wspomniana już babcia z rodu Bjelogrliciów (w wolnym tłumaczeniu - Białych Gardeł): - Kiedy mój angielski mąż przyjechał do Belgradu, babcia uraczyła go opowieścią o sposobach marynowania ludzkich głów – opowiada pisarka. – Zapewniam, że nigdy nie widziała ściętej głowy, ale postanowiła go postraszyć. Nienawidziłam tego jej poczucia humoru, kiedy byłam dzieckiem. Doceniłam, kiedy dorosłam - dodaje.

Partiotyzm "pół na pół"W końcu, jest w tej opowieści mowa o podwójnym patriotyzmie i zagubieniu: - Kiedy bomby NATO spadały na Serbię modliłam się tak samo gorąco i za pilotów, i za ludzi na ziemi – mówi Vesna Goldsworthy. Serbka (a właściwie Jugosłowianka z Belgradu), od ponad 20 lat mieszkająca w Londynie. Mówiąca płynna angielszczyzną i pisząca po angielsku (sic!). Czy zapomniała o swoich korzeniach?

"Mój patriotyzm jest dziwny, bo... podwójny"

"Mój patriotyzm jest dziwny, bo... podwójny"

- Jestem takim "dwa w jednym", "pół na pół" - żartuje Goldsworthy w rozmowie z portalem tvn24.pl. - I jestem szczęśliwa z tego powodu. Choć myślę, że stałam się bardzo angielska, to przez ten czas nie przestałam być Serbką. To się ze sobą przeplata i na siebie nakłada – tłumaczy. I dodaje: - Ktoś kiedyś powiedział o mnie brytyjska pisarka o serbskich korzeniach. Pomyślałam wtedy: naprawdę? Cóż, może faktycznie…

Alicja na BałkanachCo w życiu Vesny Goldsworthy zmienił nowotwór i walka z chorobą? - Wykonywałam różne prace: byłam dziennikarką, wykładowcą akademickim, pisarką, mieszkałam w różnych krajach. I zawsze myślałam: nie rozdrabniając się, mogłabym osiągnąć więcej – mówi portalowi tvn24.pl. - Ale w czasie choroby, polubiłam fakt, że tylu rzeczy spróbowałam, że tyle razy się przeprowadzałam, że zaczęłam pisać w różnych językach – dodaje.

Ze wszystkich znanych mi języków, poczucie winy jest tym, który moja pamięć przyswoiła sobie najlepiej. Vesna Goldsworthy, Czarnobylskie truskawki (fragment)_1
Co nowotwór zmienił w życiu Vesny Goldsworthy?

Co nowotwór zmienił w życiu Vesny Goldsworthy?

Dla opisania choroby, ale także – jak mówi - pięknego, choć zanieczyszczonego świata, z którego pochodzi, użyła zaś metafory czarnobylskich truskawek. Wyjaśnia, że pisząc swój memuar czuła przede wszystkim, że opowiada historię świata, który już nie istnieje: - Czułam się jak Alicja w Krainie Czarów, jakbym przechodziła na drugą stronę lustra – mówi.

Karolina Deling

Źródło: tvn24.pl, CNN

Czytaj także: