Potężny głos, zmysłowe ruchy i rzadka umiejętność podniesienia z krzeseł publiczności Kongresowej, która wraz z artystką tańczyła w rytm gorących melodii rodem z Wysp Zielonego Przylądka: Lura podbiła Warszawę.
Nie bez powodu nazywana następczynią Cesarii Evory – Lura, młodsza, szczuplejsza i ładniejsza wersja najsłynniejszej divy z Cabo Verde dała fantastyczny koncert w Kongresowej.
- Jest dziesięć Wysp Zielonego Przylądka i każda ma swój własny rytm. Są dźwięki z Afryki, z Portugalii i z Brazylii. Dziś zabiorę was w podróż po każdej z nich – obiecała na początku występu piosenkarka. Dotrzymała słowa.
Tęskne dźwięki batuku oraz morny, specialite de la maison śpiewaczek z Cabo Verde, mieszały się z ostrzejszymi rytmami coladera i dynamicznymi funany, a wszystkiemu towarzyszył niesamowicie zmysłowy taniec Lury.
Ubrana w różową sukienkę i szpilki piosenkarka równie dobrze czuła się w melodiach przypominających portugalskie fado, co brazylijską sambę, ale prawdziwie zachwyciła, gdy pozbyła się butów na obcasach i pokazała, jak tańczą kobiety na jej rodzinnej wyspie. Bębniarz wybijał rytm, a ponętne krągłości Lury wyginały się idealnie w takt. Dostała gromkie brawa.
Piosenkarka zaśpiewała swoje największe hity – dynamiczne „Vazulina”, „Kołysankę” „Na Ri Na”, której refrenu z powodzeniem nauczyła publiczność i „Funana”, którą przedstawiła jako melodię zakazaną za czasów kolonialnych jako zbyt erotyczną.
Części piosenek towarzyszyły opowieści – nie rozumiejący creole, języka w którym śpiewa Lura, mogli się dowiedzieć, że na przykład „Ponciana” jest o dziewczynie, której rodzina zaaranżowała lukratywne małżeństwo z imigrantem, ale ta wolała biednego chłopaka z Wysp Zielonego Przylądka.
Publiczność, która wypełniła tylko połowę Kongresowej, rozgrzewała się powoli. Dopiero gdy Lura zapowiedziała ostatnią piosenkę, widzowie gromadnie wstali z krzeseł, a spora część ruszyła tuż pod scenę i tańczyła w rytm gorących afrykańskich dźwięków. Na bis piosenkarka zaśpiewała dwie piosenki i wydawała się autentycznie zaskoczona (nieco spóźnionym) entuzjazmem sali.
Katarzyna Wężyk zdjęcia: Jaś Zaborowski
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl